Źródło cudów czy zarazków?
Na tej wodzie ludzie 95 lat dożywali, a oni piszą, że jest skażona jakimiś bakteriami. Ale niech Pan napisze, że szkodzi, bo może mniej będzie po nią przyjeżdżać i krócej postoimy w kolejkach.
„Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Raciborzu informuje, że dnia 8.09.2003 przeprowadzone zostały badania wody pobranej ze źródełka „Hugo” za miejscowością Biały Dwór. Źródełko to położone jest na terenie administrowanym przez sąsiednią gminę. Ponieważ jednak również mieszkańcy Waszej gminy licznie odwiedzają to miejsce, pragnę poinformować, że jakość wody nie spełniała norm sanitarnych ze względu na zanieczyszczenia bakteriologiczne” - czytamy w piśmie do burmistrza Kuźni Raciborskiej.
Źródełko „Hugo” za Białym Dworem (to nie miejscowość a przysiółek sołectwa Rudy w powiecie raciborskim leżący przy drodze do Knurowa) jest znane w okolicach bardziej niż te w uzdrowiskach Kotliny Kłodzkiej. Kto tędy jechał widział parkujące przy drodze samochody i ludzi z plastikowymi butelkami w ręku, najczęściej tymi 5-litrowymi. Wszyscy biorą wodę z podziemnego ujęcia, które było tu „od zawsze”. Przyjeżdżają z terenu gminy Kuźnia Raciborska, powiatu rybnickiego i gliwickiego, czasami nawet z Zabrza, Rudy Śląskiej czy Bytomia. Nieraz w kolejce do wody trzeba czekać i dwie godziny, bo każdy ma kilka butelek. Rekordzista przyjeżdża i napełnia czterdzieści 5-litrówek.
Mój dziadek tu przyjeżdżał i ja przyjeżdżam od 30 lat. Nigdy mi nic nie było. Panie nie wierz pan w ten Sanepid, ale nie pisz, że tu taka dobra woda, bo się inni zaczną zjeżdżać i kolejki będą dłuższe - mówi mieszkaniec jednej z podgliwickich wsi. Tu już Sobieski, jak szedł na Wiedeń, gasił pragnienie - dodaje inny amator wody ze źródełka „Hugo”. Nazywa siebie „detalistą”. Ma tylko kilka butelek 1,5-litrowych. Inni za nim mają już większe - jak mówią - „baniaki”.
Co ta woda ma w sobie, że ludzie nie mogą bez niej żyć? Jest mięciutka, nie ma osadu, grzałki po niej zawsze jak nowe. Gotujemy na niej nie tylko herbatki i kawę, ale i rosoły. A jak się pogotuje, to wiadomo, zarazki zabije. Ponoć ma jakieś cudowne właściwości, ale najlepiej niech pan spyta tych, co chorują na nerki i przewód pokarmowy. Mówią, że ta woda im pomaga jak żadne inne lekarstwo - mówi pewna pani z okolicy Sośnicowic. Sąsiad z kolejki dodaje, że jego żona w niej pierze. Pranie jest ponoć super, kłopot tylko w tym, że trzeba dużo wody nawieźć.
W Sanepid ludzie nie wierzą. Mówią, że woda jest badana i wisiały tu kartki z wynikami badań, które dowodziły, iż wszystko jest w porządku. Co pan się tak tych bakterii czepiasz. Gdzie ich nie ma? Jak z żoną się pan całujesz, to też przecież bakterie - śmieje się inny jegomość. Wszyscy w kolejce zgadzają się z jednym, że woda jest świetna i nadal ją będą brać. A co? Pewnie w marketach im nie idzie ta kranówa, to kazali Sanepidowi napisać, że są bakterie - dodają.
Wszyscy boleją nad jednym. Woda z „Hugo” sączy się dziś znacznie słabiej niż dawniej. To ponoć efekt suchego lata. Dłużej stoi się w kolejce, ale rekompensatą jest lepsza jakość wody. Kolejkowicze objaśniają, że po suszy „Hugo ciągnie ze źródła, a nie z ziemi”. Nie radzą brać tej wody po deszczach. Wtedy może być zanieczyszczona, bo z pól „różne świństwa nosi”.
Grzegorz Wawoczny
Źródełko „Hugo” za Białym Dworem (to nie miejscowość a przysiółek sołectwa Rudy w powiecie raciborskim leżący przy drodze do Knurowa) jest znane w okolicach bardziej niż te w uzdrowiskach Kotliny Kłodzkiej. Kto tędy jechał widział parkujące przy drodze samochody i ludzi z plastikowymi butelkami w ręku, najczęściej tymi 5-litrowymi. Wszyscy biorą wodę z podziemnego ujęcia, które było tu „od zawsze”. Przyjeżdżają z terenu gminy Kuźnia Raciborska, powiatu rybnickiego i gliwickiego, czasami nawet z Zabrza, Rudy Śląskiej czy Bytomia. Nieraz w kolejce do wody trzeba czekać i dwie godziny, bo każdy ma kilka butelek. Rekordzista przyjeżdża i napełnia czterdzieści 5-litrówek.
Mój dziadek tu przyjeżdżał i ja przyjeżdżam od 30 lat. Nigdy mi nic nie było. Panie nie wierz pan w ten Sanepid, ale nie pisz, że tu taka dobra woda, bo się inni zaczną zjeżdżać i kolejki będą dłuższe - mówi mieszkaniec jednej z podgliwickich wsi. Tu już Sobieski, jak szedł na Wiedeń, gasił pragnienie - dodaje inny amator wody ze źródełka „Hugo”. Nazywa siebie „detalistą”. Ma tylko kilka butelek 1,5-litrowych. Inni za nim mają już większe - jak mówią - „baniaki”.
Co ta woda ma w sobie, że ludzie nie mogą bez niej żyć? Jest mięciutka, nie ma osadu, grzałki po niej zawsze jak nowe. Gotujemy na niej nie tylko herbatki i kawę, ale i rosoły. A jak się pogotuje, to wiadomo, zarazki zabije. Ponoć ma jakieś cudowne właściwości, ale najlepiej niech pan spyta tych, co chorują na nerki i przewód pokarmowy. Mówią, że ta woda im pomaga jak żadne inne lekarstwo - mówi pewna pani z okolicy Sośnicowic. Sąsiad z kolejki dodaje, że jego żona w niej pierze. Pranie jest ponoć super, kłopot tylko w tym, że trzeba dużo wody nawieźć.
W Sanepid ludzie nie wierzą. Mówią, że woda jest badana i wisiały tu kartki z wynikami badań, które dowodziły, iż wszystko jest w porządku. Co pan się tak tych bakterii czepiasz. Gdzie ich nie ma? Jak z żoną się pan całujesz, to też przecież bakterie - śmieje się inny jegomość. Wszyscy w kolejce zgadzają się z jednym, że woda jest świetna i nadal ją będą brać. A co? Pewnie w marketach im nie idzie ta kranówa, to kazali Sanepidowi napisać, że są bakterie - dodają.
Wszyscy boleją nad jednym. Woda z „Hugo” sączy się dziś znacznie słabiej niż dawniej. To ponoć efekt suchego lata. Dłużej stoi się w kolejce, ale rekompensatą jest lepsza jakość wody. Kolejkowicze objaśniają, że po suszy „Hugo ciągnie ze źródła, a nie z ziemi”. Nie radzą brać tej wody po deszczach. Wtedy może być zanieczyszczona, bo z pól „różne świństwa nosi”.
Grzegorz Wawoczny
Najnowsze komentarze