Mieszko króluje
Osiągnięcia Mieszka, firmy dającej zatrudnienie ponad tysiącu osobom, należy oceniać w odniesieniu do dwóch innych krajowych producentów, jeszcze do niedawna mogących się pochwalić znacznie lepszymi wynikami, mających przede wszystkim znacznie dłuższy staż na rynku. Bydgoska Jutrzenka i krakowski Wawel to znane od lat marki. My funkcjonujemy niespełna dziesięć lat, a o dynamizmie naszego rozwoju świadczy to, że od 1993 r. sprzedaż wzrosła dziesięciokrotnie. Jednocześnie jesteśmy jednym z nielicznych raciborskich pracodawców, który w ostatnich latach stworzył setki nowych miejsc pracy - mówi Andrzej Gajdziński. Aktualna pozycja Mieszka to na pewno przykład możliwego do osiągnięcia sukcesu przy odpowiednim zarządzaniu.
Raciborski producent słodyczy osiągnął po trzech kwartałach tego roku największy poziom przychodów ze sprzedaży. Kwota 107,5 mln zł jest o 17 proc. wyższa niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Jutrzenka sprzedała wyroby za 95,7 mln zł, o 16 proc. mniej niż rok temu. Niewielki - 2 proc. wzrost sprzedaży odnotował krakowski Wawel. Wyniki te mają swoje odzwierciedlenie w zysku netto. Mieszko ma go pod koniec września 4,23 mln zł, a Wawel 639 tys. zł. Jutrzenka wykazała 1,32 mln zł straty. W ubiegłym roku po trzech kwartałach obie te firmy wyprzedzały raciborskiego producenta słodyczy.
Zauważalny jest też znaczny wzrost eksportu. W trzech kwartałach 2001 r. przychód ze sprzedaży wyniósł 10 mln zł, w tym roku już 18,9 mln zł. Udział eksportu wynosi 17,6 procent w obrotach firmy. Takim wskaźnikiem nie mogą się pochwalić konkurenci. Wyroby z Raciborza można nabyć w USA, krajach Unii Europejskiej oraz byłego ZSRR, w Europie Środkowo-Wschodniej, na Bliskim Wschodzie i Azji. Firma chce konsekwentnie zwiększać przychody ze sprzedaży eksportowej. Za najbardziej obiecujące rynki uznaje USA i Chiny.
W ostatnich latach Mieszko stale inwestuje, korzystając z różnych form zewnętrznego finansowania. Dalszy dynamiczny rozwój firmy jest możliwy dzięki pozyskaniu inwestora finansowego - holenderskiej Central European Confectionery (CEC). Zainteresowanie się inwestora finansowego firmą to wynik dotychczasowej polityki i sukcesów rynkowych osiąganych przez Mieszko. Bez tego żaden inwestor nie chciałby zainwestować w naszą firmę - przekonuje A. Gajdziński. Naturalne są dla nas zmiany zarówno prawne jak i ekonomiczne, ale zawsze rozważnie je analizujemy i próbujemy znaleźć właściwe rozwiązania. Przyjęliśmy, że nasz rozwój powinien być dynamiczny i zdajemy sobie sprawę, że to wymaga dużo pracy, wysiłku, ale i znacznego finansowania ze środków zewnętrznych. Taka polityka miała swoje odzwierciedlenie w korzystaniu z kredytów i przeznaczeniu pozyskanych środków przede wszystkim na znaczne inwestycje w zakup linii technologicznych zwiększających moce produkcyjne oraz w infrastrukturę. Pozyskanie inwestora strategicznego poprawiło sytuację spółki. Znaczną jednak część zobowiązań wobec dostawców i banków firma spłaciła poprzez podjęcie działań niezależnych od inwestora. Jako akcjonariusz mniejszościowy cieszymy się ze współpracy, planujemy realizację dalszych inwestycji, które chcemy zlokalizować w Raciborzu - dodaje przewodniczący Rady Nadzorczej.
Firma jest przygotowana na ewentualne zmiany w polskim prawodawstwie. Mogą one na przykład wpłynąć na konieczność rezygnacji ze statusu zakładu pracy chronionej. Od kilku lat liczymy się z takim wariantem nie będąc pewnym, jakie kierunki przyjmą parlamentarzyści - przekonuje A. Gajdziński.
Ostatnio zamieszanie spowodowały zmiany w ustawie cukrowej. Polscy producenci eksportujący swoje wyroby nie mogą już kupować taniego polskiego cukru z tzw. limitu C. Nowelizacja ustawy miała w zamyśle zmusić ich do kupowania dwa razy droższego cukru z kwoty A, zwiększyć wpływy balansujących na krawędzi upadłości cukrowni, ale w efekcie w sytuacji producentów słodyczy nic nie zmieniła. Firmy takie jak Mieszko wykorzystały możliwości, jakie daje im rynek i importują cukier do produkcji eksportowej na korzystnych warunkach. Dziś już nie możemy kupować w kraju cukru z limitu C z przeznaczeniem do produkcji wyrobów na eksport - zostaliśmy zmuszeni - podobnie jak wiele innych polskich firm do jego importu. Liczymy jednak na kolejną zmianę przepisów, które umożliwią powrót do sytuacji sprzed roku - przekonuje Jarosław Wajcht, członek zarządu, dyrektor produkcji.
(waw)
Najnowsze komentarze