Leśne kolędowanie
Góra Zamkowa, tzw. Schlossberg, jest niezwykłym miejscem. To najwyższe wzniesienie w okolicznych lasach, pokryte prawie 200-letnim starodrzewiem bukowym, wybrali sobie rudzcy leśnicy na miejsce swojej dorocznej biesiady.
Spotkania odbywają się zawsze w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Od jakichś 8 czy 10 lat to się już toczy. Zaczęliśmy je z przyjaciółmi, Mietkiem Piastowskim i Zbyszkiem Pietrzakiem. Uznaliśmy, że nie ma sensu siedzieć w święta w domu, lepiej się ruszyć, wziąć rodzinkę i pojechać do lasu – opowiada Alfred Polaczek, leśniczy z Nędzy, inicjator spotkań. W tej pierwszej imprezie uczestniczyły zaledwie trzy rodziny, następne gromadziły jednak coraz więcej osób, każdy przyprowadzał swoich znajomych. Ze trzy lata temu to nas było z 50 albo 60 osób, niektórzy nawet z zagranicy – wspomina Polaczek.
Imprezy te, które stały się już tradycją, mają swoją charakterystyczną atmosferę i oprawę. Już samo miejsce, porośnięte starymi bukami, zwłaszcza zimą, kiedy jest śnieg, robi wrażenie. Znajdujące się tam dębowe ławki i stoły idealnie nadają się plenerową biesiadę. Dlatego grono zainteresowanych świąteczną imprezą na Schlossbergu jest zawsze dość liczne. Spotkań tych nie poprzedzają jakieś wielkie przygotowania. Po prostu każdy przynosi to co mu zostało z Wigilii, jakieś dobre rzeczy na święta, i dzieli się tym z innymi. Dużo jest też potraw myśliwskich, bo wszyscy jesteśmy myśliwymi – tłumaczy leśniczy. Przygotowania dotyczą więc głównie zapasów drewna na ognisko, które jest stałym elementem imprezy. Z suchych pali sosnowych, liczących do 2 m, przygotowuje się pochodnie, tzw. fachle. Przecina się je na cztery części, żeby powietrze dochodziło, z góry się zapala i tak się palą aż do samej ziemi, przez ok. 2-3 godziny. Dzięki temu zapewnione jest oświetlenie, także po zapadającym zmierzchu. Jak na pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia przystało, nie może zabraknąć wspólnego kolędowania, przy wtórze trąbek, sygnałów myśliwskich, czasami akordeonu. Ponadto wspomina się miniony rok i wymienia wzajemne doświadczenia. A spotkania na Schlossbergu to także wielka atrakcja dla dzieci, specjalnie dla nich urządzany jest kulig, jeśli tylko pogoda na to pozwala. Frajdą dla najmłodszych jest też zjeżdżanie na sankach bądź nartach z górki. Od początku „stałym uczestnikiem” imprezy jest dzięcioł czarny, który w jednym ze starych buków ma wydrążoną dziuplę. Jak zaczynamy śpiewać kolędy to on wyskakuje i lata sobie nad nami. I co roku jest to samo, zawsze ten dzięcioł nam towarzyszy – opowiada Polaczek. Jak dodaje leśniczy z Nędzy, wszystko zależy od pogody, przy typowo zimowej, śnieżnej aurze spotkania te mają niepowtarzalny urok, a ich stali uczestnicy nie wyobrażają sobie już bez nich świąt.
(e.Ż)
Najnowsze komentarze