środa, 22 maja 2024

imieniny: Heleny, Wiesławy, Romy

RSS

Z klasy do klasy - runda XI

01.11.2005 00:00
Co tydzień odwiedzamy ligowe boiska piłkarskie Podokręgu Racibórz. Uwieczniamy na zdjęciach fanów futbolu, którzy próbują zrobić karierę na murawie. Tam gdzie piłka - tam i my.
Liga okręgowa. Krzanowice – Lubomia 1:1 (0:0)
 
Do zespołu ze środka tabeli przyjechał mocny lider, „murowany” kandydat do awansu. Mecz był jednak dosyć wyrównany. W pierwszej połowie gospodarze parokrotnie stwarzali zagrożenie pod bramką Lubomi. Gdyby strzał z woleja Waldemara Hnidy (z ostrego kąta, spoza pola karnego) był bardziej precyzyjny, Krzanowice cieszyłyby się z prowadzenia. Gości można było podziwiać za płynne akcje, jednak ganić za brak ich wykończenia. W ataku przyjezdnych przez pół godziny próbował brylować najsłynniejszy obecnie piłkarz „Silesii” Arkadiusz Kampka (niegdyś „wielki” Górnik Zabrze), ale zszedł niedysponowany. Resztę drużyny tworzył zgrany, młody kolektyw przygotowywany latami w szkółce Janusza Pontusa, do walki na wyższym poziomie niż okręgówka. Faworyci objęli prowadzenie w 65 minucie, po bramce Guta. Gol padł w zamieszaniu podbramkowym, po uderzeniu z dystansu, gdzie wybijana parokrotnie piłka została w końcu skutecznie dobita. Goście nie dowieźli jednak zwycięstwa do końca, bo w 85 minucie sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką obrońcy z Lubomi. Wykorzystał go niezawodny Roland Drzymała i remis utrzymał się do ostatniego gwizdka. „To jest nasz ogromny sukces. Biorąc pod uwagę frekwencję na treningach, gdzie nie mogłem zebrać nawet jedenastki, remis z liderem jest znaczącym osiągnięciem. Chłopcy muszą trenować systematycznie, bo inaczej moja praca traci sens” – uważa trener krzanowiczan Józef Teresiak. Zgadza się on, że pod względem wyników obecny sezon jest bardziej udany dla klubu niż poprzedni, kiedy objął drużynę. „Potrzebuję jednak kilkunastu ludzi z odpowiednią motywacją i taką silną paczkę stworzę tutaj zimą” – zapowiada Teresiak. ZOBACZ ZDJĘCIA
 
Nędza – Turza Śl. 5:0 (2:0)
 
Ten mecz w całości należał do Nędzy. Gospodarze udowodnili, że niedawna porażka z Rafako była „wypadkiem przy pracy”. Pierwszą bramkę, po dośrodkowaniu, zdobył Jan Depta. Następna, autorstwa Grzegorza Maliny, wyniknęła z błędu bramkarza - uznał, że piłka wychodzi na aut, tymczasem odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Trzeciego gola zdobył Wiesław Bugdoł. Po ewidentnym faulu na Malinie sędzia odgwizdał rzut karny, faulowany zawodnik sam wymierzył sprawiedliwość. Na 5:0 wynik podwyższył jeszcze Mateusz Chroboczek. Kierownik drużyny z Turzy Śl., Zbigniew Adamczyk przyznał, że o ile w pierwszej połowie gra była w miarę wyrównana, to druga nie pozostawiała już żadnych złudzeń. Wpływ na taką porażkę tłumaczył też brakiem trzech zawodników z podstawowego składu. „Jestem oczywiście bardzo zadowolony z takiego wyniku. Mieliśmy taki mały kryzys, ale liczę na to, że to już za nami. Przed nami jeszcze ciężkie mecze z Samborowicami, Jedłownikiem i Kornowacem. Myślę, że powinno być dobrze, bo zagramy w optymalnym składzie” – powiedział po meczu trener Nędzy, Damian Cichecki. Żółte kartki obejrzeli: w 60 min Jan Depta, a w drużynie gości Lucyga (55 min), Różański (72 min) i Dzierżęga (88 min). ZOBACZ ZDJĘCIA
 
(ma.w), (e.Ż)
  • Numer: 44 (680)
  • Data wydania: 01.11.05