Poniedziałek, 18 listopada 2024

imieniny: Klaudyny, Romana, Filipiny

RSS

Region w literaturze

06.12.2005 00:00
Benedykt Motyka, „Teraz Jezusa uwielbiajcie aż znowu wrócimy. Ks. Augustyn Strzybny”, Wydawca TMZR, Racibórz 2005, s. 124.
Praca nad książką trwała blisko dwa lata. Postać ks. Strzybnego, polskiego księdza z Modzurowa, który zginął tragicznie w 1921 r., wziął na swój warsztat Benedykt Motyka, emerytowany już nauczyciel historii I LO, wychowawca wielu świetnych olimpijczyków, człowiek, którego wiedza historyczna jest zaiste imponująca. Jako wytrawny erudyta potrafi „sypać jak z rękawa” mało znanymi faktami, budząc niemałe zainteresowanie słuchaczy. Teraz ci słuchacze mają okazję zapoznać się z literackim produktem profesora z Kasprowicza.
 
Praca ma porządne oparcie źródłowe. Autor wykorzystał cały - jak się wydaje - dostępny materiał, zarówno opracowania książkowe, jak i dokumenty oraz wywiady ze świadkami. Życiorys kapłana omawia na tle ważnych dla Europy i Śląska wydarzeń. Nie stroni od własnych, jaskrawych opinii. „Modzurowskiego proboszcza można (…) przyrównać do ks. Popiełuszki. Jeden i drugi byli bowiem przeciwnikami terroru państwowego i politycznego. Nawoływali do pojednania w czasach naznaczonych politycznymi konfliktami” – konkluduje w zakończeniu B. Motyka. Podjęty temat, a i sama praca, mogą być przyczynkiem do ciekawej dyskusji na temat śląsko-raciborskich dziejów początku XX w. Z tego względu pasjonaci lokalnej historii powinni ją przeczytać.
 
Trzeba jednak wspomnieć również o rzeczy smutnej. Wbrew zasadom wydawniczym a i nie informując B. Motyki, Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej umieściło na okładce książki również nazwisko prof. Franciszka Marka z Opola. Może to sugerować, że jest on współautorem publikacji. Tymczasem spod jego pióra wyszło raptem trzynaście stroniczek wstępu pt. „Duszpasterze parafialni broniący narodowej tożsamości ludu górnośląskiego”. Uczyniono w ten sposób wielki nietakt i to nie tylko wobec rzeczywistego autora książki, ale i wobec szacownego profesora, który, jak sądzę, nie zwykł podpisywać się pod cudzą pracą.
 
G. Wawoczny
  • Numer: 49 (685)
  • Data wydania: 06.12.05