Czwartek, 16 maja 2024

imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Adama

RSS

Duch walki uleciał przed końcem

26.10.2010 00:00 red
AZS Rafako nieoczekiwanie przegrał u siebie 1:3, będąc faworytem meczu.
Rywal wystawił młody, niedoświadczony skład. W pierwszym secie Rafako go rozbiło, ale to Sudety kończyły zawody z kompletem punktów. Porażkę oglądało ok. 250 kibiców.
 
MKS Sudety Kamienna Góra w poprzednich sezonach uchodził za silną drużynę, ale do obecnych rozgrywek przystąpił z odmienionym składem. – Odeszło od nas 7 chłopaków i ten zespół jest świeży, całkowicie inna drużyna. Dopiero się zgrywamy, chcemy się utrzymać, to nasz główny cel – przyznał grający trener Krzysztof Kurpiel. Pierwszy set meczu w Raciborzu potwierdził jego słowa (25:13 dla Rafako).
 
– Pierwszy set wyglądał źle, bo nie mieliśmy wielu okazji ze sobą występować. Rozegraliśmy się później. Im dalej w las, tym zdobywaliśmy większą przewagę, wykorzystując przestoje rywala. Od momentu gdy zaczęła nam wychodzić zagrywka łatwiej grało się blokiem i w obronie – zrelacjonował Kurpiel remis w drugiej partii (25:22 dla Sudetów). Po tym secie jego podopieczni uwierzyli w zwycięstwo w meczu. – Widzieliśmy, że raciborzanie są rozbici naszym prowadzeniem. W trzecim secie ustawiliśmy się tak samo jak w poprzednim i poszło znakomicie (25:20 dla gości). Rafako próbowało zmian w trzeciej odsłonie i trochę im to wyszło, ale odskoczyliśmy na 3 punkty i nie pozwoliliśmy odebrać sobie tej różnicy – podsumował trener gości wygraną 25:21.
 
Teoretycznie był to jeden z najsłabszych przeciwników z jakimi zmierzy się w tym sezonie AZS. – W  praktyce okazał się dla nas za dobry. Przestrzegałem przed meczem przed hurraoptymizmem. Mówiłem, że nie można dopuścić do tego by oni uwierzyli, że mogą nas pokonać. Niestety im się udało, a nasi się podłamali – zauważył szkoleniowiec raciborzan Witold Galiński. W trzecim secie widział, że w drużynie nie ma już ducha walki. – Były duże oczekiwania, a sprawy potoczyły się inaczej. Graliśmy przejrzyście, zbyt prosto, w dodatku popełniając wiele błędów – stwierdził trener.
 
– Strasznie słabiutko w odbiorze zagraliśmy. Pogonili nas zagrywką z daleka – powiedział Mariusz Jajus. – W pierwszym secie wszyscy byliśmy w gazie, rewelacja. Ale chyba za dobrze nam poszło – dodał rozgrywający AZS.
 
Łatwość w ograniu Sudetów w pierwszym secie podkreślił też kapitan Marcin Gonsior. – Prawie nie istnieli – ocenił. Zastanawiał się czy rafakowcy nie podeszli do kolejnych setów zbyt pewni siebie? – Wiedzieliśmy, że grają nieprzyjemną stacjonarną zagrywką z daleka. Szykowaliśmy się na to ale nie udało się, bo odbiór szwankował. Bardzo dobrze funkcjonował ich blok, a nasza skuteczność w ataku była słaba – powiedział siatkarz leczący wciąż przeciążenie stawu barkowego.
 
Fani dopisali
Do hali przy ul. Łąkowej przyszło dużo kibiców – około 250. Biletów wstępu nie będzie przez cały sezon, ale organizatorzy rozdają numerki, z których losują w przerwie klubową koszulkę. – Byłam mile zaskoczona frekwencją na trybunach. Szkoda, że na parkiecie było tragicznie, myślałam, że chłopcy zaprezentują się z dobrej strony i zachęcą ludzi, by przychodzili na następne mecze – stwierdziła sekretarz klubu Monika Kawalec. Kolejny mecz w Raciborzu odbędzie się 6 listopada, rywalem będzie Górnik Siemianowice Śląskie. – To różnica dwóch klas na korzyść Rafako. Wasz zespół niejednemu w lidze sprawi trudności – pocieszał po sobotniej porażce trener przyjezdnych Krzysztof Kurpiel.
 
(ma.w)
  • Numer: 43 (962)
  • Data wydania: 26.10.10