Poniedziałek, 18 listopada 2024

imieniny: Klaudyny, Romana, Filipiny

RSS

Eryk, pedofil z Tworkowa

22.12.2009 00:00
Erich miał opinię „flejtucha”, za to oficjalnie wyleciał z klubu. Nieoficjalnie – za kontakty seksualne z piłkarzami.
W połowie grudnia sąd aresztował 46-letniego Eryka W. podejrzanego o pedofilię. Prokuratorzy sprawdzają, co się działo od lipca tego roku w domu przy ulicy Nowej. Śledczy nie udzielają żadnych informacji na temat sprawy. Nasze dziennikarskie ustalenia nie pozostawiają jednak żadnej wątpliwości – pedofil wykorzystywał dzieci latami, a o sprawie wiedziała większość mieszkańców wsi. 
 
Mężczyzna był lubiany przez piłkarzy. Taki starszy kumpel. Poczęstował papierosem, polał kieliszek wódki, opowiedział pikantny kawał. Szybko zyskał sympatię i zaufanie chłopców z trudnych rodzin. Dzieci miały gwarancję, że rodzice niczego się nie dowiedzą. Wielu z nich nie wie nic do tej pory.
 
Osoba Eryka W. jest ściśle związana z działalnością miejscowego klubu piłkarskiego LKS Tworków. Przez lata „Erich” – bo tak nazywali go piłkarze, robił przy klubie niemal wszystko. Poza funkcją działacza wieszał siatki, sypał linie i prał stroje młodych piłkarzy. Był w szatni, gdy chłopcy przebierali się i brali prysznic.
 
W latach dziewięćdziesiątych klub zanotował serię porażek sportowych, spadając do niższej klasy. W tym okresie wielu działaczy straciło wiarę w sukces. Właśnie wtedy wśród chłopców zaczął częściej pojawiać się Eryk W. – W tamtych czasach był takim nieformalnym kierownikiem drużyny. Zajmował się dosłownie wszystkim. Miał komplet kluczy do wszystkich pomieszczeń. Siedział tam po godzinach, nie wiadomo po co – mówi osoba z zarządu klubu.
 
W połowie lat dziewięćdziesiątych Tworków zelektryzowała informacja o gwałcie na jedenastolatku. Czynu miał się dopuścić Eryk W. – W tamtych czasach inaczej patrzyło się na pedofilię. Rodzina nie chciała tego rozdmuchiwać, bo bała się skandalu. Chłopak również tego się wstydził. Sprawę zatuszowano, choć wszyscy wokół wiedzieli – mówi nam jeden z działaczy, jednocześnie prosząc o niepodawanie jego nazwiska. Dowodem na to był zakaz kontaktowania się Eryka z piłkarzami.
 
W 1997 roku, gdy w klubie zmieniły się władze, pedofil otrzymał całkowity zakaz wstępu na teren boiska. Nowy prezes nie chciał, aby ktokolwiek, kto ma choć cień zarzutów o tym charakterze, miał kontakt z chłopcami.
 
Wybierał ładnych
 
Pedofil nadal kręcił się przy zabudowaniach klubu, przesiadywał pod szatniami. – Goniliśmy go, ale nie byliśmy cały czas na boisku. Chłopcy do niego lgnęli. Dawał im zapalić papierosa, starszych częstował alkoholem. My to staraliśmy się ukrócić – wspomina osoba ze ścisłego kierownictwa klubu. W  1999 roku postanowiono przeszukać szatnię i zmienić zamki. Znaleziono wówczas alkohol i pisma pornograficzne. Choć Eryk sam nie pił, częstował nastolatków alkoholem. 7 września 1999 roku zarząd klubu odbył spotkanie. Omawiano sprawy organizacyjne, jednak prawdziwym powodem zwołania narady był punkt 3 obrad – wyrzucenie Eryka W. z szeregu LKS Tworków. W protokole działacze jako powód podają nieporządek w szatni oraz „niepoprawne relacje z piłkarzami”. Po kilku publicznych usunięciach z boiska Eryk W. zerwał kontakty z klubem.
 
Organizował chłopaków
 
W Tworkowie każdy wiedział, za co mężczyzna wyleciał z klubu. Ludzie wytykali go palcami a dzieci krzyczały za nim „pedał”. Starsi kilkakrotnie chcieli go pobić. Eryk coraz rzadziej zaczął pojawiać się publicznie. Nie znaczy to jednak, że przestał kontaktować się z dziećmi.
 
Mimo swojej opinii latem 2007 roku wziął ślub. Jego żona pracowała miesiącami za granicą. Eryk miał więc do swojej dyspozycji cały dom przy ulicy Nowej. Trudno oszacować, ile osób zaprosił do siebie pedofil i jakiego charakteru to były spotkania. Upodobał sobie nastolatków z trudnych rodzin. Za spotkania chłopcy dostawali kilkanaście złotych. Wchodząc na teren jego posesji, chłopcy zakładali kaptury, by nikt ich nie rozpoznał. Do spotkań dochodziło również na terenie żwirowni.
 
Wieść o tym, że „Erich płaci” roznosiła się pocztą pantoflową. Niewykluczone również, że jeden z pokrzywdzonych chłopców przewijających się w śledztwie sam organizował pedofilowi chętnych. Preteksty wizyt były różne, chłopcy tłumaczyli przypływ gotówki rąbaniem drewna za pieniądze.
 
Pedofil poczuł się na tyle pewnie, że latem 2009 roku znów zaczął się pojawiać na boisku. Przychodził na rozgrywki trampkarzy. Był kibicem i jako takiego nie można go było usunąć z boiska. Osoby znające sprawę twierdzą jednak, że na meczach wybierał sobie chłopców.
 
To trwało latami
 
W połowie grudnia pięciu nastolatków otrzymało wezwania do sądu. Wizyty u Ericha były dla nich na tyle naturalne, że nawet nie brali pod uwagę, że chodzi o ich starszego kolegę. Dzieci były przekonane, że chodzi o dewastację basenu w Tworkowie, do której doszło latem. Już wstępne przesłuchania nie pozostawiały wątpliwości co do działalności byłego działacza klubu. Tego samego dnia został zatrzymany, a dwa dni później – 14 grudnia Sąd Rejonowy w Raciborzu aresztował go na okres trzech miesięcy. – Mężczyzna podejrzany jest o dokonanie szeregu przestępstw, w tym obcowania płciowego z małoletnimi poniżej lat piętnastu oraz prezentowania treści pornograficznych małoletnim. Badamy okres od lipca tego roku. – wyjaśnia Franciszek Makulik, zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu. Śledczy nie wykluczają, że przyjrzą się również wcześniejszym latom działalności Eryka W. Tych do dziesięciu lat wstecz, bo po tym okresie przestępstwa przedawniają się. Również gwałt.
 
Adrian Czarnota
  • Numer: 51/52 (923/924)
  • Data wydania: 22.12.09