Procesja z drewna
Postacie poskładane są z toczonych w drewnie elementów. Przypominają bohaterów bajek dla dzieci. W rzeczywistości to uczestnicy procesji Bożego Ciała w Nędzy. Jakby się uprzeć, to nawet kadzidło można zapalić. Będzie dymić, a po pokoju rozniesie się charakterystyczny, przyjemny zapach mirry.
Autorem tej niezwykłej procesji jest 77-letni Jan Kozielski, mieszkaniec Nędzy, zajmujący z żoną mały, przedwojenny (1926 r.), parterowy domek tuż za przejazdem kolejowym. Budynek jakby żywcem wzięty z angielskich lub niemieckich wiosek. Wszystko w starym stylu, od frontu wykonana z drewna lauba, wszędzie pełno różnorakich zdobień. Na drzwiach masywna kołatka. Całość tonie w zieleni.
Stary chlewik na trzy kozy Jan Kozielski przerobił na swój warsztat stolarski, w którym spędza teraz większość swojego wolnego czasu emeryta. Ma za sobą długi staż pracy w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu. Od dawna lubił toczyć różne rzeczy w drewnie. W fabryce, gdzie był m.in. ślusarzem, poznał zagadnienia związane z obróbką metali. To dzięki temu postacie z procesji mają dziś w rękach ręcznie wykonane metalowe miniaturki: kadzidełka, pojemnika na mirrę, krzyża czy monstrancji. Ta ostatnia wymagała sporej wprawy. Jedynie elementy z haftowanego materiału wykonuje J. Kozielskiemu żona.
W procesji centralną postacią jest niosący monstrancję biskup. Baldachim i proporce niosą górnicy. Są rzecz jasna księża, ministranci i młodzieńcy, za biskupem kobiety i orkiestra. Razem 38 wykonanych w drewnie postaci. Całość wzorowałem na rzeczywistości. Pamiętam jeszcze przedwojenne procesje w Nędzy. W latach 30. szedłem w nich jako ministrant - mówi J. Kozielski.
Kolekcja powstawała przez kilka lat. Do jej wykonania wykorzystano tylko drewno z drzew owocowych, bo najlepiej nadają się do toczenia.
Procesja jest już eksponowana w pocysteskim zespole klasztorno-pałacowym w Rudach, gdzie można również oglądać kolekcję pisanek z całego świata. Mam nadzieję, że moje figurki dostarczą najwięcej radości dzieciom - kończy J. Kozielski.
(waw)
Stary chlewik na trzy kozy Jan Kozielski przerobił na swój warsztat stolarski, w którym spędza teraz większość swojego wolnego czasu emeryta. Ma za sobą długi staż pracy w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu. Od dawna lubił toczyć różne rzeczy w drewnie. W fabryce, gdzie był m.in. ślusarzem, poznał zagadnienia związane z obróbką metali. To dzięki temu postacie z procesji mają dziś w rękach ręcznie wykonane metalowe miniaturki: kadzidełka, pojemnika na mirrę, krzyża czy monstrancji. Ta ostatnia wymagała sporej wprawy. Jedynie elementy z haftowanego materiału wykonuje J. Kozielskiemu żona.
W procesji centralną postacią jest niosący monstrancję biskup. Baldachim i proporce niosą górnicy. Są rzecz jasna księża, ministranci i młodzieńcy, za biskupem kobiety i orkiestra. Razem 38 wykonanych w drewnie postaci. Całość wzorowałem na rzeczywistości. Pamiętam jeszcze przedwojenne procesje w Nędzy. W latach 30. szedłem w nich jako ministrant - mówi J. Kozielski.
Kolekcja powstawała przez kilka lat. Do jej wykonania wykorzystano tylko drewno z drzew owocowych, bo najlepiej nadają się do toczenia.
Procesja jest już eksponowana w pocysteskim zespole klasztorno-pałacowym w Rudach, gdzie można również oglądać kolekcję pisanek z całego świata. Mam nadzieję, że moje figurki dostarczą najwięcej radości dzieciom - kończy J. Kozielski.
(waw)
Najnowsze komentarze