Piątka świetlicy
Miejscowa świetlica środowiskowa obchodziła niedawno 5 rocznicę powstania. Obiekt, mieszczący się w budynku po starej szkole, służy mieszkańcom głównie rekreacyjnie.
Rudnicka świetlica obchodziła piąty jubileusz 5 lutego. Powstała, gdy pomysł na rekreację realizowali Jan Deńca, Stanisława i Karol Szynolowie oraz Michał Sroka - przewodniczący gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. J. Deńca, wtedy wicewójt, szczególnie zaangażowany, wskazał możliwą lokalizację świetlicy - w budynku po starej szkole - oraz kompletował sprzęt do ćwiczeń. Po szkole w budynku były pomieszczenia usługowe i siedziba GS. Wykorzystaliśmy trzy pokoje, na salę do treningu siłowego, do gminastyki i tenisa - powiedział.
W jaki sprzęt i tzw. trenażery do ćwiczeń należałoby wyposażyć obiekt, proponowali państwo Szynolowie, trenerzy Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którzy zresztą od początku prowadzili zajęcia (od 1980 r. mieszkają w Rudniku). Odbywały się na początek konsultacje ze specjalistami od rehabilitacji. Po kilku dniach namów i rozpropagowaniu ośrodka zaczęli przybywać chętni. Trzeba było nawet wydzielić czas na zajęcia dla dzieci, młodzieży i starszych osobno, bo za dużo naraz przychodziło osób - wyjaśnił J. Deńca. Szczególnie z dziećmi było trudno zacząć, bo musiały wszystkiego dotknąć i spróbować, jak zabawki. Sporo przychodziło starszych mieszkańców, którzy upatrywali w świetlicy nie tylko miejsce spotkania, ale i możliwości poprawienia stanu zdrowia i sylwetki przez zbijanie kilogramów. Tymi osobami należało się szczególnie zająć, bo poziom ich sprawności i możliwości był różny, a każdemu należało pomóc.
Ze świetlicy korzystali także uczniowie miejscowej podstawówki, oraz młodzież kończąca w niej naukę i licealiści. Dla tych gratką były choćby zestawy do treningu ogólnorozwojowego. Z tej grupy szybko wyłoniła się „paczka”, pracująca szczególnie mocno nad sylwetką - Adrian i Sebastian Wajzerowie, Michał i Stefan Mrowiec, Grześ Fiegler, Tomek Kwiatkowski, Wojtek Walach, Artur Hańckowiak i jeszcze paru innych. Po jakimś czasie nie trzeba było im już pomagać, sami się dokształcali i wzorowali na kulturystyce - wyjaśnił J. Deńca. Zainteresowanie świetlicą było tak duże, iż często przychodziło doń ponad 50 osób - a każdemu odpowiadało co innego. W ciągu tych 5 lat skorzystały z obiektu prawie cztery tysiące osób - stwierdziła Stanisława Szynol, notująca cały czas frekwencję. Choć od grudnia, w związku z wyborem na radnego w gminie, zrezygnowała z prowadzenia zajęć, nadal często gości w świetlicy, by pomagać dziewczynom. Karol Szynol stwierdził z kolei, iż po kilku latach najmłodszym znudziły się niektóre formy rekreacji, a do wyczynu jeszcze nie dojrzały. Świetlica to jednak ani klub, ani obiekt do wyczynu - podkreślają organizatorzy. Nikogo nie przymusza się, tylko mówi, że dopiero praca systematyczna, na przykład na przyrządach, da efekty. Obecnie liczba gości dochodzi do 30. Tu nie tylko są ćwiczenia rehabilitacyjne, gimnastyka, joga, ale i gierki różnego rodzaju - stwierdził Jan Deńca. Dzięki placówce rudnicka młodzież i starsza generacja ma gdzie poruszać się odrobinkę i spędzać czas w towarzystwie. Zapraszamy nie tylko rudniczan - przychodzą zresztą nawet goście z okolicznych wsi - zachęca. Świetlica czynna jest w poniedziałki, środy i piatki pomiędzy 17 a 19.15.
(sem)
W jaki sprzęt i tzw. trenażery do ćwiczeń należałoby wyposażyć obiekt, proponowali państwo Szynolowie, trenerzy Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którzy zresztą od początku prowadzili zajęcia (od 1980 r. mieszkają w Rudniku). Odbywały się na początek konsultacje ze specjalistami od rehabilitacji. Po kilku dniach namów i rozpropagowaniu ośrodka zaczęli przybywać chętni. Trzeba było nawet wydzielić czas na zajęcia dla dzieci, młodzieży i starszych osobno, bo za dużo naraz przychodziło osób - wyjaśnił J. Deńca. Szczególnie z dziećmi było trudno zacząć, bo musiały wszystkiego dotknąć i spróbować, jak zabawki. Sporo przychodziło starszych mieszkańców, którzy upatrywali w świetlicy nie tylko miejsce spotkania, ale i możliwości poprawienia stanu zdrowia i sylwetki przez zbijanie kilogramów. Tymi osobami należało się szczególnie zająć, bo poziom ich sprawności i możliwości był różny, a każdemu należało pomóc.
Ze świetlicy korzystali także uczniowie miejscowej podstawówki, oraz młodzież kończąca w niej naukę i licealiści. Dla tych gratką były choćby zestawy do treningu ogólnorozwojowego. Z tej grupy szybko wyłoniła się „paczka”, pracująca szczególnie mocno nad sylwetką - Adrian i Sebastian Wajzerowie, Michał i Stefan Mrowiec, Grześ Fiegler, Tomek Kwiatkowski, Wojtek Walach, Artur Hańckowiak i jeszcze paru innych. Po jakimś czasie nie trzeba było im już pomagać, sami się dokształcali i wzorowali na kulturystyce - wyjaśnił J. Deńca. Zainteresowanie świetlicą było tak duże, iż często przychodziło doń ponad 50 osób - a każdemu odpowiadało co innego. W ciągu tych 5 lat skorzystały z obiektu prawie cztery tysiące osób - stwierdziła Stanisława Szynol, notująca cały czas frekwencję. Choć od grudnia, w związku z wyborem na radnego w gminie, zrezygnowała z prowadzenia zajęć, nadal często gości w świetlicy, by pomagać dziewczynom. Karol Szynol stwierdził z kolei, iż po kilku latach najmłodszym znudziły się niektóre formy rekreacji, a do wyczynu jeszcze nie dojrzały. Świetlica to jednak ani klub, ani obiekt do wyczynu - podkreślają organizatorzy. Nikogo nie przymusza się, tylko mówi, że dopiero praca systematyczna, na przykład na przyrządach, da efekty. Obecnie liczba gości dochodzi do 30. Tu nie tylko są ćwiczenia rehabilitacyjne, gimnastyka, joga, ale i gierki różnego rodzaju - stwierdził Jan Deńca. Dzięki placówce rudnicka młodzież i starsza generacja ma gdzie poruszać się odrobinkę i spędzać czas w towarzystwie. Zapraszamy nie tylko rudniczan - przychodzą zresztą nawet goście z okolicznych wsi - zachęca. Świetlica czynna jest w poniedziałki, środy i piatki pomiędzy 17 a 19.15.
(sem)
Najnowsze komentarze