Jesień hokejowych wyników
Spadkowicze z Górek Śląskich i Rafako dominowali w jesiennej rundzie rozgrywek raciborskiej klasy B. O ile przewaga tej pierwszej ekipy nad resztą stawki jest już spora, o tyle szanse na awans z drugiego miejsca ma jeszcze kilka innych ekip. Pozostałym byłym A - klasowcom nie wiedzie się tak dobrze.
Powiększona o kilka ekip klasa B w minionym sezonie dostarczyła kibicom mocnych wrażeń - nie zawsze jednak przyjemnych. W wielu meczach padło dużo bramek, a zerowych remisów zanotowano ledwie parę. Napastnicy rozstrzelali się solidnie, ale też w wielu meczach mieli łatwiejsze zadanie, gdy rywale osłabieni kadrowo dysponowali słabszymi szykami defensywnymi. Co ciekawe, prawie nikt nie ustrzegł się choć jednej poważniejszej wpadki.
Ekipa z Górek Śląskich swą postawą jakby chciała pokazać decydentom podokręgu, że jej zdegradowanie z klasy A było niesprawiedliwością - choć o tym, że spadło wtenczas aż 5 zespołów, zadecydowały głównie spadki innych ekip podokręgu z okręgówki. Mistrz jesieni nie doznał żadnej porażki - tylko raz był jej bliski w starciu z Pietraszynem. Większość spotkań wygrywał jednak niezbyt wielką różnicą goli - najwyżej wygrał z... wiceliderem, bo aż 7:0. Przewaga 8 punktów na półmetku jeszcze niczego nie przesądza, ale jest już na tyle duża, by wiosną górczanie mogli sobie pozwolić na spokojne „odcinanie kuponów”. Wydaje się, że walka o pierwsze, premiowane awansem miejsce jest raczej rozstrzygnięta - tym zaciętszy bój powinien trwać o drugą lokatę.
A o nią ma niemałe szanse powalczyć co najmniej pięć ekip. Rafako, z początku niemrawe, z czasem solidnie przetrzepało skórę kilku ekipom. Fatalna końcówka - remis i trzy porażki w serii - sprawiła, że fotel lidera oddało Górkom. Najskuteczniejszy team ligi miał jednak dość „dziurawą” obronę i głównie z tej przyczyny może mieć wiosną kłopot z utrzymaniem drugiej pozycji. Niespodziewanie bowiem tuż za rafakowcami znalazł się inny raciborski team. LKS Ocice od kilku lat bardziej walczył o pozycję w środkowej strefie, ale chyba przyszedł korzystniejszy dlań czas. Nie wybijał się zbytnio z wynikami, ale konsekwentnie zbierał punkty za kolejne wygrane, z rzadka przedzielane słabszymi remisami i porażkami. Potrafił urwać punkt w Górkach, choć przytrafił się mu „sądny dzień” w Rudzie Kozielskiej i klęska 0:8. Dobra postawa Ocic tym bardziej ciekawi, że cały sezon grały one... na wyjazdach. Zmusił do tego działaczy remont własnego obiektu.
Troszkę straciła do trzeciego na jesiennym „pudle” ekipa zawadzkiej Zgody, ale też nie na tyle, by nie mieć jeszcze okazji przeskoczenia rywala. Największe ujmy poniosła w bezpośrednich pojedynkach z ekipami czołówki. Choć przegrane były nikłych rozmiarów, to jednak porażki. Byłoby pewnie lepiej z wynikami Zgody, gdyby nie trapiące je, podobnie jak większość ekip w tej lidze, kłopoty kadrowe - młodzież z unijnymi paszportami woli pracować za Odrą i z racji wyjazdów rzadziej pomaga na boisku kolegom.
Kolejna w szeregu ekipa Olszynki Olzy tym razem o utrzymanie walczyć nie będzie. Piąta lokata, jak na zespół, który poprzedniej wiosny w ostatniej chwili uniknął spadku, to spory sukces. Gdyby nie dość nierówna gra, pewnie byłby nieco wyżej w tabeli. Potrafił urwać punkty liderowi i wiceliderowi, ale też stracić je w pojedynkach z jedenastkami dolnej strefy. O punkt mniej uzbierały dotąd zespoły z Pietraszyna i Pietrowic Wielkich - ambicje przed sezonem były co prawda większe. Słabiej spisywały się w starciach z czołówką - ekipa Startu była szczególnie stratna na remisach. Końcówkę sezonu miały nieco lepszą i tym poprawiły sobie niezbyt z początku wysokie noty. Więcej spodziewali się po swych piłkarzach nie tylko ich kibice, ale też zapewne ci w Rudzie Kozielskiej i Grzegorzowicach. „Koziołki” po spadku długo nie mogły dojść do siebie i traciły punkty w zmaganiach z teoretycznie słabszymi od siebie. Dopiero po pewnym czasie podreperowała sobie także bilans bramkowy ekipa grzegorzowicka. Miała drugi co do skuteczności atak ligi, ale też fatalną defensywę. Wyszedł jej przez to sezon nierówny, przeplatanka zasłużonych wygranych i niespodziewanych porażek.
Nie najgorzej, jak na beniaminka, poradziła sobie za to babicka Sparta. Co mogła teoretycznie wygrać - wygrała. W walce z „tuzami” ligi było już gorzej, choć stać ją było na zaskakujący triumf nad przeżywającym kryzys Rafako 4:1. Ale też to na niej jedyny komplet punktów zdobył outsider z Rzuchowa. Na pewno jednak kibice będą pierwszą jesień w klasie B wspominać nie najgorzej. Za to w Bieńkowicach odmiennie - zespół bowiem grał w „kratkę”, nawet kilka kolejek był „czerwoną latarnią”. Groźba usadowienia się na dobre w strefie spadkowej otrzeźwiła w końcu piłkarzy, zaczęli wygrywać w końcówce. Jeśli wiosną zdobędą nieco więcej punktów, powinni utrzymać się w lidze, ale pod warunkiem bardziej skutecznej gry na wyjazdach.
Bardzo słaby sezon zaliczył kolejny spadkowicz z Kobyli. Płomień nieźle rozpoczął rozgrywki, ale po jakimś czasie się „zaciął” i spadał coraz niżej. Zupełnie nie szło mu szczególnie na cudzych boiskach, zawodziła nie tylko formacja ataku, ale szczególnie obrony. Marnie spisali się także gracze rezerw Czarnych Gorzyce - w ogóle klub ten jesieni 2003 nie zaliczy do udanych, bo i pierwszy zespół w okręgówce „dołował”. Podobnie jak drugi beniaminek z Gamowa, uzbierał zbyt mało punktów, by myśleć bez obaw o wiosennej rozgrywce. Gamowska ekipa, choć dopiero na 14 pozycji, źle nie grała - większość porażek była nikłych rozmiarów. Trochę zawodziła skuteczność, z pilnowaniem dostępu do swej bramki było nie najgorzej. Działacze w Bukowie po analizie sezonu także powinni pomyśleć nad tym, jak poprawić szczególnie grę napastników. Bo ze średnią jednej zdobytej bramki na mecz utrzymać się ich drużynie będzie arcytrudno. Natomiast budowanej od nowa jedenastce Strzelca Rzuchów bardziej powinno zależeć na poprawie gry w tyłach. Krzyżyka na niej, mimo sporych już strat do bezpiecznej strefy, stawiać na razie nie wypada. Zdarzały się w ostatnich latach różne sytuacje i nawet zespoły z beznadziejnym bilansem ożywały wiosną nie do poznania.
Ekipa z Górek Śląskich swą postawą jakby chciała pokazać decydentom podokręgu, że jej zdegradowanie z klasy A było niesprawiedliwością - choć o tym, że spadło wtenczas aż 5 zespołów, zadecydowały głównie spadki innych ekip podokręgu z okręgówki. Mistrz jesieni nie doznał żadnej porażki - tylko raz był jej bliski w starciu z Pietraszynem. Większość spotkań wygrywał jednak niezbyt wielką różnicą goli - najwyżej wygrał z... wiceliderem, bo aż 7:0. Przewaga 8 punktów na półmetku jeszcze niczego nie przesądza, ale jest już na tyle duża, by wiosną górczanie mogli sobie pozwolić na spokojne „odcinanie kuponów”. Wydaje się, że walka o pierwsze, premiowane awansem miejsce jest raczej rozstrzygnięta - tym zaciętszy bój powinien trwać o drugą lokatę.
A o nią ma niemałe szanse powalczyć co najmniej pięć ekip. Rafako, z początku niemrawe, z czasem solidnie przetrzepało skórę kilku ekipom. Fatalna końcówka - remis i trzy porażki w serii - sprawiła, że fotel lidera oddało Górkom. Najskuteczniejszy team ligi miał jednak dość „dziurawą” obronę i głównie z tej przyczyny może mieć wiosną kłopot z utrzymaniem drugiej pozycji. Niespodziewanie bowiem tuż za rafakowcami znalazł się inny raciborski team. LKS Ocice od kilku lat bardziej walczył o pozycję w środkowej strefie, ale chyba przyszedł korzystniejszy dlań czas. Nie wybijał się zbytnio z wynikami, ale konsekwentnie zbierał punkty za kolejne wygrane, z rzadka przedzielane słabszymi remisami i porażkami. Potrafił urwać punkt w Górkach, choć przytrafił się mu „sądny dzień” w Rudzie Kozielskiej i klęska 0:8. Dobra postawa Ocic tym bardziej ciekawi, że cały sezon grały one... na wyjazdach. Zmusił do tego działaczy remont własnego obiektu.
Troszkę straciła do trzeciego na jesiennym „pudle” ekipa zawadzkiej Zgody, ale też nie na tyle, by nie mieć jeszcze okazji przeskoczenia rywala. Największe ujmy poniosła w bezpośrednich pojedynkach z ekipami czołówki. Choć przegrane były nikłych rozmiarów, to jednak porażki. Byłoby pewnie lepiej z wynikami Zgody, gdyby nie trapiące je, podobnie jak większość ekip w tej lidze, kłopoty kadrowe - młodzież z unijnymi paszportami woli pracować za Odrą i z racji wyjazdów rzadziej pomaga na boisku kolegom.
Kolejna w szeregu ekipa Olszynki Olzy tym razem o utrzymanie walczyć nie będzie. Piąta lokata, jak na zespół, który poprzedniej wiosny w ostatniej chwili uniknął spadku, to spory sukces. Gdyby nie dość nierówna gra, pewnie byłby nieco wyżej w tabeli. Potrafił urwać punkty liderowi i wiceliderowi, ale też stracić je w pojedynkach z jedenastkami dolnej strefy. O punkt mniej uzbierały dotąd zespoły z Pietraszyna i Pietrowic Wielkich - ambicje przed sezonem były co prawda większe. Słabiej spisywały się w starciach z czołówką - ekipa Startu była szczególnie stratna na remisach. Końcówkę sezonu miały nieco lepszą i tym poprawiły sobie niezbyt z początku wysokie noty. Więcej spodziewali się po swych piłkarzach nie tylko ich kibice, ale też zapewne ci w Rudzie Kozielskiej i Grzegorzowicach. „Koziołki” po spadku długo nie mogły dojść do siebie i traciły punkty w zmaganiach z teoretycznie słabszymi od siebie. Dopiero po pewnym czasie podreperowała sobie także bilans bramkowy ekipa grzegorzowicka. Miała drugi co do skuteczności atak ligi, ale też fatalną defensywę. Wyszedł jej przez to sezon nierówny, przeplatanka zasłużonych wygranych i niespodziewanych porażek.
Nie najgorzej, jak na beniaminka, poradziła sobie za to babicka Sparta. Co mogła teoretycznie wygrać - wygrała. W walce z „tuzami” ligi było już gorzej, choć stać ją było na zaskakujący triumf nad przeżywającym kryzys Rafako 4:1. Ale też to na niej jedyny komplet punktów zdobył outsider z Rzuchowa. Na pewno jednak kibice będą pierwszą jesień w klasie B wspominać nie najgorzej. Za to w Bieńkowicach odmiennie - zespół bowiem grał w „kratkę”, nawet kilka kolejek był „czerwoną latarnią”. Groźba usadowienia się na dobre w strefie spadkowej otrzeźwiła w końcu piłkarzy, zaczęli wygrywać w końcówce. Jeśli wiosną zdobędą nieco więcej punktów, powinni utrzymać się w lidze, ale pod warunkiem bardziej skutecznej gry na wyjazdach.
Bardzo słaby sezon zaliczył kolejny spadkowicz z Kobyli. Płomień nieźle rozpoczął rozgrywki, ale po jakimś czasie się „zaciął” i spadał coraz niżej. Zupełnie nie szło mu szczególnie na cudzych boiskach, zawodziła nie tylko formacja ataku, ale szczególnie obrony. Marnie spisali się także gracze rezerw Czarnych Gorzyce - w ogóle klub ten jesieni 2003 nie zaliczy do udanych, bo i pierwszy zespół w okręgówce „dołował”. Podobnie jak drugi beniaminek z Gamowa, uzbierał zbyt mało punktów, by myśleć bez obaw o wiosennej rozgrywce. Gamowska ekipa, choć dopiero na 14 pozycji, źle nie grała - większość porażek była nikłych rozmiarów. Trochę zawodziła skuteczność, z pilnowaniem dostępu do swej bramki było nie najgorzej. Działacze w Bukowie po analizie sezonu także powinni pomyśleć nad tym, jak poprawić szczególnie grę napastników. Bo ze średnią jednej zdobytej bramki na mecz utrzymać się ich drużynie będzie arcytrudno. Natomiast budowanej od nowa jedenastce Strzelca Rzuchów bardziej powinno zależeć na poprawie gry w tyłach. Krzyżyka na niej, mimo sporych już strat do bezpiecznej strefy, stawiać na razie nie wypada. Zdarzały się w ostatnich latach różne sytuacje i nawet zespoły z beznadziejnym bilansem ożywały wiosną nie do poznania.
Najnowsze komentarze