Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Straszna jest obojętność

05.10.2004 00:00
Maciej Borczyk, strażnik miejski  z Wodzisławia Ślaskiego, złapał na gorącym uczynku pedofila. Zobaczył go przez okno swojego mieszkania, jak molestuje ośmioletnią dziewczynkę. Bez zastanowienia pobiegł na podwórko. Wcześniej zawiadomił policję. „Ta dziewczynka stała jak sparaliżowana. Tylko łzy jak grochy, płynęły jej po policzkach” - relacjonuje wydarzenia z tamtego dnia. Nieopodal przechodzili ludzie, którzy zapewne widzieli, co się dzieje. Nikt nie zareagował.
Maciej Borczyk z Wodzisławia od sześciu lat jest strażnikiem miejskim, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżył. Do dzisiaj nie potrafi zapomnieć wydarzeń z minionego poniedziałku. Tego dnia wstał po nocnej zmianie. Wybierali się wraz z żoną po córeczkę do przedszkola. Było może koło godziny piętnastej po południu. Podszedłem do okna i spojrzałem od niechcenia na podwórko. Popatrzyłem chwilę i nagle zobaczyłem coś, w co nie mogłem uwierzyć. Facet, którego tutaj na osiedlu wszyscy nazywają Szifo, kucał przy dziewczynce. Ona miała opuszczone majteczki i dżinsowe spodenki - opowiada wodzisławiski strażnik. Wszystko to dzialo się przy kontenerze na śmieci, pośrodku wodzisławskiego osiedla, w biały dzień. Jakiś mężczyzna przechodził obok, pogrzebał w smieciach. Popatrzył na to, co się dzieje i odszedł obojętnie. Tuż za nim szła kobieta. Też nie zareagowała. Nie umiałem uwierzyć w to, co się dzieje. Mężczyzna molestuje dziecko w biały dzień pośrodku osiedla i nikt nie reaguje, Po prostu zimna, ludzka obojętność. Znieczulica. To jest po prostu straszne - mówi Maciej Borczyk.

Stała jak sparaliżowana
 
Mieszka wraz z rodziną na czwartym piętrze w bloku. Z okna, jak na dłoni, widać szeroki plac, na nim zaparkowane auta, kontenery na śmieci, garaże. Wodzisławianin wspomina, że tego dnia było słonecznie i wokół kręcili się ludzie. W pierwszej chwili nie rozpoznał tego mężczyzny. Myślał, że jakiemuś dziecku zachciało się siku i ojciec jest z nim. Ale po krótkiej chwili już wiedział, że dzieje się coś niedobrego. Akurat z żoną wybieraliśmy się po naszą córeczkę, czteroletnią Zuzię, do przedszkola. Zawołałem Marzenę do okna i razem już wiedzieliśmy, że przy kontenerze na śmieci mężczyzna molestuje dziecko. Szybko zawiadomiliśmy policję, a sami zbiegliśmy na dół - relacjonuje pan Maciek wydarzenia sprzed kilku dni.
 
Kiedy dobiegli do kontenerów, Szifo dalej kucał przy dziewczynce.  Ona z kolei stała jak sparaliżowana i tylko z oczu płynęły jej łzy ja grochy. Widział mnie, ale nie zareagował. Odciągnąłem go od dziewczynki. Co robisz? - zawołałem Ale on był niewzruszony. Zostaw mnie, bo i tak mi nic nie zrobią. Ja mam padaczkę, trochę mnie potrzymają, tak jak ostatnim razem i wypuszczą. Tak mi powiedział - mówi pan Maciek. Nie kryje wzburzenia. Poprosił żonę, żeby zaopiekowała się dziewczynką, podczas kiedy on pilnował Szifa do czasu przyjazdu policji. Ośmiolatka ubrała spodenki. Ale była w szoku. Kiedy czekali na przyjazd policji, nagle Szifo jakby zdał sobie sprawę z tego, co się stało. Mówił, że on nie jest żaden pedofil, a potem zaczął rozpaczać: Co ja zrobiłem. Co ja najlepszego zrobiłem? - jęczał.
 
Podejrzany ma 28 lat. Znany jest policji i strażnikom miejskim. Znają go też mieszkańcy ulicy Tysiąclecia. To jest taki postrach naszego osiedla. Wszyscy się go tutaj boją, bo on czasem jest agresywny. Goni chłopców, jak mu ktoś coś powie - mówią o nim dzieci z okolicznych bloków. Jedna z dziewczynek opowiada, jak kiedyś Szifo stanął przed jej koleżanką rozebrany. Sam mi mówił, że miał już kiedyś sprawę z 12-letnią dziewczynką, ale biegły orzekł, że jest niepoczytalny i w końcu go wypuścili - wspomina Maciej Borczyk.

Widzieli, ale nic nie zrobili
 
Maciej Borczyk do dzisiaj nie umie otrząsnąć się z tamtego wydarzenia. Cały czas mam to przed oczami, jak on kuca przy niej. Taki widok może człowieka doprowadzić do furii - mówi. Nie potrafi uwierzyć, że nikt z przechodniów nie zareagował. Przecież ktoś to musiał widzieć z okna. Jak przyjechała policja, to zaraz wszyscy wyszli na balkony, zrobiło się zbiegowisko. Nie wierzę, że wcześniej nikt tego nie zauważył - kręci głową mężczyzna. Poszedł poźniej do rodziców dziewczynki, którzy mieszkają niedaleko. Normalna rodzina, schludne mieszkanie, młodzi rodzice. Mają jedyną córkę. Powiedzieli mi, że dowiedzieli się o zdarzeniu od sąsiadki, która widziała z okna jak Szifo molestował ich córkę. No jak tak można? Widziała, ale nic nie zrobiła? Czemu nie zawiadomiła zaraz policji? - pyta Maciej Borczyk. Nie rozumie ludzkiej bierności. Przeraża go znieczulica. Zimna obojętność.
 
Sprawę prowadzi obecnie Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu. W najbliższym czasie mają zostać powołani biegli psychiatrzy, którzy określą stopień poczytalności sprawcy w chwili popełnienia czynu. Szifo został tymczasowo aresztowany. Nie wyobrażam sobie, żeby wyszedł na wolność po kilku miesiącach i dalej straszył tutaj dzieci - mówi jedna z matek z ulicy Tysiąclecia.
 
Podobnie myśli pan Maciek. Sam jest ojcem czteroletniej Zuzi. Po zdarzeniu znajomi przestrzegali go: Co z tego będziesz miał? Tylko same problemy. Chodzenie po sądach. Po co ci to było potrzebne? Maciej Borczyk tego nie potrafi zrozumieć, jak można tak myśleć. Jak ktoś postępuje zgodnie z prawem, to czego może się obawiać? - odpowiada na to. Już takim jestem człowiekiem, że jak komuś dzieje się krzywda, to zawsze pomagam. Nigdy nie jestem obojętny. I jestem dumny z tego, że w takiej sytuacji tak zareagowałem. Tak po prostu trzeba, nie wyobrażam sobie inaczej - dodaje wodzisławski strażnik

Iza Salamon

  • Numer: 41 (651)
  • Data wydania: 05.10.04