Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Bez meldunku nie istnieję

01.01.2008 00:00
Czy młoda matka z trojgiem dzieci trafi wkrótce na bruk? Nie ma pracy, u lekarza musi płacić, a jej ojciec nie chce z nią mieszkać.

– Życie od zawsze mam ciężkie. Matka opuściła mnie i siostrę, kiedy miałyśmy po kilka latek. Poszła w świat. Wychowywał nas ojciec. Przez jego picie trafiałam do pogotowia opiekuńczego, więc zaopiekowała się mną babcia. Kiedy zmarła, poszłam do Domu Dziecka – opisuje swoje życie 22-letnia Juliana Kilar, matka czworga dzieci. Najstarsze z nich – sześcioletnia córka – jest w rodzinie zastępczej. Troje pozostałych mieszka z mamą, najmłodsze nie ma pół roku. Wobec aktualnych problemów Kilar boi się, że i kolejne dzieci jej odbiorą.

Przez ostatnie 4 lata tułali się po wynajmowanych mieszkaniach. Może byłoby tak dalej, ale kończyły się pieniądze (mąż przebywa i pracuje za granicą, jest na jego utrzymaniu), a zaczęły kłopoty ze znalezieniem wolnego lokalu. – Matce z trojgiem dzieci nie jest łatwo coś znaleźć. Właściciele wolą samotną studentkę od nas – mówi pani Juliana. Nigdzie nie chciano ich zameldować, bo wynajmujący tłumaczyli się, że mają złe doświadczenia – a to ktoś kredyt brał i wierzyciele później nachodzili, albo rachunki telefoniczne „nabijał” itd. Koszty najmu przerastały możliwości młodej rodziny. – Płaciliśmy po 1000, 1200 zł miesięcznie bez opłat za media. Dochodziły wydatki na dzieci, od pampersów po mleko. Nie starczało z tego, co mąż dawał – wspomina. Łapała się dorywczych prac. – Konkretnej roboty wziąć nie mogłam, bo kto by został z dziećmi? – wyjaśnia.

Zabrakło miesiąca

Kilar musiała usamodzielnić się tuż przed ukończeniem 18 lat. Będąc w Domu Dziecka, zaszła w ciążę. Zdecydowała się wtedy wrócić do ojca. To zaważyło na jej dalszych losach. – Gdybym została tam jeszcze miesiąc, to zapewniono by mi mieszkanie. Poszłam do taty, bo się poprawił. Opinię z sądu miał pozytywną. Minęło pół roku i problemy z alkoholem wróciły. Tak jest do dziś. Od pięciu lat tylko się pogarsza – żali się J. Kilar. – Po tym co przeszłam z tatą przez ostatnie lata, alkohol to mój wróg numer 1. Szampana nawet nie tknę. Takie miałam dzieciństwo i młodość, że nie wiem, co to dyskoteka – mówi.

Siedem osób (ojciec ma konkubinę) z trudem mieści się w dwóch małych pokojach. – U nas całe mieszkanie to raptem kilkanaście metrów kwadratowych, a w przepisach stoi, że na osobę ma być ich siedem – zauważa. Z dziećmi zajmuje pokój, gdzie nie ma pieca i nie da się go dogrzać. Dochodzi do ciągłych kłótni. Gdy moje dzieci budzą się w nocy, bo chcą sikać, robi się straszny rumor, konkubina zaczyna krzyczeć, dzieci zaczynają się bać, płaczą – opisuje kobieta. Poszła do urzędu starać się o przydział lokalu. Tam z jej wniosku wykreślono matkę z dziećmi, bo w mieszkaniu ojca nie są w nim zameldowani. – Poczułam się, jakby nas nie było… Ojciec mi powtarza, że mu rentę zabiorą, jak nas u siebie zamelduje – wyjaśnia J. Kilar. Od niedawna mężczyzna myśli też o przeprowadzce do mniejszego lokum. Nie chce, by córka z dziećmi tam zamieszkała.
Gorzej jak Cyganie

Niezameldowana kobieta nie może zarejestrować się w Urzędzie Pracy jako bezrobotna i uzyskać tą drogą ubezpieczenie zdrowotne.
– Każda wizyta u lekarza kosztuje. Wciąż szukam, proszę się o prywatną wizytę, bo do przychodni nie mam po co iść. Przy paromiesięcznym dziecku bez doktora się nie obejdzie…– oznajmia pani Juliana. Pytała w ZUS–ie. – Powiedzieli, że można się ubezpieczyć nie pracując. Wychodzi po 250 zł od osoby. Nas jest czworo, no skąd ja takie pieniądze wezmę? – pyta. Dlaczego przyszłam z tym do gazety? Bo jestem już bezsilna. Nie wiem, u kogo szukać pomocy – mówi zrezygnowana. Światełko nadziei „zapalił” jej były kurator. – Powiedział, że wiosną zwolni się takie jedno mieszkanie w kamienicy i mogę się o nie postarać. Ale gdzie ja się podzieję przez te parę miesięcy? Gorzej jak Cyganom przyjdzie nam żyć – kończy Juliana Kilar.

Nic mu nie wezmą za meldunek córki

– Jeśli ta pani ma pieniądze na wynajęcie mieszkania, to w sytuacji, gdy ona i dzieci muszą przebywać z osobą z problemem alkoholowym, najważniejsze jest, by znaleźć sobie spokojne i bezpieczne miejsce. Istnieją tzw. mieszkania chronione, ale z opisu, jaki państwo przedstawiacie, pani Joanna nie kwalifikuje się do takiej pomocy. Zdecydowanie powinna zameldować się u ojca. Zapewniam, że renta nie zostanie mu zabrana, gdy zamelduje u siebie córkę – stwierdza Barbara Śmiałowska zastępca dyrektora OPS w Raciborzu. Urzędnicy z magistratu wskazują Joannie Kilar następujące rozwiązanie: możliwością uzyskania meldunku jest wystąpienie zainteresowanej z wnioskiem o zameldowanie decyzją administracyjną. We wniosku należy opisać swoją sytuację oraz wskazać osobę najemcy lub właściciela lokalu. Wniosek należy złożyć w pokoju nr 7 w Wydziale Spraw Obywatelskich. Opłata skarbowa wynosi 10 zł. Termin załatwienia sprawy ok. miesiąca – informuje Anita Tyszkiewicz-Zimałka odpowiedzialna za kontakty z prasą w Urzędzie Miasta Racibórz.

Mariusz Weidner

  • Numer: nr 1(820)
  • Data wydania: 01.01.08