Poduszki, które leczą
Przed raciborskim sądem rozpocznie się niecodzienny proces. Na ławie oskarżonych zasiądzie oszust, który ponad dwustu osobom - mieszkańcom powiatu raciborskiego sprzedał rzekomo lecznicze poduszki i materace. Poszkodowani są z reguły starszymi, schorowanymi ludźmi. Za nietypowe panaceum płacili z reguły około stu złotych.
Nie wiadomo dokładnie co miało być źródłem leczniczych właściwości poduszek i materacy, ale ludzie, którym 29-letni dziś Grzegorz B. je sprzedawał, byli święcie przekonani, iż znaleźli cudowny sposób na zaradzenie swoim dolegliwościom. Nawet podczas dochodzenia, w trakcie przesłuchać poszkodowanych, okazywało się niektórzy z nich są zadowoleni z zakupu. Zaświadczali, że poduszki pomogły im zwalczyć ból.
Oszust działał od 2000 do grudnia 2002 roku. Medycyna niekonwencjonalna zawsze miała wielu zwolenników, stąd B. nie natrafił na większe trudności z dotarciem do swoich ofiar. Najpierw umawiał się na spotkanie, a potem już w domu klienta przedstawiał się jako przedstawiciel Medic Pol - Centrum Statystyki Medycznej z Raciborza, nieraz wprost jako lekarz. Towar reklamował jako przeznaczony dla osób starszych, szczególnie pomocny w bólach stawów, kręgosłupa czy reumatyzmie. Cena zależała od zawartości portfela kupującego. Jak się nie targował, to płacił nawet 130 zł. Jak był biedny, wówczas B. obniżał cenę do 50 zł. „Leczniczy” materac kosztował od 250 do 280 zł.
Nabieranie starszych ludzi z czasem nie wystarczało. Oskarżony wymyślił więc, że będzie żądał zwrotu kosztów zakupu. Podczas prezentacji podsuwał do podpisania deklarację, a jeśli potencjalny nabywca ostatecznie zrezygnował z odbioru towaru, wówczas kazał mu pokryć „koszty rezygnacji”.
Interes szedł świetnie. Grono nabitych w butelkę rosło. Ci, którym poduszki i materace nie przyniosły żadnej ulgi pewnie klnęli po cichu, że dali się nabrać. Niektórzy stratę gotówki jakoś przeboleli. Inni, którym żal było pieniędzy, poszli na policję. W końcu też nasz bohater przedobrzył. Zaczął się powoływać na Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, czyli rolniczy ZUS. Przekonywał ludzi, że działa w imieniu tej instytucji. Groził, że jeśli zrezygnują z zakupu, wówczas koszty zostaną potrącone z emerytury. Wystraszeni emeryci zaczęli dzwonić. KRUS o sprawie również powiadomił organy ścigania.
Prokuratura Rejonowa, która zajęła się sprawą, sporządziła już przeciwko Grzegorzowi B. akt oskarżenia. Okazało się, że w Raciborzu nie istnieje żadne Centrum Medic Pol. Rzekomo lecznicze towary nie miały wymaganych świadectw dopuszczenia do sprzedaży. Przekonywanie o ich właściwościach leczniczych było więc wprowadzaniem klientów w błąd. W kwietniu rusza proces.
Oskarżony wyjaśniał przed prokuratorem, że działał na zlecenie osoby z Wrocławia. Jak ustalono, też nie istniała. Nasz bohater ma średnie wykształcenie. Jest żonaty i ma jedno dziecko. Był już karany w Gliwicach za kradzież.
(waw)
Oszust działał od 2000 do grudnia 2002 roku. Medycyna niekonwencjonalna zawsze miała wielu zwolenników, stąd B. nie natrafił na większe trudności z dotarciem do swoich ofiar. Najpierw umawiał się na spotkanie, a potem już w domu klienta przedstawiał się jako przedstawiciel Medic Pol - Centrum Statystyki Medycznej z Raciborza, nieraz wprost jako lekarz. Towar reklamował jako przeznaczony dla osób starszych, szczególnie pomocny w bólach stawów, kręgosłupa czy reumatyzmie. Cena zależała od zawartości portfela kupującego. Jak się nie targował, to płacił nawet 130 zł. Jak był biedny, wówczas B. obniżał cenę do 50 zł. „Leczniczy” materac kosztował od 250 do 280 zł.
Nabieranie starszych ludzi z czasem nie wystarczało. Oskarżony wymyślił więc, że będzie żądał zwrotu kosztów zakupu. Podczas prezentacji podsuwał do podpisania deklarację, a jeśli potencjalny nabywca ostatecznie zrezygnował z odbioru towaru, wówczas kazał mu pokryć „koszty rezygnacji”.
Interes szedł świetnie. Grono nabitych w butelkę rosło. Ci, którym poduszki i materace nie przyniosły żadnej ulgi pewnie klnęli po cichu, że dali się nabrać. Niektórzy stratę gotówki jakoś przeboleli. Inni, którym żal było pieniędzy, poszli na policję. W końcu też nasz bohater przedobrzył. Zaczął się powoływać na Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, czyli rolniczy ZUS. Przekonywał ludzi, że działa w imieniu tej instytucji. Groził, że jeśli zrezygnują z zakupu, wówczas koszty zostaną potrącone z emerytury. Wystraszeni emeryci zaczęli dzwonić. KRUS o sprawie również powiadomił organy ścigania.
Prokuratura Rejonowa, która zajęła się sprawą, sporządziła już przeciwko Grzegorzowi B. akt oskarżenia. Okazało się, że w Raciborzu nie istnieje żadne Centrum Medic Pol. Rzekomo lecznicze towary nie miały wymaganych świadectw dopuszczenia do sprzedaży. Przekonywanie o ich właściwościach leczniczych było więc wprowadzaniem klientów w błąd. W kwietniu rusza proces.
Oskarżony wyjaśniał przed prokuratorem, że działał na zlecenie osoby z Wrocławia. Jak ustalono, też nie istniała. Nasz bohater ma średnie wykształcenie. Jest żonaty i ma jedno dziecko. Był już karany w Gliwicach za kradzież.
(waw)
Najnowsze komentarze