Cyklon z Genui nad Raciborzem
Od katastrofalnej powodzi w 1997 r. minie sześć lat. Od tego czasu podwyższono wały wokół Ostroga a także przed i za miastem, oddano do użytku polder Buków oraz przeprowadzono edukację na wypadek kataklizmu sfinansowaną przez Bank Światowy. Zabezpieczenia są takie, na jakie stać polskie państwo, czyli niewystarczające. Przez pięć minionych lat, o zbiorniku „Racibórz” - jedynej gwarancji utrzymania bezpieczeństwa powodziowego w dolinie górnej Odry, wiele mówiono, prawdą jest, że zrobiono duży krok naprzód w przygotowaniu inwestycji, ale nie mówi się głośno o tym, że Polski na budowę nie stać. Jesteśmy więc przygotowani na wodę stulecia, taką jak zapomnianą już powódź z 1985 r. Problem tylko w tym, że meteorolodzy prognozują dziś inne, znacznie bardziej nieokiełznane.
Fatalne prognozy można wyczytać z raportu IPCC - Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu powołanego przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) i Program Środowiskowy Narodów Zjednoczonych (UNEP). Klimat na Ziemi się ociepla, dla całego globu będzie to miało różne, groźne następstwa. W przypadku Europy są one już zauważalne. Naukowców niepokoi szczególnie regularność zjawisk powodujących powodzie.
Od kilku lat aktywne niże znad Oceanu Atlantyckiego, przypominające nasączoną wodą gąbkę, wędrują najpierw nad Morze Śródziemne, gdzie nabierają kolejne ogromne ilości wody, a następnie przesuwają się na północ, mijają od wschodu pasmo Alp, by wreszcie zawisnąć nad którymś z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Tu powodują obfite deszcze prowadzące do nagłych wezbrań rzek i powodzi. W środowisku meteorologów niże te nazywa się „cyklonami z Genui”.
W 1997 r. cyklon taki zawisł nad dorzeczem górnej Odry. W 2001 r. siał spustoszenie nad dorzeczem górnej Wisły. W minionym roku „wypadał” się nad Łabą. Efekt? Katastrofalne powodzie na Śląsku, w Małopolsce, Niemczech i Czechach. W 2002 r. niewiele brakowało, by cyklon przesunął się nad Kotlinę Kłodzką.
Zjawisko być może w dłuższej perspektywie okaże się czasowe, ale faktem jest, iż na razie się nasila. W minionym roku nad Europą przeszło pięć takich układów niżowych. W tym roku może być jeden, ale równie dobrze pięć lub sześć. Mogą, ale nie muszą przejść nad Morawami i Śląskiem. Jeśli tak się stanie, a ryzyko jest niestety duże, może to wywołać powódź większą niż w 1997 r.
Grzegorz Wawoczny
Z raportu Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC):
Czy globalne ocieplenie może odbić się na klimacie naszego kraju? Jakich zmian możemy oczekiwać? W jaki sposób dostosować gospodarkę do zmieniających się warunków? Pytania te mają fundamentalne znaczenie dla wszystkich, którym przyjdzie decydować o priorytetach polityki ekologicznej państwa. Niestety, niełatwo udzielić na nie odpowiedzi. System klimatyczny jest niezwykle skomplikowanym mechanizmem, równie złożone są przemiany społeczne i gospodarcze w okresie transformacji ustrojowej. Wszystkie sporządzane dziś prognozy obarczone są więc znacznym marginesem niepewności. Według modeli użytych przez autorów Studium Krajowego w Sprawie Zmian Klimatu podwojenie koncentracji CO2 może przynieść w Polsce wzrost średniej temperatury nawet o 3,5-5 stop. C (wzrost ten dotyczyłby w znacznie większym stopniu okresów zimowych niż letnich). Wielkość opadów nie uległaby większym zmianom i mieściłaby się w przedziale 450-700 mm. Pomimo, że w ocenie możliwej skali i zasięgu zmian klimatycznych pojawiają się wśród polskich naukowców istotne rozbieżności, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że zmiany te będą miały znaczny wpływ na gospodarkę wodną, przynajmniej w niektórych regionach kraju. Według niektórych scenariuszy klimatycznych przepływy rzek i wilgotność gleb w okresie letnim mogą ulec zmniejszeniu (o 5 proc. na każdy 1 stop. C wzrostu temperatury). Wzrosłoby jednocześnie zapotrzebowanie na wodę do nawadniania. Zmienią się również warunki termiczne i biochemiczne wód, zwłaszcza jezior o niewielkiej głębokości, co może niekorzystnie odbić się na wielu ekosystemach wodnych. Według obliczeń dokonanych dla rzek w centralnej Polsce wydłuży się znacznie okres utrzymywania się temperatur sprzyjających rozkładowi materii organicznej. Grozi to pogorszeniem jakości wody. Wyższe temperatury mogą przyczynić się do rozprzestrzenienia się w Polsce chorób dotychczas nie spotykanych, np. malarii, zaburzą też warunki produkcji leśnej i rolnej - przez pogłębiający się deficyt wody, wzrost populacji szkodników i zmiany cyklu wegetacyjnego utrudniające prowadzenie niektórych upraw, np. gatunków ozimych. Szczególnie dotkliwe okazać się może zwiększenie częstości występowania anomalii pogodowych, naprzemiennych okresów suszy i ulewnych deszczów oraz rosnąca liczba ekstremalnych zjawisk klimatycznych: powodzi, susz, wichur i sztormów.
Najnowsze komentarze