Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Tajemnice ziemi raciborskiej

29.10.2003 00:00
Wejście do podziemi znajdowało się bodajże obok baszty. Wiodły pod całym Raciborzem, a ich tajemnic strzegł pewien starzec. Byle kto nie mógł wkraść się w jego łaski i odwiedzić te mroczne miejsca, zobaczyć ukryte w zaułkach skarby.

Historia o starcu strzegącym labiryntu lochów pod najstarszą częścią Raciborza była wymyślona kilka lat temu przez Irka Łomińskiego, redaktora wychodzącego swego czasu w naszym mieście „Impulsu”. Irek to miał fantazję - mówił wydawca tej gazety, Ryszard Frączek. Artykuł wstrząsnął wyobraźnią raciborzan. Był napisany dobrze, bardzo sugestywnie, z polotem, jak przystało na dobrego polonistę, który to fach zdobył Irek w trakcie studiów. Mało kto nie wierzył w istnienie owego starca. Jakże to, przecież Racibórz jest stary jak świat i jakieś lochy musiały tu istnieć - mówiono mi, kiedy ze spokojem tłumaczyłem niuanse wyobraźni mojego kolegi po fachu.

Jakby na przekór temu „wyprowadzaniu z błędu”, lata pracy dziennikarskiej przekonują, iż coś w tych podziemiach musi być. I nie wynika to jedynie z faktu, że lochy w swoim zamku miał każdy szanujący się władca i wspominają o nich liczne legendy, lecz również z potrzeb gospodarki. Średniowieczny Racibórz, ściśnięty w swoich murach, potrzebował przestrzeni do magazynowania żywności i składowania towarów. Co dziś odpowiedziałbym na pytanie: czy miasto ma labirynt lochów? Rzekłbym bez zawahania, że ma.

Ale zacznijmy od zamku. Kiedy w 2002 r. przystąpiono do porządkowania dziedzińca zamku, ciężarówkami zwożono piasek i żwir. od kołami takiego samochodu załamał się sufit przyziemia starej zamkowej baszty, widocznej na XVII-wiecznych rycinach. Wchodzono do niej w latach 50. XX w. Potem, znajdujący się nad nią budynek wschodni zamku spłonął, a owo przyziemie znalazło się pod zwałem gruzu. Z czasem o nim zapomniano, tak samo zresztą jak o zamku, na którym przez dobrych kilkadziesiąt lat nic ciekawego się nie działo. Stare piastowskie gniazdo na oczach raciborzan popadało w ruinę.

Odkrycie przyziemia baszty, o czym jako pierwsi poinformowaliśmy na łamach Nowin Raciborskich, było niemałą sensacją. Było to kolejne potwierdzenie powtarzanej od setek lat legendy o przejściu pod Odrą z zamku do klasztoru dominikanek (pierwszym, przypomnijmy, było odnalezienie w latach 80. w kaplicy zamkowej XIX-wiecznej mapy Raciborza, na której przejście to naniesiono). W ścianie południowej fundamentu widoczne jest bowiem zamurowane wejście do jakiegoś lochu prowadzącego w stronę Odry. Jako że dawniej dalej był już tylko gruby mur obronny a za nim wał ziemny, korytarz ów zapewne prowadził poza gród.

Kiedy jemy posiłek w restauracji Braxton na pewno zastanawiamy się, skąd pod Rynkiem takie głębokie piwnice. Otóż nic w tym dziwnego. Prowadzone w latach 90. badania archeologiczne na Rynku dowiodły, że pierwotny średniowieczny poziom centralnego placu w Raciborzu był nawet o 2,5 metra niższy. Stojące tu domy mieszczańskie miały głębokie piwnice, w których magazynowano żywność i towary wystawiane na kramach. Podobnie jest w innych miastach śląskich, m.in. Wrocławiu i Opolu. Dziś te stare mieszczańskie podziemne składy przekształcane są w lokale rozrywkowe. W Raciborzu głębokie piwnice znajdują się także pod pozostałymi budynkami przy Rynku, szczególnie pod księgarnią.

Największe tajemnice kryje jednak w sobie kościół p.w. Św. Jakuba. Dawniej obsługiwany przez dominikanów, w XIII w. stał się miejscem spoczynku książąt raciborskich. Badania archeologiczne na Rynku pozwoliły odkryć zupełnie nieznany XIII-wieczny cmentarz przy tej świątyni. Wniosek? Najprawdopodobniej to tutaj składali hołd Bogu XIII-wieczni raciborzanie, potem oddając swój kościół braciom kaznodziejom i wznosząc jednocześnie okazały kościół farny poświęcony Pannie Marii. W połowie XIII w. dominikanie zbudowali murowany kościół Św. Jakuba oraz przyległy do niego klasztor. Wedle przekazów kościół ów ma trzy krypty, jedną w kaplicy Gaszynów, drugą w kaplicy Różańcowej, trzecią pod nie istniejącą już kaplicą św. Walentego. Od lat nikt tu nie wchodził. Ostatni raz, w XVIII w., dominikanie szukający szczątek władców Raciborza. Wiadomo też, że pod klasztorem istniały podziemia. Dziś biegną więc pod placem targowym. Wejście do nich, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, było widoczne od strony starych stajni huzarskich, potem zaadaptowanych na warsztaty Budowlanki. One też czekają na swoich odkrywców.

Kiedyś chodziliśmy podziemnymi tunelami pod Raciborzem - mówił Stefan Maślanka, od 1947 r. w Raciborzu, dziś lekarz, dyrektor Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego. Jako mały ministrant biegał z kolegami po zrujnowanym w czasie wojny mieście. Wypalone i częściowo zburzone kamienice odkrywały pod swoimi fundamentami głębokie piwnice, które nieraz łączyły się w całe labirynty. Potem, w trakcie odbudowy, zejścia do podziemi zasypywano gruzem, wznosząc nowe domy. O starych lochach dowiadujemy się od czasu do czasu, a to za sprawą archeologów, albo też przy okazji jakichś zawałów.

Wiele rozmów ze starymi raciborzanami pozwala wskazać kilka takich miejsc. Podziemne korytarze znajdują się pod rondem, kiedyś gęsto zabudowanym. Pod pl. Długosza, podzielonym dawniej na Nowy Targ i pl. Św. Marcelego - patrona Raciborza. Widać to zresztą dziś po profilu nawierzchni. Jest ona pofałdowana, miejscami widoczne są zapadliska i zagłębienia. Głębokie piwnice znajdują się pod ul. Długą i Rzeźniczą. Wykop archeologiczny za centrum rehabilitacji przecina nawet stare korytarze, dziś już zasypane. Również pod pl. Dominikańskim ciągną się jakieś lochy. Kilkadziesiąt lat temu zapadła się ziemia tuż przy bocznym wejściu do kościoła Św. Jakuba. Dziś po tym zdarzeniu pozostał jedynie ślad na murze świątyni.

Ktoś zapewne powie: przecież piwnice miał każdy budynek i co z tego. Racibórz, o czym trzeba pamiętać, to jednak bardzo stare miasto, w I połowie XIV w. większe od Opola. Samo istnienie starych lochów jest wielkim skarbem, pomijając już możliwość natrafienia na wiele cennych pamiątek z przeszłości. Pod Rynkiem znajdywano kości do gry, monety, klucze i inne wyroby z żelaza, ceramikę. Może pod starymi kamienicami i w miejscu gdzie kiedyś stały uda się odnaleźć wejścia do tajemnych przejść i uczynić z nich atrakcję turystyczną miasta.

Za tydzień w Nowinach Raciborskich poczet najsłynniejszych duchów w Raciborskiem.

Grzegorz Wawoczny

Więcej o zagadkach historii w nowej książce Grzegorza Wawocznego pt. „Tajemnice ziemi raciborskiej”, która na przełomie listopada i grudnia znajdzie się na księgarskich półkach. Na jej stronach m.in. o: zabytkach zaginionych w 1945 r., sensacyjnych odkryciach w kościele dominikanek, nekropolii Piastów w kościele Św. Jakuba, najsłynniejszych duchach Raciborza, zaginionym mieście pod Łubowicami, zamkach Maidburg i Fulnow w Krzanowicach-Borucinie, fortunie mnichów cysterskich z Rud, skarbach i masonach z zamku w Wojnowicach, skrytce pastora, tworkowskiej klątwie, lochach zamku w Krowiarkach, duchach z Pietrowic Wielkich, tajemnicach folwarku w Samborowicach i szczątkach mamutów.

  • Numer: 44 (603)
  • Data wydania: 29.10.03