Wtorek, 21 maja 2024

imieniny: Kryspina, Wiktora, Jana

RSS

Przedszkole moich wspomnień

25.10.2005 00:00
Przedszkole nr 3 im. Matki Polki przy ul. Kozielskiej obchodziło 30. rocznicę powstania. Była to okazja do zorganizowania małej uroczystości z udziałem władz miasta, pracujących tu kiedyś nauczycieli oraz rodziców.
Spotkanie, które odbyło się 20 października, stało się okazją do wspomnień i przeglądania starych zdjęć. Są osoby, które uczęszczały tutaj przed laty, a teraz zapisały do tego samego przedszkola swoje dzieci. Sabina Galli jest jedną z wychowanek placówki sprzed 28 lat. Ma tu teraz córeczkę Kingę, a planuje zapisać tu jeszcze swoją drugą pociechę - 3-letnią Oliwię. Pamiętam przedszkole mojego dzieciństwa. Lubiłam do niego chodzić. Odprowadzała mnie mama - latem odwoziła z Miedoni na rowerze, zimą jechałyśmy autobusem. Moją nauczycielką była pani Danuta Paszenda. Nasza grupa liczyła, o ile dobrze pamiętam, ponad trzydzieścioro dzieci. Szczególnie utkwiły mi w pamięci mikołajki, związany a nimi niezwykły nastrój i prezenty. Lubiłam też gry i zabawy z innymi dziećmi oraz bale przebierańców. Zarówno ja, jak i większość moich kolegów i koleżanek poszła później do Szkoły Podstawowej nr 8, więc nasz kontakt się nie urwał.  Niektórych poznaję do tej pory. Czas tak leci i teraz moje dziecko chodzi do tego samego przedszkola... Na pewno jest obecnie inaczej - pojawiło się więcej możliwości wszechstronnego rozwoju, bo jest i nauka języka i rytmika. Dzieci są odważniejsze, bardziej rezolutne - przyznaje.
 
Na jubileuszowym spotkaniu obecna była także nauczycielka Sabiny Galli. Spotkanie obu pań było wzruszające. Pamiętam tę grupę - zerówkę - a jakże. Pamiętam również Sabinę. Jakże jej córeczka bardzo mi ją przypomina. Zaczynałam pracę w przedszkolu w wieku 21 lat i to była moja pierwsza grupa, którą mi przydzielono. Mam nawet jej zdjęcie. Dzieci bardzo chłonęły wiedzę, chętnie uczyły się czytać. Chciałabym wrócić do tych czasów. Teraz przedszkolaki są inne. Wtedy miały bardzo duży szacunek do wychowawców, łatwiej było utrzymać dyscyplinę. Rodzice też byli bardzo sympatyczni” - wspomina Danuta Paszenda. Dużo moich byłych wychowanków do dziś mi się kłania na ulicy - dodaje.
 
E.H.
  • Numer: 43 (679)
  • Data wydania: 25.10.05