Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

O konieczności rozbiórki muzeum...

29.01.2003 00:00
Muzeum w Raciborzu niedawno obchodziło 75-lecie istnienia. Uroczystości odbyły się w sali na drugim piętrze głównego budynku ekspozycyjnego przy ul. Gimnazjalnej 1, a w jednej z sal przedstawiono szereg materiałów - głównie zdjęć - pokazujących, jak to drzewiej bywało... Chodzimy do tego budynku, oglądając tamtejsze ekspozycje, uczestnicząc w koncertach, organizowanych w sali o doskonałej akustyce. Wiemy, iż budynek był niegdyś kościołem pod wezwaniem Ducha Św.
Orientujemy się, że był kościołem przyległego klasztoru dominikanek, ściślej rzecz nazywając: książęcego konwentu panien pod wezwaniem Ducha Świętego. Niektórzy wiedzą nawet, że kościół wybudowano na początku XIV. wieku, a poświęcenia dokonał 29 września 1334 r. wrocławski biskup Nankier. Do dzisiaj chlubimy się tą piękną, gotycką budowlą. Wydaje się jednak, iż niewielu raciborzan jest świadomych faktu, że niewiele brakowało, aby budynek kościoła - jako nie przedstawiający rzekomo żadnej wartości zabytkowej - został rozebrany. Sądzimy, iż warto rzucić trochę światła również na ów aspekt dziejów tej budowli.

W wyniku sekularyzacji, przeprowadzonej w Królestwie Pruskim na początku XIX. stulecia, klasztor pań dominikanek został rozwiązany. Zamknięto także przyklasztorny kościół. Miał on wówczas aż 11 ołtarzy, a ponadto dodatkowy ołtarz Matki Bożej na emporze zakonnic. Relikwie i większość paramentów przekazano w 1812 r. do domu księży emerytów w Nysie. Niektóre przedmioty wyposażenia podarowano parafiom, będącym pod patronatem królewskim. Wiele rzeczy sprzedano okolicznym kościołom. Ołtarz główny, poświęcony Maryi Dziewicy sprzedano za 30 talarów parafii w Wojnowicach. Ołtarze św. Józefa i św. Rozalii za 10 talarów kupiła parafii w Twardawej pod Głogówkiem. Dzwony i zegar z wieży nabył w 1814 r. kanonik Daniel Krüger z Wrocławia. Podczas wojen napoleońskich (1813-1814) w obszernych pomieszczeniach kościoła urządzono szpital polowy, zużywając wiele z bielizny kościelnej.

Raciborscy ewangelicy dysponowali w Raciborzu swoim kościołem, wybudowanym w 1782 r. na dzisiejszym pl. Długosza, w części leżącej bliżej ul. Basztowej. Wokół kościoła urządzono cmentarz. Ponieważ kościół ten był źle posadowiony i groził zawaleniem, trzeba było go rozebrać, na skutek czego luteranie byli pozbawieni swojej świątyni. Król pruski Fryderyk Wilhelm III. rozporządzeniem z 16 stycznia 1821 r. przekazał gminie protestanckiej już dość zniszczony były kościół św. Ducha, wraz z położonym naprzeciw domem spowiednika klasztornego. Po przeprowadzonej renowacji, w dniu 28 listopada 1830 dokonano poświęcenia świątyni. Jak pisze nieoceniony historyk Augustin Welltzel, w czasie bankietu odbywającego się po poświęceniu w sąsiedniej sali Jaschke'go, dzisiejszym Centrum Kultury, zebrano pierwsze datki na zakup dzwonów.

Nim jednak ewangelicy przejęli kościół w swoje władanie, ówczesny proboszcz miejski Jan Nepomucen Zolondek spowodował otwarcie grobowca w kaplicy św. Dominika i doczesne szczątki świątobliwej Ofki, córki książęcej i pierwszej przeoryszy klasztoru, w uroczystej procesji w dniu 11 maja 1821 r. przeniesiono do kaplicy polskiej kościoła parafialnego.

Wiadomo, że po kilkudziesięciu latach korzystania z kościoła św. Ducha, raciborska gmina ewangelicka u zbiegu dzisiejszej ul. Wileńskiej i Ogrodowej, w miejscu, gdzie dziś stoi Państwowa Szkoła Muzyczna, wybudowała nową świątynię, którą 1.11.11 (1911r.) poświęcił generalny superintendent D. Nottebohm. Oficjalna teza głosiła, iż dotychczasowy kościół był dla potrzeb parafii niewystarczający a w dodatku ze względów budowlanych nie nadaje się do użytku, dlatego trzeba było wybudować nowy kościół. Znajdujące się w Archiwum Państwowym w Opolu akta Rejencji Opolskiej zawierają dość znamienne dokumenty rzucające inne światło na tę sprawę. Warto te historyczne już akta tu powołać.

Począwszy od 1906 r. zarówno gmina ewangelicka, jak i magistrat raciborski wielokrotnie próbowali przedstawiać kościół poklasztorny jako obiekt bez historycznych i architektonicznych wartości. W 1904 r. gmina protestancka nabyła od Helmine Franke działkę o powierzchni 22 arów przy ul. Wileńskiej. Po dokupieniu dalszych parcel uzyskano teren o powierzchni 1,10 hektara. Za te dział-ki trzeba było jednak wyłożyć bardzo znaczną kwotę 148.000 marek. Po trzech latach, w kwietniu 1907 r. na radzie parafialnej ciążył jeszcze jednak dług w wysokości 133.000 marek. Najwidoczniej rada gminy ewangelickiej przeceniła zarówno swoje możliwości, jak i ofiarność parafian. Pomocą mogłoby służyć miasto, które było patronem dla gminy ewangelickiej.

Musimy dla lepszego zrozumienia sprawy poświęcić parę słów problemowi patronatów kościelnych. Według niemieckiego prawa kościelnego patron, którym był zazwyczaj właściciel miejscowego majątku ziemskiego, miał prawa związane z obsadzaniem stanowisk kościelnych. W XIX. wieku księciu raciborskiemu przysługiwały prawa patronackie w odniesieniu do wielu parafii. Proboszcz od raciborskiej fary, ks. dr Franciszek Heide, w 1867 r. na łożu śmierci prosił swojego kolegę ze studiów i biskupa wrocławskiego Henryka Förstera, aby zechciał następcą w raciborskiej farze mianować wielce zasłużonego duchownego Wilhelma Strzybnego, proboszcza od św. Mikołaja i biskupiego komisarza. Jednak biskup Förster mianował proboszczem raciborskiej fary, zaprezentowanego przez patrona, księcia Wiktora I von Ratibor, liczącego zaledwie 36 lat ks. Hermana Schaffera, dotychczasowego wychowawcę i nauczyciela synów księcia raciborskiego. Z uprawnieniami patrona do obsadzania stanowisk kościelnych wiązały się także obowiązki, np. ponoszenia niekiedy znacznych wydatków związanych z remontami czy budową kościołów i budynków parafialnych.

Ponieważ patronem dla raciborskiej gminy ewangelickiej było miasto, jako magistrat miał obowiązek partycypowania w niezbędnych wydatkach parafii protestanckiej. Liczono także na pieniądze z kasy cesarskiej. W kwietniu 1907 r. przedstawiono królewskiemu konsystorzowi dla prowincji śląskiej projekt wstępny budowy nowego kościoła, który miał kosztować 280.000 marek, oraz probostwa i domu parafialnego - 70.000 marek, na co gmina ewangelicka zebrała 10.000 marek a miasto Racibórz, jako patron, miało dodać 95.000 marek. Z zasobów cesarskich obiecano 40 tysięcy marek, a w końcu dano połowę. Zakończmy sprawy wydatków informacją, że budowa kosztowała łącznie jednak ponad 423 tysiące marek a gmina ewangelicka jeszcze długo spłacała swoje długi.

W uzasadnieniu swoich żądań rada gminy ewangelickiej podkreślała, iż nie jest w stanie utrzymać starego, rzekomo walącego się kościoła, spodziewa się natomast otrzymać 50.000 marek za parcelę pod starym kościołem.

Burmistrz August Bernert popierając w imieniu magistratu wniosek o budowę nowego kościoła podkreślał, iż miasto ma w tym swój interes, ponieważ spodziewa się, iż nowy budynek będzie stanowił ozdobę, perłę wśród zabudowań miasta. Natomiast budowla starego kościoła w żaden sposób nie stanowi ozdoby, nie jest także zabytkiem architektury. Gotyckie sklepienie nawy już w 1830 r. zostało zerwane, a nowy strop z desek nijak nie stwarza wrażenia, iż jest się w budowli zabytkowej. Także bieżące utrzymanie budynku jest bardzo kosztowne. Tylko jedna płyta nagrobna, która według przypuszczeń konserwatora Lutscha przedstawia księcia Przemysława, ma jakąś wartość zabytkową. Parcelę po kościele można by korzystnie sprzedać, zaś ciało pedagogiczne sąsiadującego królewskiego gimnazjum chętnie widziałoby możliwość poszerzenia budynku gimnazjalnego.

Do akcji włączono także generalnego konserwatora zabytków prowincji śląskiej. Konserwator Burgemeister w opinii z 10.12.1907 r. stwierdza: „choć wiek głównych części budowli sięga XIV. stulecia, nie można temu mało znaczącemu i niedostatecznie utrzymanemu budynkowi kościelnemu przypisać jakichkolwiek wartości zabytkowych. Z punktu widzenia ochrony zabytków nie ma żadnych zastrzeżeń do wyburzenia tej budowli.” Widzimy, że nawet konserwator zabytków został włączony do łańcucha działań mających usprawiedliwić budowę nowego kościoła ewangelickiego, nawet jeżeli miałoby stać się to kosztem rozbiórki gotyckiej budowli.

Na szczęście znaleźli się w Raciborzu ludzie, którzy z całą mocą sprzeciwiali się zburzeniu kościoła św. Ducha, przedstawiającego niewątpliwie dużą wartość zabytkową. Należy tu wymienić choćby Georga Hyckla, Karla Leiba czy Juliusa Wunschika, przy czym zarówno pierwszy, jak i ostatni, byli nauczycielami raciborskiego zakładu dla głuchoniemych. Pewną, choć niespodziewaną pomoc udzielił także fiskus odmawiając środków na kupno działki na poszerzenie budynku królewskiego gimnazjum.

Budowlę przejęło miasto, ponosząc pewne wydatki na jej renowację. Podczas I. wojny światowej (1914-1918) budynek służył celom pomocy społecznej. Umieszczono tam kuchnię, zaopatrującą biednych i zorganizowano pomieszczenia, w których można było się ogrzać. W innej części znajdowała się zbiornica używanych ubiorów i składowisko metali. Na pierwszym piętrze zlokalizowano bibliotekę miejską z czytelnią.

W czasach kiedy nadburmistrzem (prezydentem miasta) Raciborza był Hans Piontek (1922-24), późniejszy naczelnik prowincji górnośląskiej, poniesiono pewne nakłady na remonty. Te i dalsze przebudowy miały na celu umieszczenie w budynku byłego kościoła muzeum miejskiego. Pewien wpływ na te zamiary miał także fakt, iż w sąsiedniej Opawie już w 1895 r. oddano do użytku neorenesansowy budynek dla 'Franz Josef's Museum', dzisiejsze „Slezské Museum”.

Raciborskie muzeum otwarto 4 grudnia 1927 r. Jednym z głównych orędowników zorganizowania w Raciborzu muzeum był wspomniany już Georg Hyckel. To pod jego kierownictwem muzeum pozostawało do 1945 r. (z wyjątkiem lat 1933-38, kiedy władała nim osoba z nadania partyjnego). Staraliśmy się wykazać, że niewiele brakowało i nie mielibyśmy już dzisiaj głównego budynku ekspozycyjnego naszego muzeum, gdyż koniunkturalni urzędnicy dążyli do zniszczenia jednego budynku kościelnego, choć miał niezaprzeczalne wartości zabytkowe, aby tylko usprawiedliwić budowę innego domu Bożego.

Paweł J. Newerla
  • Numer: 5 (564)
  • Data wydania: 29.01.03