Kapsułu czasu
Urząd Gminy i Gimnazjum wydały ciekawy dla pasjonatów miejscowej historii i zabytków album „Nasze krzyże przydrożne”. Jest on jednym z efektów realizowanego przez szkołę projektu w Euroregionie Silesia.
Pod koniec ubiegłego roku staraniami gminy i szkoły zakończone zostały prace nad albumem, obejmującym krzyże z okolic Pietrowic, Gródczanek i Kornicy. Wszystko zaczęło się od wycieczek rowerowych gimnazjalistów po okolicy, w trakcie których odnajdywane były kolejne z nich i katalogowane. Wycieczki były jednym z punktów programu „Trzy kultury w jednym”, prowadzonym przez miejscowe gimnazjum. Fotografie wykonywali sami uczniowie, nauczyciele oraz fotograf Marek Krakowski - w połowie września, podczas odpustu w kościółku św. Krzyża zorganizowano wystawę ich prac. Potem eksponowano je jeszcze na dożynkach oraz w sąsiednich Sudicach i Raciborzu.
Historie związane z poszczególnymi krzyżami ustalali Brunon Stojer, Anna Kucharczyk i Halina Maślanka. Okazuje się, że ich pochodzenie jest czasami trudne do ustalenia, bo nie zachowały się konkretne wzmianki w dokumentach, choć na niektórych zwykle umieszczano zapisy, w jakiej intencji i przez kogo zostały ufundowane. Większość krzyży pochodzi z drugiej połowy XIX wieku, fundatorami byli zwykle miejscowi rolnicy. Kiedyś powszechny był zwyczaj wśród przechodniów zdejmowania nakrycia głowy i żegnania się przed nimi - dziś wyraźnie zanikający. Najbardziej ciekawy jest chyba kamienny krzyż pokutny w Lekartowie - rzadkość, którą zwykle wiąże się ze zwyczajem stawiania go przez morderców jako wyraz pokuty za zbrodnię. Na lekartowskim krzyżu widoczny był niegdyś rys kosy - prawdopodobnego narzędzia nieznanej dziś już zbrodni - dziś już zatarty. Na innych krzyżach niekiedy nie można znaleźć żadnych napisów - to częsty efekt zatynkowania niemieckich zdań w czasach powojennych z przyczyn politycznych. Niektóre krzyże mają już jednak odkute napisy, inne jeszcze na to czekają.
(sem)
Historie związane z poszczególnymi krzyżami ustalali Brunon Stojer, Anna Kucharczyk i Halina Maślanka. Okazuje się, że ich pochodzenie jest czasami trudne do ustalenia, bo nie zachowały się konkretne wzmianki w dokumentach, choć na niektórych zwykle umieszczano zapisy, w jakiej intencji i przez kogo zostały ufundowane. Większość krzyży pochodzi z drugiej połowy XIX wieku, fundatorami byli zwykle miejscowi rolnicy. Kiedyś powszechny był zwyczaj wśród przechodniów zdejmowania nakrycia głowy i żegnania się przed nimi - dziś wyraźnie zanikający. Najbardziej ciekawy jest chyba kamienny krzyż pokutny w Lekartowie - rzadkość, którą zwykle wiąże się ze zwyczajem stawiania go przez morderców jako wyraz pokuty za zbrodnię. Na lekartowskim krzyżu widoczny był niegdyś rys kosy - prawdopodobnego narzędzia nieznanej dziś już zbrodni - dziś już zatarty. Na innych krzyżach niekiedy nie można znaleźć żadnych napisów - to częsty efekt zatynkowania niemieckich zdań w czasach powojennych z przyczyn politycznych. Niektóre krzyże mają już jednak odkute napisy, inne jeszcze na to czekają.
(sem)
Najnowsze komentarze