Raciborzowi grozi katastrofa
Nieobliczalne w skutkach załamanie finansów kasy magistratu - to najbardziej prawdopodobna konsekwencja konfliktu we władzach miasta. Zdaniem wojewody radni nie podejmują prawomocnych uchwał. Jeśli będzie tak dalej, miasto znajdzie się na krawędzi zapaści. Lokalni politycy po kadencji odejdą. Problemy zostaną. Na razie muszą zwrócić diety.
„Z formalno-prawnego punktu widzenia należy stwierdzić, iż sesja która odbyła się 17 grudnia 2003 r. nie była sesją Rady Miasta, a tylko nieformalnym zebraniem radnych” - napisał wojewoda w piśmie do raciborskiego magistratu, informując, że wszczął postępowanie w sprawie unieważnienia podjętych uchwał. Powód? Obradami kierował nieuprawniony do tego Tadeusz Wojnar. Wojewoda stwierdził wygaszenie jego mandatu, przez co uważa, iż przewodniczący Rady Miasta radnym już nie jest.
Rządzące kluby RS „Racibórz 2000” oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej powołują się na opinię prof. B. Dolnickiego z Uniwersytetu Śląskiego, którego zdaniem, do czasu rozstrzygnięcia głośnego już sporu o ważność mandatów przez Naczelny Sąd Administracyjny, przewodniczący Wojnar może prowadzić sesje. Kluby RS-u i TMZR-u chcą współpracować z prezydentem, ale jednocześnie zarzucają lokalnemu SLD, które jest w Radzie w opozycji, że to zakulisowe działania partii w Katowicach wpływają na tak jednoznaczne stanowisko SLD-owskiego wojewody wobec raciborskich samorządowców. Prezydent o współpracy z radnymi mówi niezmiennie: może być tylko lepsza, a działanie wojewody określa jako stanie na straży przestrzegania prawa. RS i TMZR tak tłumaczą działania SLD: prezydent nie radzi sobie z zarządzaniem miastem, a sprawa mandatów kamufluje jego nieudolność.
Tło polityczne schodzi na dalszy plan, a na czoło wysuwa się skutek. Raciborski samorząd nie jest zdolny do podejmowania skutecznych działań. Już unieważnienie grudniowych uchwał będzie miało duże konsekwencje, np. przy wprowadzaniu opłat za parkowanie przy ul. Odrzańskiej i Nowej. Odwleczenie tej decyzji w czasie jest dobre dla kierowców, fatalne dla budżetu. Podpisane przez prezydenta porozumienie z ościennymi gminami w sprawie budowy sieci kanalizacyjnej z przyłączeniem do raciborskiej oczyszczalni może zostać zakwestionowane, bo nieważna będzie uchwała Rady upoważniająca głowę miasta do złożenia podpisu pod tym dokumentem. Gminy - strony porozumienia starają się o ponad 260 mln zł dotacji z Funduszu Spójności UE. Nieważne porozumienie odbiera im tę szansę. Skorzystają inne samorządy.
To jednak przedsmak kłopotów, jakie czeka Racibórz w razie dalszego kwestionowania przez wojewodę ważności uchwał, co na pewno uczyni, jeśli sesje nadal będzie prowadził T. Wojnar. Na czoło wysuwa się sprawa Kamienioka. Już w minionym roku wskutek błędów kierowanego przez J. Osuchowskiego magistratu pojawił się problem ze skutecznością zmiany planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającą budowę pod Oborą hipermarketu. Ratusz dostrzegł to ryzyko i procedurę postanowiono powtórzyć. Sprzedaż gruntu, która ma dać budżetowi miasta minimum 10 mln zł, przesunęła się na ten rok. W minionym miała sfinansować udział miasta w budowie obwodnicy, na którą poprzednie władze zdobyły dotację z UE. Nie sfinansowała i potrzebny był kredyt.
Kolejna uchwała o zmianie planu ma zapaść 28 stycznia. RS i TMZR zapowiadają, że ją poprą. Może to jednak nie wystarczyć, bo jeśli wojewoda uzna uchwałę za nieważną, wówczas sprzedaż Kamienioka stanie pod znakiem zapytania i w tym roku. Co to oznacza? Wprost wykreślenie z dochodów 10 mln zł. Racibórz stanie na krawędzi zapaści finansów. Zadłużenie miasta sięgnie maksymalnych wielkości ustawowych. Wykreślone zostaną prawie wszystkie inwestycje. Gmina będzie miała problem z utrzymaniem płynności finansowej, czyli realizowaniem zobowiązań. Skazuje to miasto wprost na wegetację.
Wszystkie te scenariusze uzmysławiają, jak czarne chmury wiszą nad Raciborzem. Politycy za dwa lata odejdą, ale nie zabiorą problemów, które coraz badziej się piętrzą. Miejmy nadzieję, że w końcu osiągną konsensus. Na razie muszą zwrócić diety za udział w grudniowej sesji. Skoro wojewoda uznał je za nieformalne zebranie radnych, to diety za dyskutowanie na tym forum z pewnością się nie należą.
Grzegorz Wawoczny
Rządzące kluby RS „Racibórz 2000” oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej powołują się na opinię prof. B. Dolnickiego z Uniwersytetu Śląskiego, którego zdaniem, do czasu rozstrzygnięcia głośnego już sporu o ważność mandatów przez Naczelny Sąd Administracyjny, przewodniczący Wojnar może prowadzić sesje. Kluby RS-u i TMZR-u chcą współpracować z prezydentem, ale jednocześnie zarzucają lokalnemu SLD, które jest w Radzie w opozycji, że to zakulisowe działania partii w Katowicach wpływają na tak jednoznaczne stanowisko SLD-owskiego wojewody wobec raciborskich samorządowców. Prezydent o współpracy z radnymi mówi niezmiennie: może być tylko lepsza, a działanie wojewody określa jako stanie na straży przestrzegania prawa. RS i TMZR tak tłumaczą działania SLD: prezydent nie radzi sobie z zarządzaniem miastem, a sprawa mandatów kamufluje jego nieudolność.
Tło polityczne schodzi na dalszy plan, a na czoło wysuwa się skutek. Raciborski samorząd nie jest zdolny do podejmowania skutecznych działań. Już unieważnienie grudniowych uchwał będzie miało duże konsekwencje, np. przy wprowadzaniu opłat za parkowanie przy ul. Odrzańskiej i Nowej. Odwleczenie tej decyzji w czasie jest dobre dla kierowców, fatalne dla budżetu. Podpisane przez prezydenta porozumienie z ościennymi gminami w sprawie budowy sieci kanalizacyjnej z przyłączeniem do raciborskiej oczyszczalni może zostać zakwestionowane, bo nieważna będzie uchwała Rady upoważniająca głowę miasta do złożenia podpisu pod tym dokumentem. Gminy - strony porozumienia starają się o ponad 260 mln zł dotacji z Funduszu Spójności UE. Nieważne porozumienie odbiera im tę szansę. Skorzystają inne samorządy.
To jednak przedsmak kłopotów, jakie czeka Racibórz w razie dalszego kwestionowania przez wojewodę ważności uchwał, co na pewno uczyni, jeśli sesje nadal będzie prowadził T. Wojnar. Na czoło wysuwa się sprawa Kamienioka. Już w minionym roku wskutek błędów kierowanego przez J. Osuchowskiego magistratu pojawił się problem ze skutecznością zmiany planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającą budowę pod Oborą hipermarketu. Ratusz dostrzegł to ryzyko i procedurę postanowiono powtórzyć. Sprzedaż gruntu, która ma dać budżetowi miasta minimum 10 mln zł, przesunęła się na ten rok. W minionym miała sfinansować udział miasta w budowie obwodnicy, na którą poprzednie władze zdobyły dotację z UE. Nie sfinansowała i potrzebny był kredyt.
Kolejna uchwała o zmianie planu ma zapaść 28 stycznia. RS i TMZR zapowiadają, że ją poprą. Może to jednak nie wystarczyć, bo jeśli wojewoda uzna uchwałę za nieważną, wówczas sprzedaż Kamienioka stanie pod znakiem zapytania i w tym roku. Co to oznacza? Wprost wykreślenie z dochodów 10 mln zł. Racibórz stanie na krawędzi zapaści finansów. Zadłużenie miasta sięgnie maksymalnych wielkości ustawowych. Wykreślone zostaną prawie wszystkie inwestycje. Gmina będzie miała problem z utrzymaniem płynności finansowej, czyli realizowaniem zobowiązań. Skazuje to miasto wprost na wegetację.
Wszystkie te scenariusze uzmysławiają, jak czarne chmury wiszą nad Raciborzem. Politycy za dwa lata odejdą, ale nie zabiorą problemów, które coraz badziej się piętrzą. Miejmy nadzieję, że w końcu osiągną konsensus. Na razie muszą zwrócić diety za udział w grudniowej sesji. Skoro wojewoda uznał je za nieformalne zebranie radnych, to diety za dyskutowanie na tym forum z pewnością się nie należą.
Grzegorz Wawoczny
Najnowsze komentarze