Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

O historii procesji konnych

06.04.2004 00:00
 Wiadomo, że od „niepamiętnych czasów” na ziemi raciborskiej w kilku miejscowościach w drugie święto Wielkanocy odbywają się tradycyjne procesje konne. Nasuwa się pytanie, jak długa jest ta tradycja.
Znany badacz, zbieracz pamiątek historycznych, archeolog amator, bibliofil i kronikarz lokalny ks. Franciszek Pawlar (1909-1994), były proboszcz krzanowicki, interesował się także problematyką procesji konnych, czemu nie należy się dziwić, bo pochodził z Bieńkowic a tam również takie procesje się odbywają. Ks. Pawlar zwracał uwagę na dwa elementy tych procesji - udział koni i fakt, że procesje przebiegają w kierunku zgodnym z biegiem słońca. Zatem koń i słońce. Znany jest rysunek skalny odkryty w Szwecji, pochodzący z epoki brązu, przedstawiający konia lub renifera ciągnącego za sobą symbol słońca. W Trundholm, także w Szwecji, znaleziono rzeźbę czy zabawkę - również z epoki brązu - przedstawiającą konia i wózek, na którym umieszczona jest tarcza słoneczna, ozdobiona kilkoma okręgami. Symbole koni i słońca występują także na starożytnych monetach.

Objazdy pól na koniach są znane
z czasów cesarza Karola Wielkiego (800-814). W Weingarten, w Szwabii, od tysiąca lat utrzymuje się tradycja procesji konnych z relikwią Krwi Chrystusowej, przebiegająca wśród okolicznych pól. Proboszcz pietrowicki, ks. prałat Ludwik Dziech, z grupą swoich parafian przed kilku laty brał udział w procesji, liczącej ponad 3000 jeźdźców.
 Engelbert Miś w artykule „Święto Zwycięzcy śmierci i szatana” (Katolik z 22.04.1984 r. s. 10) pisze: „Nigdzie w Polsce nie ma takiego obyczaju, a jeśli gdzieś, niegdyś istniał obchodzono go inaczej, a już na pewno inny miał przebieg i charakter.” Skoro zatem nigdzie w Polsce ten zwyczaj nie jest znany, a kultywowany jest na Śląsku, nasuwać się może przypuszczenie, iż tradycja objazdów pól na koniach przeniosła się na Śląsk wraz z kolonistami, przybywającymi z zachodu.
 

Opracowana została mapa przedstawiająca odbywanie procesji konnych w pierwszej połowie XVIII wieku, a więc w okresie, kiedy Śląsk należał jeszcze do Austrii, nim stał się częścią Królestwa Prus-kiego. Wg tej mapy, procesje konne odbywano w XVIII w. w okolicach Wrocławia, w pobliżu Ząbkowic Śl., koło Kłodzka, na całym obszarze od Ziębic i Nysy po Grodków i Namysłów, a także opodal Olesna. Natomiast na Górnym Śląsku procesje konne były kultywowane w okolicach Gliwic i Bytomia: szczególnie w Ostropie, Bojkowie i Wójtowej Wsi. W południowej części Górnego Śląska odbywano procesje konne w okolicach Kietrza i Baborowa, w Pietrowicach Wielkich, Sudole, Bieńkowicach i na terenie tzw. Kraju Hulczyńskiego, należącego obecnie do Czech.
 Wiadomo, że do dziś procesje konne są kultywowane jeszcze tylko w Bieńkowicach, Pietrowicach Wielkich i Sudole.
 Pietrowicka procesja ma tradycyjny przebieg. Jeźdźcy zbierają się koło kościoła parafialnego. Tam formuje się procesja. Z przodu jeden z jeźdźców trzyma krzyż procesyjny. Trzej najbardziej zasłużeni, starsi jeźdźcy unoszą duży krzyż, figurę Zmartwychwstałego oraz świecę paschalną. Od kilkudziesięciu lat w procesji biorą udział także księża odziani w nieszpornik. Towarzysząca procesji orkiestra podtrzymuje śpiew pieśni wielkanocnych.
 

Procesja o godz. 13.00 przy dźwięku dzwonów udaje się spod kościoła w kierunku wschodnim, skręca następnie w ul. Wyzwolenia. Po dojściu do połowy wsi procesja kieruje się na ul. Mickiewicza a po 200 m skręca w ul. Świętokrzyską. Po dotarciu do ul. Bończyka jeźdźcy podążają w kierunku pątniczego kościoła św. Krzyża. Tam odbywa się nabożeństwo błagalne o dobre urodzaje. Po nabożeństwie formuje się od nowa procesja, która drogami polnymi podąża w kierunku północnym, przecina szosę Kietrz-Racibórz i postępuje dalej w kierunku Tłustomostów. Po dojściu do drogi polnej, łączącej Pietrowice Wielkie z Tłustomostami, jeźdźcy odbywają wyścigi w kierunku wsi. Od pewnego czasu część procesji udaje się do wsi po szosie i ul. Żymierskiego.

W pobliżu mety wyścigu formuje się ponownie procesja, która ul. Świerczewskiego i ul. 1 Maja podąża w kierunku kościoła parafialnego. Tam odbywa się nabożeństwo dziękczynne a jeźdźcy obowiązkowo odbywają ofiarę wokół ołtarza - niegdyś ustawieni według kolejności na mecie wyścigu.
 

Podobna procesja odbywała się niegdyś także w Langowie, dzisiejszej wschodniej dzielnicy Kietrza. W połowie XIX stulecia zdarzyło się, że procesje pietrowicka i kietrzańska spotkały się w drodze. Po jednej i drugiej stronie jeźdźcy byli „honorni”; jedna procesja nie chciała ustąpić drugiej i doszło do potyczki. Pietrowiczanie porwali kietrzanom figurę Chrystusa Zmartwychwstałego. Jeden z parobków na rączym koniu pognał z kietrzańską figurą w kierunku Pietrowic; grupa jeźdźców z przeciwnego obozu pogoniła za nim. Będąc blisko kościoła jeździec zeskoczył ze swojego konia, bo kietrzanie byli już blisko. Porzuciwszy konia podążał z figurą do obejścia dużego gospodarstwa Wollników, aby tam figurę ukryć. Odwróciwszy się za swoimi przeciwnikami nie zauważył nisko umieszczonej poprzeczki w bramce wejściowej. Uderzył w nią i zginął na miejscu. Uznano to za znak Boży. Kietrzanie nie zabrali swojej figury. Została ona umieszczona w oknie domu. Dom został przebudowany, ale utworzono specjalną, przeszkloną niszę i w niej umieszczono figurę. Choć po Wollnikach nastąpili Machnikowie, a obecnie zabudowania są w rękach Sitków, figura nadal znajduje się w niszy tego domu (ul. 1 Maja 47). Od tego zdarzenia, mieszkańcy Langowa, pozbawieni swojej figury Zmartwychwstałego, zaprzestali swoich procesji. Ale - zgodnie z zawartym wówczas porozumieniem - pilnie baczyli, czy w Pietrowicach, bez względu na pogodę i okoliczności, odbywają się co roku procesje Wielkanocne i to z udziałem wyłącznie pietrowiczan. Gdyby bowiem kiedyś w Pietrowicach nie odbyła się procesja, figura miała wrócić do Kietrza.
 

Dlatego do dzisiaj - co roku - odbywają się procesje konne w Pietrowicach Wielkich. Ponieważ jednak w rolnictwie nastąpiła era mechanizacji, koni u rolników jest coraz mniej. Dlatego też zaprasza się do udziału w procesjach jeźdźców spoza Pietrowic. I dzisiaj nawet już nikogo nie dziwi, że w procesji uczestniczą amazonki. Zainteresowanie procesją jest jednak ogromne. Widać to po tłumach widzów i dużej liczbie samochodów, przyjeżdżających nieraz z odległych stron. Oby tradycyjna procesja Wielkanocna odbywała się jeszcze przez wiele, wiele lat.

Paweł Newerla

  • Numer: 15 (625)
  • Data wydania: 06.04.04