Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Niewola grzechu

25.03.2014 00:00 red

ks. Jan Szywalski przedstawia

Św. Paweł: „Jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego co czynię, bo nie czynię tego co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię... A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech”. (Rz 7,14)

Jestem w szpitalu. Chodzę z komunią św. po salach chorych. U progu zawsze pytam, czy ktoś chce się spowiadać, czy przyjąć komunię św. Tym razem na korytarzu ostrzega mnie spacerująca pacjentka szeptem wtajemniczonej: „Do izolatki niech ksiądz nie wchodzi, jest tam chory na AIDS!” Pytam pielęgniarkę. „Tak – potwierdza – musieliśmy go izolować, boimy się o nas i o pacjentów”. Wiedząc  jednak,  że zarażenie następuje tylko z krwi do krwi, uchylam drzwi i pytam jak zwykle, czy nie chciałby korzystać z posługi duchowej. „Owszem – odpowiada głos z łóżka. Na łokciu podnosi się młody człowiek – chcę się wyspowiadać”. Szukam gdzie usiąść koło łóżka, ale wzdrygam się. Na krześle kaczka a na ziemi rozrzucone papierki z plwocinami. Zrobiłem sobie kawałek wolnego miejsca na krześle i zaczynam spowiedź.

Po udzieleniu komunii św. chory prosi mnie, bym odszukał jego brata, bo potrzebuje kilka rzeczy. Pytam o adres. Mieszka w Raciborzu, podaje ulicę i numer domu. „Jest to w bloku?” – pytam, bo kojarzę adres. „Tak” – odpowiada i podaje nazwisko, pod które miałbym dzwonić. Obiecuję odnaleźć. 

Podjeżdżam pod blok i dzwonię. „Kto tam?” – odezywa się głos. Przedstawiam się, że jestem księdzem, że wracam ze szpitala. „Leży tam pański brat, prosił mnie, bym pana o tym powiadomił, potrzebuje kilka rzeczy”. Milczenie. „Hallo?” – upominam się. „Niech ksiądz wejdzie” – zaprasza głosem niezdecydowanym i odblokowuje zamek.  W drzwiach mieszkania, on i jego żona. Miny mają niezachęcające, ale proszą, abym usiadł. Opowiadam jeszcze raz o całym spotkaniu z jego bratem. Znowu milczą przez chwilę, zaciska pięści i wreszcie wydusza: „Już myślałem, że uwolniłem się od niego...” Mówię, że ostatecznie to jednak brat, że AIDS nie jest aż tak zaraźliwy, że jest sam i bezradny, potrzebuje na pewno świeżej bielizny... Zapewne, by się usprawiedliwić opowiada całą historię:

Brat był narkomanem. Niewinnie się zaczęło: koledzy, próbki proszków i stopniowe uzależnienie. Za narkotyki był gotowy zrobić wszystko. Co zarabiał, poszło na proszki; zresztą wkrótce zwolnili go z pracy. Wtedy zaczął wynosić to, co coś warte z domu i sprzedawał.  Żona z dzieckiem – bo był żonaty – odeszła od niego. „Wtedy się nas  uczepił. Wyrzuciłem go z domu, uwolniłem od niego moją rodzinę i matkę. Zniknął, prawdopodobnie dołączył wtedy do grupy jemu podobnych.

Zjawił się jeszcze kiedyś u matki, udawał skruszonego syna. Ona z radości posadziła go za stołem, zrobiła mu śniadanie  zapewne prawiąc mu przy tym morały. Gdy wróciła z kuchni z gotową kawą, już go nie było. Była za to otwarta szafa i przekopana bielizna... Zniknęły wszystkie jej oszczędności, jakie odkładała z emerytury na czarną godzinę. Mama długo po tym nie mogła przyjść do siebie.

Odtąd nie słyszeliśmy o nim, dopiero dziś wdziera się znowu w nasze życie i w nasz dom. Ksiądz rozumie, co to znaczy, jeśli się znów nas uczepi?”

Obiecuje jednak, że  pójdzie do niego, choć AIDS się boi jak wszyscy. „Mam przecież rodzinę...”

Za tydzień jestem znowu w szpitalu, ale jego już nie ma. Pielęgniarki mówią, że zabrano go do specjalistycznego szpitala.

Niewola grzechu najbardziej widoczna jest przy nałogach. Owo zniewolenie przymuszające nas do szkodliwego dla nas samych i bliskich działania. Tak jest z alkoholizmem, nikotynizmem czy narkomanią. Do pewnego etapu jeszcze wszystko jest pod kontrolą woli, istnieje możliwość odwrotu; po przekroczeniu jednak pewnego progu jest już bezwola, sidło grzechu zaciska pętlę.  Potrzebuje pomocy: Bożej i bliźnich. Nie zawsze jesteśmy chętni  jej udzielić, uważamy, że jest sam sobie winien, że lekkomyślnie ulegał swoim zachciankom, lub namowom innych. Rodzice rozpaczali, w kościele słyszał nawoływania do nawrotu z błędnej drogi, lekarze kręcili znacząco głową, ale wszystkie znaki ostrzegawcze zlekceważył i grzązł coraz głębiej. Niemal słyszalny był chichot szatana i nieżyczliwych ludzi.

Kajdany grzechu czyhają nie tylko w używkach, choć tu  najbardziej są widoczne, ale też np. w nienawiści. Są ludzie, którzy sens swego życia widzą w zemście. Doznali kiedyś prawdziwej lub urojonej krzywdy, byli wtedy za słabi, by zaraz odpłacić, ale „poczekaj, bracie, jeszcze ci oddam, przypomnisz wtedy sobie mnie!” Długo czekają na odpowiednią chwilę; życie płynie obok, lat przybywa, a nienawidzącemu czas upływa na gorzkim rozpamiętywaniu krzywdy i wymyślaniu sposobu odpłaty. Może modli się codziennie „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” ale niezdolny jest do pociągnięcia grubej kreski nad przeszłością.

Uzależnieniem  jest coraz częściej seks. Łatwo dziś buszować po internecie i pornografię sprowadzić do domu, albo wejść w kontakt z osobą pozbawioną hamulca wstydu. Łatwo wejść, trudno wyjść. Może w tym leży jedna z przyczyn, że młodzi mężczyźni rzadko się żenią, ponieważ swe popędy można wyżyć inaczej i to bez obciążenia się odpowiedzialnością za innych?

Lenistwo i styl wygodnego życia może stać się również uzależnieniem. Ktoś wpierw chciał pracować, lecz pracy nie znalazł, potem praca by była, ale zasmakował już w wygodnym nieróbstwie. Nie wyobraża już sobie życia ze wstawaniem na budzik, bez śledzenia seriali telewizyjnych i bez spacerku po piwo.

Są pewne nowe sidła, w które uwikłali się niektórzy młodzi ludzie: uzależnienie od gier komputerowych. Potrafią siedzieć naście godzin zahipnotyzowani przed ekranem komputera zatracając poczucie czasu i rzeczywistości. Świat wirtualny zastępuje świat realny. Szkoła, kościół, obowiązki są gdzieś daleko. Owocem są ciała bez ducha; młode istoty bez energii i woli życia.  

„Nieszczęsny ja człowiek! – mówi św. Paweł – któż mnie wyzwoli z ciała co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” (Rz 14,20).

Okres postu to czas szczerego rachunku sumienia i radykalnych nawrotów. Zerwanie z grzesznym przyzwyczajeniem może być bolesne, ale jest konieczne. Bóg dał nam wolną wolę ufając, że jej nie nadużyjemy. „Wolność jest nam nie tylko dana, ale i zadana” – przypominał Jan Paweł II.

  • Numer: 12 (1141)
  • Data wydania: 25.03.14