Kamera ustrzeli piratów
Kosztuje 120 tys. zł. Na razie wyko-rzystuje ją jedynie policja. Co jakiś czas pojawia się na drogach Raciborszczyzny robiąc setki zdjęć szarżującym kierowcom. W magistracie zastanawiają się, czy nie warto kupić jedno takie urządzenie dla straży miejskiej. Pieniądzez mandatów wpłyną do kasy ratusza, a kultura wśród kierowców murowana.
Co jest najlepszą receptą na piratów drogowych? Farmaceuta i radny Piotr Klima nie ma wątpliwości, że doraźnie fotoradar. Klima od początku kadencji walczy, by przebudować skrzyżowanie przy „Strzesze”. Ma tu swoją aptekę, a pod ladą zawsze przygotowany do robienia zdjęć aparat. Nie ma tygodnia, bym nie wybiegał do wypadku, kolizji czy potrącenia - mówi radny.
Zawsze jest pierwszy na miejscu zdarzenia. Dokumentuje je wszystkie dokładnie, śle pisma do prezydenta i zarządców dróg. Na razie bezskutecznie. Przebudowa skrzyżowania jest w planach urzędników, ale na razie nie wychodzą one poza papier. Czy musi się wydarzyć nieszczęście, by ktoś w końcu się obudził? Najlepiej, żeby przejechało tu grupkę dzieci. Wtedy nikt nie będzie miał wątpliwości, że z tym skrzyżowaniem coś trzeba zrobić - grzmiał na ostatniej sesji radny.
Pod koniec października w magistracie odbyło się spotkanie radnych, naczelniczki Wydziału Gospodarki Miejskiej oraz szefostwa straży miejskiej z przedstawicielem firmy produkującej fotoradary. Zaprezentowano na nim możliwości urządzenia. Najważniejsze to: pojemność dysku - 60 tys. fotografii, wykonywanie dwóch zdjęć na sekundę, wysoka rozdzielczość ukazująca nie tylko tablice rejestracyjne, ale i twarze kierowców, umożliwiająca robienie zdjęć w nocy, możliwość mierzenia prędkości samochodów nadjeżdżających i oddalających się.
Nie obyło się bez pokazów w terenie. Radar ustawiono na ul. Londzina. W ciągu 15 minut „złapał” 20 samochodów. Bezczelność niektórych kierowców była tak wielka, że nawet widząc umundurowanych strażników nie zdjęli nogi z gazu - relacjonuje Piotr Klima.
Fotoradar stale pracuje w Zawierciu. Miesięcznie robi tam od 1,2 do 1,5 tysiąca zdjęć. Przy mandacie o średniej wysokości 100 zł, urządzenie spłaciłoby się w Raciborzu po miesiącu. Nie chodzi jednak tylko o zarabianie, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo. W Częstochowie świadomość kierowców, że mogą być namierzeni sprawiła, że liczba kolizji w newralgicznych miejscach spadła o blisko połowę.
Radny Klima przekonywał na ostatniej sesji, by Rada wyasygnowała pieniądze na zakup urządzenia. Zaproponował, by przy najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach, tam gdzie dochodzi często do kolizji i potrąceń, ustawić na stałe skrzynki, gdzie co jakiś czas byłby wkładany fotoradar. To by wystarczyło. Kierowcy nie wiedzieliby, gdzie akurat wykonywane są zdjęcia. To zmuszałoby do zdjęcia nogi z gazu - przekonywał Klima. Pieniądze z kar można by jego zdaniem przeznaczyć na inwestycje drogowe, w tym budowę sygnalizacji świetlnej.
(waw)
Zawsze jest pierwszy na miejscu zdarzenia. Dokumentuje je wszystkie dokładnie, śle pisma do prezydenta i zarządców dróg. Na razie bezskutecznie. Przebudowa skrzyżowania jest w planach urzędników, ale na razie nie wychodzą one poza papier. Czy musi się wydarzyć nieszczęście, by ktoś w końcu się obudził? Najlepiej, żeby przejechało tu grupkę dzieci. Wtedy nikt nie będzie miał wątpliwości, że z tym skrzyżowaniem coś trzeba zrobić - grzmiał na ostatniej sesji radny.
Pod koniec października w magistracie odbyło się spotkanie radnych, naczelniczki Wydziału Gospodarki Miejskiej oraz szefostwa straży miejskiej z przedstawicielem firmy produkującej fotoradary. Zaprezentowano na nim możliwości urządzenia. Najważniejsze to: pojemność dysku - 60 tys. fotografii, wykonywanie dwóch zdjęć na sekundę, wysoka rozdzielczość ukazująca nie tylko tablice rejestracyjne, ale i twarze kierowców, umożliwiająca robienie zdjęć w nocy, możliwość mierzenia prędkości samochodów nadjeżdżających i oddalających się.
Nie obyło się bez pokazów w terenie. Radar ustawiono na ul. Londzina. W ciągu 15 minut „złapał” 20 samochodów. Bezczelność niektórych kierowców była tak wielka, że nawet widząc umundurowanych strażników nie zdjęli nogi z gazu - relacjonuje Piotr Klima.
Fotoradar stale pracuje w Zawierciu. Miesięcznie robi tam od 1,2 do 1,5 tysiąca zdjęć. Przy mandacie o średniej wysokości 100 zł, urządzenie spłaciłoby się w Raciborzu po miesiącu. Nie chodzi jednak tylko o zarabianie, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo. W Częstochowie świadomość kierowców, że mogą być namierzeni sprawiła, że liczba kolizji w newralgicznych miejscach spadła o blisko połowę.
Radny Klima przekonywał na ostatniej sesji, by Rada wyasygnowała pieniądze na zakup urządzenia. Zaproponował, by przy najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach, tam gdzie dochodzi często do kolizji i potrąceń, ustawić na stałe skrzynki, gdzie co jakiś czas byłby wkładany fotoradar. To by wystarczyło. Kierowcy nie wiedzieliby, gdzie akurat wykonywane są zdjęcia. To zmuszałoby do zdjęcia nogi z gazu - przekonywał Klima. Pieniądze z kar można by jego zdaniem przeznaczyć na inwestycje drogowe, w tym budowę sygnalizacji świetlnej.
(waw)
Najnowsze komentarze