Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Bez grochu o ścianę

11.12.2007 00:00
Grzegorz Wawoczny redaktor naczelny „Nowin Raciborskich”: Dobra to władza, która nie ufa tylko własnemu geniuszowi, ale wsłuchuje się również w głosy z ludu, do których zaliczają się te skromne felietony. A że, czego nie ukrywam, wskutek mojej upartości uda się w przyszłym roku wskrzesić przejazdy Sobieskiego, więc pozwalam sobie przypomnieć o pewnej sprawie sprzed miesięcy. Dotyczy odwiecznego już problemu Rynku i okolic, a dokładnie tego, co zrobić, by serce miasta zaczęło rytmicznie bić przez cały rok, dla chwały Raciborza, raciborzan i obecnych włodarzy.

Na Rynku rozłożył się właśnie kolejny świąteczny jarmark, taki sobie, jak co roku, byle jaki, jeśli nie liczyć pomysłowych graffiti na ścianach topornych budek. Czy ktoś tu zagląda? Pewnie tak, o ile ciekawszym miejscem nie okaże się w tym roku sezonowy jarmark w Auchan, gdzie aż kipi od ozdób i różnych świątecznych prezentów.

Od lat ja i pewnie wiele osób zadaje sobie pytanie, co zrobić, by był to świąteczny jarmark z prawdziwego zdarzenia, z duszą, ciekawy i pomysłowy. Dawniej sławne były raciborskie jarmarki św. Marcelego – patrona miasta. Od dawna dopraszam się, by patronowi przywrócić jakieś miejsce pamięci (miał kiedyś swój plac, ulicę, no i jarmark). Pisałem, że może nowy targ nazwać galerią św. Marcelego. Bez efektu. Władze pozostały głuche.

Ale może teraz ktoś nad tematem się jednak pochyli, bo efektem braku pomyślunku i zaniechania są właśnie takie smutne bożonarodzeniowe kiermasze w sercu miasta. O ileż ciekawiej byłoby, gdyby magistrat zakupił porządne, efektowne stoiska. Wynajmował je nie tylko handlowcom, ale w dwa kolejne przedświąteczne weekendy zaprosił rękodzielników i sprzedawców wszystkiego, czego nie można kupić w Auchan i innych hipermarketach. Tego, co chętnie pooglądalibyśmy a być może i kupilibyśmy podczas spaceru na raciborski m JARMARKU św. MARCELEGO.

Podsuwałem już pomysł darmowych stoisk dla handlarzy starociami. Czyż nie byłoby miło poszperać w niedzielne przedpołudnie w starych ozdobach, pocztówkach, monetach, filiżankach, książkach i czym tam bądź?

W każdej szkole dzieci pilnie ćwiczą występy jasełkowe, na które przychodzą potem tylko rodzice, babcie i dziadkowe. Dlaczego tych pięknych przedstawień, strojów i inscenizacji nie można pokazać w niedzielne południe na Rynku, przy zapachu smażonych pączków, precli, pierników i innych smakołyków? Przy muzyczce granej na żywo przez uczniów naszej szkoły muzycznej – saksofonistów, skrzypków. Dlaczego nie ma Mikołaja, diabłów i aniołków, które dałyby się sfotografować z małymi dziećmi? Czyż nie byłoby pięknie, magicznie, wyjątkowo? RACIBÓRZ na to zasługuje.

Pytam już o to nie tylko władze miasta, bo są przecież od myślenia o wszystkim, ale i liczne grono animatorów kultury z naszych szacownych placówek, którzy godzinami potrafią deliberować o swojej niedoli, roli i misji. Może zamiast tyle gadać i plotkować po kątach, np. szanowni animatorzy i poeci z RCK, pomyśleliby w końcu o zimowej, niepowtarzalnej imprezie na Rynku? Takiej fajnej, zwykłej, dla ludzi.

  • Numer: 50 (817)
  • Data wydania: 11.12.07