Koszmar trójki dzieci
Raciborska Prokuratura Rejonowa skierowała do sądu akt oskarżenia w głośnej latem sprawie pobicia 4-letniego Sebastianka. Koszmar dziecka trwał ponad półtora roku w kamienicy przy ul. Fabrycznej na Płoni. Postępowanie ujawniło także, że bite były siostry chłopca, w tym jedna wykorzystywana seksualnie.
Na ławie oskarżonych zasiądą 30-letni Marcin B. i 29-letnia Karina J. Oboje odpowiedzą za znęcanie się nad 4-letnim Sebastiankiem, który w stanie skrajnego wyczerpania, z licznymi ranami i śladami po złamaniach kości, trafił w czerwcu do szpitala. Lekarze powiadomili wtedy organy ścigania. Tak zakończył się dramat chłopca, a wszczęte postępowanie ujawniło, że ofiarami przemocy są też dwie siostry ofiary. Jedna z nich, mając zaledwie 2,5 roku, była wykorzystywana seksualnie przez swojego ojca. Marcinowi B. prokurator postawił więc także zarzut znęcania się nad dwoma dziewczynkami i obcowania płciowego z jedną z nich (potwierdziły to badania ginekologiczne i opinie psychologa). Obu oskarżonym grozi do 10 lat pozbawienia wolności. B. osadzony jest w areszcie śledczym.
Sprawa odbiła się echem w całej Polsce. Oskarżona mieszka przy ul. Fabrycznej. W życiu jej się nie wiodło. Z innym mężczyzną miała już dwoje dzieci, dziś 7-letnią dziewczynkę i 4-letniego chłopczyka, kiedy poznała Marcina B., górnika z wykształcenia, nigdy nie karanego, zajmującego się do czerwca tego roku zbieraniem złomu. Z nim ma trzecie dziecko - 3-letnią teraz Justynkę. Po pewnym czasie znajomości, Karina J. zdecydowała się zameldować na stałe w swoim mieszkaniu konkubenta. Wtedy to, jak wynika z akt sprawy, rozpoczął się dramat trójki dzieci. Mężczyzna radykalnie się zmienił. Dzieci były bite. 3-letnia biologiczna córka B. wykorzystywana seksualnie. Szczególnie okrutnie traktowany był Sebastianek. Wyżywał się na nim oskarżony i jego matka Karina. Podobno wstydziła się syna.
Nie wiadomo, jak długo trwałby koszmar w kamienicy przy Fabrycznej, gdyby nie wniosek Kariny J. o wsparcie z pomocy społecznej. Pracownik socjalny widząc chłopca nakazał udać się z nim do lekarza. Ten natychmiast skierował dziecko do szpitala. Tu z podobnym przypadkiem skrajnego wyczerpania już dawno się nie spotkano. Zawiadomiono policję.
Chłopiec w czerwcu ważył 9 kg, choć w jego wieku powinien mieć około 17 kg. Zatrzymał się w rozwoju na poziomie 2-latka. Nie mówił, nie licząc pojedyńczych słów. Był prawie codziennie bity. Ojczym upodobał sobie kabel elektryczny. Matka biła go ręką. 4-latek większość życia spędził w ciemnej łazience. Był tam zamykany i głodzony, czasem przez kilka dni. Kiedy wskutek bicia łamały mu się kości lub żebra, owijano go bandażem, a na ból serwowano dostępne w kiosku tabletki. Sąsiedzi twierdzą, że nic nie widzieli. Czasami tylko Karina J. wystawiała synka do okna. Prawie wcale nie wyprowadzała na dwór, bo się go wstydziła.
Trójka dzieci przebywa w rodzinie zastępczej. Sebastianka czeka jeszcze długie leczenie. U 3-letniej siostry stwierdzono syndrom dziecka wykorzystywanego seksualnie. O losach całej trójki zdecyduje sąd. Jest mało prawdopodobne, by wróciły do matki.
(waw)
Sprawa odbiła się echem w całej Polsce. Oskarżona mieszka przy ul. Fabrycznej. W życiu jej się nie wiodło. Z innym mężczyzną miała już dwoje dzieci, dziś 7-letnią dziewczynkę i 4-letniego chłopczyka, kiedy poznała Marcina B., górnika z wykształcenia, nigdy nie karanego, zajmującego się do czerwca tego roku zbieraniem złomu. Z nim ma trzecie dziecko - 3-letnią teraz Justynkę. Po pewnym czasie znajomości, Karina J. zdecydowała się zameldować na stałe w swoim mieszkaniu konkubenta. Wtedy to, jak wynika z akt sprawy, rozpoczął się dramat trójki dzieci. Mężczyzna radykalnie się zmienił. Dzieci były bite. 3-letnia biologiczna córka B. wykorzystywana seksualnie. Szczególnie okrutnie traktowany był Sebastianek. Wyżywał się na nim oskarżony i jego matka Karina. Podobno wstydziła się syna.
Nie wiadomo, jak długo trwałby koszmar w kamienicy przy Fabrycznej, gdyby nie wniosek Kariny J. o wsparcie z pomocy społecznej. Pracownik socjalny widząc chłopca nakazał udać się z nim do lekarza. Ten natychmiast skierował dziecko do szpitala. Tu z podobnym przypadkiem skrajnego wyczerpania już dawno się nie spotkano. Zawiadomiono policję.
Chłopiec w czerwcu ważył 9 kg, choć w jego wieku powinien mieć około 17 kg. Zatrzymał się w rozwoju na poziomie 2-latka. Nie mówił, nie licząc pojedyńczych słów. Był prawie codziennie bity. Ojczym upodobał sobie kabel elektryczny. Matka biła go ręką. 4-latek większość życia spędził w ciemnej łazience. Był tam zamykany i głodzony, czasem przez kilka dni. Kiedy wskutek bicia łamały mu się kości lub żebra, owijano go bandażem, a na ból serwowano dostępne w kiosku tabletki. Sąsiedzi twierdzą, że nic nie widzieli. Czasami tylko Karina J. wystawiała synka do okna. Prawie wcale nie wyprowadzała na dwór, bo się go wstydziła.
Trójka dzieci przebywa w rodzinie zastępczej. Sebastianka czeka jeszcze długie leczenie. U 3-letniej siostry stwierdzono syndrom dziecka wykorzystywanego seksualnie. O losach całej trójki zdecyduje sąd. Jest mało prawdopodobne, by wróciły do matki.
(waw)
Najnowsze komentarze