Czwartek, 16 maja 2024

imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Adama

RSS

Słabeusz potrafi usztywniać

09.11.2010 00:00 red
AZS Rafako Racibórz 3:0 wygrało z Górnikiem.
W godzinę i 6 minut nasi siatkarze poradzili sobie z zespołem z Siemianowic Śląskich. – Obawialiśmy się czy rywal nas nie uśpi swoją monotonną grą – przyznał trener Witold Galiński. Zespół do końca grał skoncentrowany i zdobył komplet punktów.
 
Do hali OSiR przyszło ponad 200 kibiców. Usterka w mechaniźmie sterującym siatkami przy trybunach sprawiła, że część widowni była zasłonięta. Pierwszy set był najlepszy w wykonaniu rafakowców. Prowadzili 11:6 i 19:12, wygrali 25:16. – Do 7 punktu przeciwnik się jeszcze trzymał, potem był już bez szans. Świetnie graliśmy blokiem i na przyjęciu – ocenił prezes AZS Rafako Racibórz Andrzej Szafirski. Drugi set toczył się pod dyktando miejscowych: 6:3, 10:5, 14:11. W końcówce goście zaczęli gromadzić nieco więcej punktów: 20:15, 23:19 i skończyło się 25:21. Gdy w trzeciej partii Racibórz prowadził 4:1 kibice skandowali „czas wam nie pomoże”, gdy o przerwę prosił trener przyjezdnych. Później było remisowo 4:4, 8:8, 14:14, aż Rafako odskoczyło na 4 oczka i zrobiło się 19:15, 21:16 i ostatecznie – 25:17.
 
– Najlepszy był Marcin Płocki. Proszę to napisać – podkreślał spiker meczu i sekretarz klubu Piotr Kielar. Libero chwalił też kierownik drużyny Mirosław Banak. – Przed sezonem wiedziałem, że będzie z niego dobry zawodnik broniący. Jak będzie się nadal tak dobrze rozwijał, to będziemy mieć z niego pożytek na parę lat. O ile nikt nam go nie podbierze – uśmiechnął się na koniec.
 
– Nie lubię grać takich meczów, gdzie trzeba przez cały czas utrzymać koncentrację. Dostaliśmy nauczkę dwa tygodnie temu. Kiedy taki słaby przeciwnik się zbliża my się usztywniamy. W konsekewncji błędów własnych może być tyle, że przegrywa się mecz. Tak jak my z Kamienną Górą. Był taki moment w tym meczu, na szczęście wyszliśmy z tej opresji dobrym blokiem i dużą skutecznością w ataku – mówił po spotkaniu trener Witold Galiński.
 
13 listopada akademicy znów grają u siebie, a rywalem będzie drużyna z Częstochowy. – Jeszcze z nimi nie przegraliśmy – przypomina sobie Mariusz Jajus z AZS. Początek meczu w hali przy ul. Łąkowej o godz. 17.00, wstęp wolny.
 
Opinie z parkietu
 
Kapitan Marcin Gonsior cieszył się, że przeciwnik pozwolił rafakowcom przećwiczyć różne warianty gry. – Dużą przewagę mieliśmy. Oni nawiązali walkę tylko w drugim secie. To bardzo ważne punkty dla nas, bo z takimi rywalami nie możemy pozwalać sobie na straty – stwierdził.
 
Rozgrywający AZS Mariusz Jajus był zadowolony z odniesionego zwycięstwa. – Wkradło się wprawdzie jakieś rozluźnienie, ale staraliśmy się nakręcać do końca by zdobyć komplet punktów. Musimy gonić czub tabeli. Trzy najtrudniejsze mecze mamy już jednak za sobą i powinno być już tylko lepiej – podsumował.
 
(ma.w)
  • Numer: 45 (964)
  • Data wydania: 09.11.10