Za mały kontrakt
Raciborski szpital ma poważny kłopot. Chce się w nim leczyć coraz więcej ludzi, a niestety kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia jak za ciasny gorset ogranicza działalność lecznicy. Część przychodni już w październiku wykorzystała swoje limity.
Rosnący prestiż naszego szpitala cieszy, ale na razie w niewielkim stopniu przekłada się to na pieniądze, jakie przekazuje nam Narodowy Fundusz Zdrowia – mówi dyrektor lecznicy Wojciech Krzyżek. Przypomnijmy, że w niedawnym rankingu „Rzeczpospolitej” szpital w Raciborzu okazał się najlepszy wśród lecznic powiatowych na Śląsku, sytuując się jednocześnie na 63. miejscu w złotej setce najlepszych szpitali w Polsce. Większe zainteresowanie naszą ofertą jest coraz bardziej widoczne. Wracają miejscowi pacjenci, którzy korzystali z okolicznych lecznic. Widząc dobre warunki socjalne na ul. Gamowskiej chcą tu wrócić, na przykład na ginekologię. Szpital na Bema – można tak powiedzieć – odstraszał, ten zaś ściąga jak magnes – mówi lek. med. Zbigniew Wierciński, zastępca dyrektora ds. medycznych.
To powoduje, że kontrakt nie zaspokaja wszystkich potrzeb. Na poradę lekarza specjalisty trzeba nieraz czekać kilkadziesiąt dni, najwięcej w poradniach reumatologicznej, okulistycznej oraz nefrologicznej. Jeśli dziś chcielibyśmy się zarejestrować do okulisty, to przyjdzie nam poczekać ponad cztery miesiące. Około trzech miesięcy trzeba czekać na poradę kardiologa. Dwa miesiące trwa oczekiwanie na przyjęcie w poradni cukrzycowej, gastroenterologicznej oraz urologicznej.
Gdzie tkwi tego przyczyna widać po danych statystycznych na temat wykorzystania limitów przyznanych przez NFZ. Średnie wykonanie na koniec października wyniosło ponad 94 proc. Powinno zaś kształtować się na poziomie 82,7 proc. Poradnia nefrologiczna ma już 50 proc. nadwykonania.
Więcej chorych, gdyby tylko NFZ dał pieniądze, mogłoby się od ręki leczyć na oddziałach, np. na dermatologicznym aż od 100 proc. Na tzw. planowe przyjęcie na oddziały wewnętrzny I i II trzeba czekać 2 tygodnie. Swoje tegoroczne kontrakty w październiku przekroczyły już: pulmonologia, obserwacyjno-zakaźny, neonatologia, położniczy i otolaryngologiczny.
W tym roku udało nam się wynegocjować zwiększenie kontraktu o pół miliona złotych. Potrzeby mamy znacznie większe, przynajmniej o kilkanaście procent. Z NFZ wiąże nas trzyletni kontrakt. Fundusz określił już wysokość swoich zobowiązań na 2006 r., Niestety wiele szpitali uznało je za niewystarczające. Nie mamy wyjścia i musimy przyjąć zaproponowane warunki. Mamy jednak nadzieję, że w ciągu roku uda nam się pozyskać dodatkowe fundusze. Musimy też zdobyć kontrakty na oddział intensywnej terapii oraz geriatryczny i neurologiczny – mówi lek. med. Marek Labus, pełnomocnik dyrektora ds. kontraktowania.
(waw)
Najnowsze komentarze