Unia w górę, MKS w dół
Unia Racibórz jest coraz bliższa utrzymania w IV lidze. Kolejne trzy punkty, które przybliżają ją do tego celu, zdobyła tym razem kosztem MKS Krzanowice. W sobotnich derbach regionu nie brakowało bramek i ostrej gry, także kontrowersyjnych decyzji sędziego.
Dla obu zespołów sobotnie starcie było walką o przysłowiowe 6 punktów. Bo i jednym i drugim są one piekielnie potrzebne. Walki więc przez 90 minut nie brakowało, ale tym razem to goście z Raciborza wywieźli komplet „oczek”. Inna sprawa, że osłabiona kadrowo drużyna MKS została jeszcze dodatkowo uszczuplona o jednego zawodnika przez arbitra, co ustawiło zresztą większą część gry.
Początkowo tempo akcji i wymian piłek było tak szybkie, że kibice nie nadążali za oklaskiwaniem kolejnych akcji. Groźniej było szczególnie pod bramką Dąbka, ale golkiper krzanowiczan po raz kolejny udowadniał, że w formie wiosną jest. Kilka strzałów z dystansu i groźne wrzutki na pole karne wybronił ze sporym wyczuciem. Przewaga Unii z czasem rosła, ale widać było, że defensywa miejscowych tak łatwo się nie da nabrać. I kto wie, jak dalej by się mecz potoczył, gdyby w 30 minucie arbiter główny nie usunął z boiska Marcina Bednarza. Bynajmniej nie za faul, ale po tym, jak ten krzyknął na jednego z partnerów. Najpierw wyciągnął żół-ty kartonik, a gdy zawodnik MKS odezwał się też do niego, pokazał ten sam kolorek ponownie i po chwili czerwony.
Interwencja sędziego nie ostudziła nastrojów na boisku. Zaczęły się mnożyć ostre faule, popychanki, drobne złośliwości - arbiter z trudem panował nad wszystkim. Kibice krzyczeli, piłkarze się denerwowali. Unia zyskiwała coraz większą przewagę. W ostatniej chwili Frydryka powstrzymali w polu karnym obrońcy, potem po wrzutce Pawłowskiego groźnie główkował Chmielewski. Ale gola strzelił dopiero Marców. Obrońca Unii ubiegł rywali przy kornerze i główkował celnie tuż przy słupku.
Po przerwie sytuacja na boisku niewiele się zmieniła. Gospodarze bronili się prawie cały czas na swej połowie i z rzadka kontrowali. Początek mieli nawet niezły, ale w najmniej spodziewanym momencie stracili drugą bramkę. Tym razem w zamieszaniu podbramkowym, sprokurowanym przez Podolaka skorzystał z zagranej przez Frydryka piłki Chmielewski i kopnął z kilku metrów do siatki. Krzanowiczanie nie mając w tym momencie już nic do stracenia przestali się kurczowo trzymać obrony i niespodziewanie strzelili bramkę. Kerner zainicjował kontrę, po której Drzymała wykorzystał chwilę swobody i strzelił Zającowi po ręce, ale na tyle mocno, że piłka wpadła do siatki. Inna sprawa, że nie popisali się zupełnie przy tej akcji obrońcy Unii.
Bramka podbudowała miejscowych na tyle, że jeszcze śmielej natarli. Ale jak się gra w dziesiątkę w strugach deszczu i na dodatek młodzieżowcami bez większego doświadczenia, to sił szybko ubywa. Goście przetrzymali nerwowe chwile i do końca meczu starali się trzymać rywali na dystans. Ostatecznie złudzeń pozbawił MKS Kopczyński, zaskakując Dąbka strzałem z 20 metrów.
MKS Krzanowice - RTP Unia 1:3 (0:1). Br.: 67. Drzymała - 39. Marców, 59. Chmielewski, 90. Kopczyński.
MKS: Dąbek - Szymański, Twardzik, Wochnik, Bednarz, Wojnarowski, Lis, Abrahamczyk, Matuszek (50. Kerner), Hońca (62. Szafarczyk), Drzymała.
Unia: Zając - Marców, Kowalczyk, Krótki (68. Mużelak), Świtała, Binek (46. Chmielewski), Pawłowski, Behrendt, Podolak, Bulandra (89. Tomasiak), Frydryk (72. Kopczyński).
(sem)
Początkowo tempo akcji i wymian piłek było tak szybkie, że kibice nie nadążali za oklaskiwaniem kolejnych akcji. Groźniej było szczególnie pod bramką Dąbka, ale golkiper krzanowiczan po raz kolejny udowadniał, że w formie wiosną jest. Kilka strzałów z dystansu i groźne wrzutki na pole karne wybronił ze sporym wyczuciem. Przewaga Unii z czasem rosła, ale widać było, że defensywa miejscowych tak łatwo się nie da nabrać. I kto wie, jak dalej by się mecz potoczył, gdyby w 30 minucie arbiter główny nie usunął z boiska Marcina Bednarza. Bynajmniej nie za faul, ale po tym, jak ten krzyknął na jednego z partnerów. Najpierw wyciągnął żół-ty kartonik, a gdy zawodnik MKS odezwał się też do niego, pokazał ten sam kolorek ponownie i po chwili czerwony.
Interwencja sędziego nie ostudziła nastrojów na boisku. Zaczęły się mnożyć ostre faule, popychanki, drobne złośliwości - arbiter z trudem panował nad wszystkim. Kibice krzyczeli, piłkarze się denerwowali. Unia zyskiwała coraz większą przewagę. W ostatniej chwili Frydryka powstrzymali w polu karnym obrońcy, potem po wrzutce Pawłowskiego groźnie główkował Chmielewski. Ale gola strzelił dopiero Marców. Obrońca Unii ubiegł rywali przy kornerze i główkował celnie tuż przy słupku.
Po przerwie sytuacja na boisku niewiele się zmieniła. Gospodarze bronili się prawie cały czas na swej połowie i z rzadka kontrowali. Początek mieli nawet niezły, ale w najmniej spodziewanym momencie stracili drugą bramkę. Tym razem w zamieszaniu podbramkowym, sprokurowanym przez Podolaka skorzystał z zagranej przez Frydryka piłki Chmielewski i kopnął z kilku metrów do siatki. Krzanowiczanie nie mając w tym momencie już nic do stracenia przestali się kurczowo trzymać obrony i niespodziewanie strzelili bramkę. Kerner zainicjował kontrę, po której Drzymała wykorzystał chwilę swobody i strzelił Zającowi po ręce, ale na tyle mocno, że piłka wpadła do siatki. Inna sprawa, że nie popisali się zupełnie przy tej akcji obrońcy Unii.
Bramka podbudowała miejscowych na tyle, że jeszcze śmielej natarli. Ale jak się gra w dziesiątkę w strugach deszczu i na dodatek młodzieżowcami bez większego doświadczenia, to sił szybko ubywa. Goście przetrzymali nerwowe chwile i do końca meczu starali się trzymać rywali na dystans. Ostatecznie złudzeń pozbawił MKS Kopczyński, zaskakując Dąbka strzałem z 20 metrów.
MKS Krzanowice - RTP Unia 1:3 (0:1). Br.: 67. Drzymała - 39. Marców, 59. Chmielewski, 90. Kopczyński.
MKS: Dąbek - Szymański, Twardzik, Wochnik, Bednarz, Wojnarowski, Lis, Abrahamczyk, Matuszek (50. Kerner), Hońca (62. Szafarczyk), Drzymała.
Unia: Zając - Marców, Kowalczyk, Krótki (68. Mużelak), Świtała, Binek (46. Chmielewski), Pawłowski, Behrendt, Podolak, Bulandra (89. Tomasiak), Frydryk (72. Kopczyński).
(sem)
Najnowsze komentarze