Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Śledztwo pod specjalnym nadzorem

17.08.2004 00:00
Raciborska Prokuratura Rejonowa nadal milczy w sprawie zabójstwa 19-letniej Magdy i tak zapewne będzie już do końca postępowania. Sporo informacji zdobyliśmy jednak podczas naszego dziennikarskiego śledztwa.
Krótka znajomość
 

Magda w lipcu była nad morzem. Do ojca wysłała kartkę-fotografię. Na zdjęciu ładna i uśmiechnięta blondynka siedząca po turecku nad brzegiem morza na tle zachodzącego słońca. Rodzice są rozwiedzeni. Ojciec mieszka w Gliwicach. Mieszkanie przy ul. Różyckiego, gdzie doszło do zbrodni, należy do niego. Jak sam mówi, panują w nim „warunki kawalerskie”. Wieczny remont, niewiele sprzętów poza kanapą, na której 1 sierpnia nad ranem policja znalazła zwłoki. Magda mieszkała z matką i bratem przy pl. Wolności. Uczyła się wieczorowo w ogólniaku przy ul. Kasprowicza.
 

Dawida poznała w lipcu, po jego przyjeździe z Warszawy. Mówiła, że to student z Warszawy, postanowili ze sobą chodzić. Bardzo się z tego cieszyła - mówi ojciec dziewczyny. Chłopak skończył II rok prawa. Znajomi z raciborskich czasów, gdy był uczniem II LO, mówią, że jego zachowanie było bez zarzutu. Czasami był obiektem drwin za sprawą ojca. Śmialiśmy się z niego, że ojciec trzyma go krótko, każe mu wracać do domu do 22.00, a jak wyczuje piwo to jest dym - mówi nam osoba, która przez lata miała kontakt z Dawidem. W Warszawie, poza nauką, intensywnie trenował brazylijskie jiu jitsu. Zdobył niebieski pas. Brał udział w turniejach. Jiu jitsu zainteresowała się również amatorsko Magda.
 

27 lipca pojechali razem na działkę ojca chłopaka w Brzeziu. Do rana imprezowali tam ze znajomymi. 31 lipca Dawid, Magda i jej brat poszli na piwo do Labiryntu. Wypił jedno - mówi brat dziewczyny. Tego wieczora chłopak chciał się koniecznie spotkać z matką Magdy. Do spotkania doszło. Około godz. 24.00 oboje wzięli z mieszkania przy pl. Wolności klucz do mieszkania ojca dziewczyny przy ul. Różyckiego.

Tajemnica śledztwa
 

To, co faktycznie stało się po północy jest dziś przedmiotem śledztwa. Prowadzi je Prokuratura Rejonowa w Raciborzu. Sprawą bezpośrednio zajmuje się młody prokurator, który niedawno wsadził za kratki ostatniego sprawcę napadu na raciborski Kredyt Bank. W udowodnieniu winy skorzystał z badań genetycznych. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach nie widzi powodów, by śledztwo przekazać do prowadzenia innej podległej sobie jednostce.
 

4 sierpnia Prokuratura Rejonowa wydała lapidarny komunikat, z którego wiadomo, że doszło do zbrodni, a Dawid W. jest podejrzanym. Zebrane do tego czasu dowody, których nie upubliczniono, okazały się dla sądu na tyle wystarczające, że zastosował wobec chłopaka areszt tymczasowy. W. jest w Areszcie Śledczym w Raciborzu.
 

Zastosowana przez prokuraturę kwalifikacja prawna nie pozostawia wątpliwości co do wstępnej oceny czynu. Przytoczony we wniosku o areszt art. 148. § 1 kodeksu karnego mówi bowiem o tzw. zabójstwie zwykłym (prawo karne odróżnia je od kwalifikowanego, popełnionego np. ze szczególnym okrucieństwem). Jeśli sąd uzna Dawida W. winnym, spędzi w więzieniu minimum osiem lat, ale może dostać również karę 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia.
 

Skąd jednak tak konsekwentna blokada informacji po komunikacie z 4 sierpnia? Art. 241 kodeksu karnego mówi: „Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. A że zgody takiej nie ma, więc każdy kto ma jakikolwiek służbowy związek ze sprawą, zarówno z Prokuratury Rejonowej, jak i policji oraz służby więziennej, woli milczeć.
 

Prokurator Janusz Smaga uzasadnia swoją decyzję dobrem toczącego się postępowania. Nie objaśnia, co się pod tym kryje. Można się domyślać, że śledczy nie mają jeszcze wyników wszystkich ekspertyz, nie przesłuchano wszystkich świadków. Trwają intensywne czynności, a zebrane materiały zostaną w przyszłości ujawnione - zapewnia jednak J. Smaga.

Tragiczna noc
 
Sprawa, o czym dalej, nie jest prosta, a milczenie prokuratora nie pozwala póki co odpowiedzieć na wiele istotnych pytań. Czy Dawid i Magda byli w mieszkaniu przy ul. Różyckiego sami? Jak doszło do zabójstwa i co było jego motywem?
 
Z dotychczasowych wypowiedzi ojca Magdy dla mediów wynika, że około godz. 4.00 Dawid W. zadzwonił do dwóch kolegów. Jeden z nich jest zapaśnikiem. Podejrzany chciał, by jak najszybciej przyjechali. Miał im powiedzieć, że o 2.00 w nocy udusił dziewczynę. Kompani zjawili się przy ul. Różyckiego przed godz. 5.00, po drugim telefonie Dawida. Doznali szoku i uciekli. Przybyła na miejsce policja zatrzymała Dawida W.
 
Ojciec dziewczyny miał dostęp do materiałów śledztwa. Rozmawialiśmy z nim dwukrotnie, ostatni raz w poniedziałek 16 sierpnia. Dowiedzieliśmy się, że po udzieleniu informacji mediom został zobowiązany przez prokuratora do milczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej. Dziś mówi tylko, że dla sprawcy zabójstwa córki żąda surowej kary.
 
Ojciec Dawida, z którym również udało nam się porozmawiać, nie komentuje sprawy, bo, jak zapewnił, nie miał jeszcze możliwości widzenia z synem. Prokuratura zgodziła się jedynie na widzenie z adwokatem. Mam nadzieję, że prokurator wszystko wyjaśni, bo to tragedia obu rodzin. Nie będzie żadnych komentarzy z mojej strony, bo nie mogę być sędzią we własnej sprawie - ucina krótko T. Wojnar.

Telefon na policję
 
Tymczasem, jak ustaliliśmy, niedawno zmodernizowana centrala telefoniczna komendy powiatowej policji zarejestrowała telefon z mieszkania przy ul. Różyckiego. Męski głos informował policję, że na wersalce leżą zwłoki uduszonej dziewczyny. Rozmowa odbyła się z aparatu działającego w sieci Heyah. Czy był to Dawid W.? Informacje jakie uzyskaliśmy są rozbieżne; z jednych wynika, że to on dzwonił, z drugich, że był to inny mężczyzna. Nie wiadomo jednak kto. Aparatu (karty?), z którego dzwoniono na „997” nie udało się odnaleźć.
 
Do czasu zakończenia śledztwa, prokuratura zapewne nie ujawni żadnych szczegółów, które pozwoliłyby zrekonstruować przebieg wydarzeń pomiędzy godz. 24.00 a pojawieniem się po godz. 5.00 patrolu policji. Nie chce też potwierdzić ani zaprzeczyć żadnej z posiadanej przez nas wersji.
 
O godz. 6.00 Dawid W. był już na komendzie. Badanie na alkomacie wykazało, że chłopak był trzeźwy. W tym czasie w mieszkaniu pracowała policyjna grupa śledczych i kryminalistyków. Zwłoki (ofiara była ubrana) leżały na tapczanie i były przykryte kapą. Około godz. 10.00 wywieziono je do zabezpieczenia w prosektorium. 6 sierpnia, już po sekcji w Instytucie Medycyny Sądowej w Katowicach (zwykle sekcje są wykonywane przez medyka sądowego w Raciborzu), zostały skremowane w Rudzie Śląskiej. 11 sierpnia urnę złożono do grobu na cmentarzu Jeruzalem w Raciborzu.
 
6 sierpnia odbyła się wizja lokalna, która miała odtworzyć przebieg wydarzeń. Dawid W. odmówił w niej udziału. Przywieziono go z aresztu pod budynek przy ul. Różyckiego, ale chwilę potem odstawiono z powrotem do więzienia. Hipotetyczny ciąg wypadków odtworzyli policyjni statyści. Podejrzany nie przyznaje się do zbrodni i odmawia składania wyjaśnień.
 
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach ujawniła, że sekcja zwłok potwierdziła uduszenie jako przyczynę śmierci dziewczyny. Biegli medycy sądowi nie orzekli jednak w jaki sposób się to dokonało, czy przez duszenie rękoma, czy też użycie jakiegoś narzędzia np. paska. W katowickim Instytucie Medycyny Sądowej pobrano również próbki do dalszych badań, które mają określić, czy W. miał kontakt z ciałem dziewczyny, a jeśli tak, to jaki. Na wyniki ekspertyz trzeba jeszcze poczekać.
 
Nie wiadomo, jaka jest treść zeznań świadków, głównie dwóch kolegów W. Oboje przez pewien czas byli z nim w mieszkaniu, rozmawiali z podejrzanym. Im to, a także policjantom, miał rzekomo przyznać się do czynu. O kolejnych ustaleniach będziemy na bieżąco informowali na łamach Nowin Raciborskich.

Grzegorz Wawoczny

  • Numer: 34 (644)
  • Data wydania: 17.08.04