Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

M jak Miłość

10.02.2004 00:00
Zakochiwali się w swych przyszłych żonach bez pamięci, od pierwszego wejrzenia. One potrzebowały czasu, by odwzajemnić te uczucia. W jednym przypadku strzały Amora trafiły równocześnie. Nawet w najbardziej udanym związku zdarzają się kłótnie. Jednak szczerość i rozmowa wydają się być najlepszym sposobem na rozwiązanie wszystkich problemów. Łączy ich miłość i wspólna praca. Marzą o tym, by wytrwać w swoich związkach w zdrowiu i szczęściu do późnej starości.
Joanna i Maciej Rudniccy

Joanna i Maciej Rudniccy są policjantami w Komendzie Powiatowej Policji w Raciborzu. Poznali się w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Zbliżał się czas wyjazdu do domu na przepustkę. Kolega Maćka spytał go, czy ma jeszcze jedno miejsce w samochodzie dla koleżanki z Raciborza. Była nią Joanna. Od razu zauroczyły go jej oczy i uśmiech, o których myślał przez całą drogę do domu. Dla Joanny ich pierwsze spotkanie nie było tak romantyczne. Maciek miał całą lewą rękę w gipsie i pierwsze co poczuła, to strach, że ma pokonać taką długą drogę do domu samochodem, prowadzonym przez niesprawnego kierowcę. Pobrali się 21 sierpnia 1999 r. Mają ośmiomiesięczną córeczkę Julię Marię. Szczera rozmowa, ale taka, podczas której nie tylko się mówi, ale także słucha oraz wierność - to ich recepta na szczęśliwy związek. Jak twierdzi Maciej, Joanna jest wspaniałą matka i żoną, jest także dla niego najprawdziwszym przyjacielem. Joanna natomiast twierdzi, że jej mąż jest trochę zbyt uparty, ale tak naprawdę jest kochającym partnerem i opiekuńczym ojcem. Marzą o szczęściu i zdrowiu, drugim dziecku oraz o wybudowaniu własnego domu.

Bogumiła i Waldemar Dobrowolscy
Bogumiła i Waldemar Dobrowolscy razem pracują w Śląskim Oddziale Straży Granicznej. Poznali się na pokładzie śmigłowca. W tym czasie Waldek pracował w Świdniku i latał śmigłowcem po całej Polsce. Odwiedził kolegów w Głubczycach. Bogusia również latała, ale jako pasażer. Pewnego dnia weszła na pokład śmigłowca. W środku siedział Waldek, jednak nie zrobił na niej większego wrażenia. On natomiast zakochał się w niej od razu. Gdy zobaczyłem Bogusię, pomyślałem - czas się żenić. Wszystko mi się w niej podobało. Była śliczna. Tak jest do dziś - mówi. Po długich zabiegach Bogusia wreszcie zwróciła na niego uwagę. Okazało się, że Waldek ma duże poczucie humoru, a niewątpliwego uroku dodawała mu broda. Był inny od wszystkich. Do tej pory znałam tylko wojskowych, bo moi dwaj bracia byli żołnierzami - wspomina Bogusia. Po dziesięciu latach Waldek został funkcjonariuszem SG i również przywdział mundur. Pobrali się po trzech latach narzeczeństwa. Waldek podczas ślubu był tak zdenerwowany, że założył Bogusi obrączkę na lewą rękę. Mają 14-letniego syna Michała. Zgodnie twierdzą, że mają same zalety. Ich receptą na szczęśliwy związek jest rozmowa i szczerość na co dzień.

Marianna i Bernard Korzonkowie
On pracował w salonie fryzjerskim, w którym ona rozpoczynała pracę. Zakochał się od pierwszego wejrzenia. Jej serce musiał zdobywać trochę dłużej. Wiosną przynosił jej bukiety kaczeńców, pierwiosnków i leśnych fiołków, które sam zbierał. Wczesnym rankiem dojeżdżali do pracy tym samym autobusem. Wzruszająco dzielił się z nią wtedy kanapkami. On wiecznie gubi klucze i dokumenty z samochodu. Jej brakuje nieraz optymizmu. Ją zachwyciła jego opiekuńczość i oryginalność. Jego zauroczyło w niej absolutnie wszystko, ale nie bez znaczenia  była jej mini-spódniczka, niebieskie oczy i długie, kręcone włosy! Ich 27-letni staż małżeński zawdzięczają wierności zasadzie, że miłość to dawanie a nie branie, że cieszyć się trzeba przede wszystkim z rzeczy małych. Wyznają zasadę, że wyrazem miłości są czyny a nie słowa. Podkreślają pełną miłości ale przyjacielską więź z dzieckiem. Na uroczystości srebrnych godów otrzymali zaszczytny tytuł Małżeństwa Doskonałego w konkursie wiedzy o sobie nawzajem. Ich największym marzeniem jest zamieszkać w przyszłości w którymś z ciepłych krajów.

Iwona i Mariusz Weidnerowie
Połączyła ich praca. Mariusz był rzecznikiem prasowym prezydenta, a Iwona pracowała w Wydziale Finansowym magistratu. Na pierwsze wspólne walentynki Mariusz kupił jej „komórkę” z darmowymi minutami przez cały rok. Wybrany przez nią numer należał oczywiście do niego. Rozmawiali godzinami, aż wyczerpywała się bateria w aparacie. Mariusz mieszkał w centrum miasta a Iwona w Sudole. Jeździł do niej na rowerze, wytrwale pokonując kilometry. Odnaleźli w sobie „bratnie dusze” i po niespełna trzech latach znajomości postanowili spędzić resztę życia razem. Bardzo dobrze czują się w swoim towarzystwie, śmieją się z tych samych rzeczy, lubią oglądać wspólnie dobre kino. Mariusz kocha Iwonę za jej uczucia, czułość i urodę. Szanuje ją za mądrość, pracowitość i konsekwencję w dążeniu do celu. Iwona uważa męża za dobrego człowieka, osobę rozsądną i spokojną. Ceni go za wyrozumiałość i dobre maniery. Jego wadą ale czasem i zaletą jest oszczędzanie. Iwona nie podziela też zainteresowania męża futbolem. Wszystkie decyzje starają się podejmować wspólnie. Receptą na dobry związek jest przyjaźń i wzajemny szacunek.

Katarzyna i Maciej Kajsturowie
Katarzyna i Maciej Kajsturowie pracują w telewizji kablowej „Satkom”. Ona jest dziennikarką, on - operatorem kamery. Wspólnie przygotowują „Wiadomości Raciborskie”. Poznali się w pracy. Małżeństwo wywróżył im ich szef. Gdy tylko zobaczył Kasię powiedział Maćkowi, że pasowaliby do siebie.  Nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać, bo zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Ujęła go swoją odpowiedzialnościa, punktualnością i poczuciem humoru. Podobne cechy w Maćku spodobały się i Kasi. Pobrali się 8 lipca 1998 r. Po roku na świat przyszła ich córeczka Ola. Ich receptą na szczęśliwy związek jest brak niewyjaśnionych spraw, szczerość wobec partnera, tolerancyjność  i umiejętność ustępowania sobie nawzajem. Maciek przypuszcza, że żonie największą przyjemność sprawiłyby dwa tygodnie leżenia na morskiej plaży i leniuchowanie. Kasia natomiast wie, że jej mężowi marzy się dom z ogrodem, po którym biegałoby wiele psów a także powiększenie hodowli kanarków, których już teraz Maciek ma kilkadziesiąt. Ich wspólnym marzeniem jest szczęśliwie wychowywać córeczkę Olę, być zdrowym i mieć pracę.

Krystyna i Alfred Chrobakowie
Krystyna i Alfred Chrobakowie są cukiernikami. Prowadzą razem piekarnię i sklep. Są małżeństwem od 40 lat. Poznali się za pośrednictwem przyjaciela pana Alfreda. Kiedy spotkałam Alfreda, zupełnie mnie zauroczył. Był prawdziwym ideałem pod każdym względem! Uczuciowy, wyrozumiały, pracowity, uczciwy, uczynny, no i na dodatek przystojny - mówi pani Krysia. Przyszłemu mężowi spodobała się od pierwszego wejrzenia. Zakochał się bez pamięci. Była miła, zawsze uśmiechnięta, pogodna, uczynna, zaradna. Właśnie tak sobie wyobrażałem przyszłą żonę - dopowiada pan Alfred. Właściwie nie widzą w sobie wad, no może on gra za długo w szachy... Pani Krysia jest świadoma, że często mówi mężowi co ma robić, pogania go, bo sama pełna jest niespożytej energii i wydaje jej się, że mąż jest zbyt powolny. Obojgu sprawiłoby prawdziwą przyjemność, gdyby mogli polecieć do Australii. Ich wspólne marzenia są poza tym skromne - wystarczy, żeby dopisywało im i ich czwórce dzieci - Marioli, Ewie, Piotrowi i Andrzejowi - zdrowie oraz żeby interes związany z piekarnią dobrze funkcjonował. Receptą państwa Chrobaków na szczęście w związku jest unikanie konfliktów, wzajemna tolerancja i cieszenie się każdą chwilą życia.
  • Numer: 7 (617)
  • Data wydania: 10.02.04