Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Rocznik za rocznikiem

04.12.2002 00:00
Raciborska Unia podsumowała miniony sezon ligowy. W hali przy ul. Łąkowej wszyscy piłkarze klubu otrzymali pamiątkowe dyplomy - hitem był natomiast mecz futsalu pomiędzy pierwszą drużyną a Ruchem Chorzów.

Raciborskie Towarzystwo Piłkarskie dorobiło się po prawie 4 latach istnienia kilku drużyn na różnych szczeblach rozgrywek podokręgu raciborskiego, Śląskiego OZPN, prawie dwóch setek piłkarzy i rozbudowanej struktury szkoleniowej. W minioną sobotę prezes Remigiusz Trawiński, jego współpracownicy z zarządu klubu, przedstawiciele samorządu mogli podejrzeć potencjał RTP.
 
Na początek zaprezentowali się na parkiecie najmłodsi chłopcy Unii - kilkuletni adepci, prowadzeni przez trenera Marka Pikułę rozegrali ze sobą pokazówkę (wygrali „czerwoni” 5:2). I choć typowej w ich wieku nieporadności było w grze więcej, na trybunach pokazywano sobie kilka „rodzynków”, żwawo biegających za futbolówką. Kolejne roczniki prezentowane przez swoich trenerów, już zakończyły sezon ligowy. Trampkarze młodsi Marcina Gerlicha i Andrzeja Drażyka są na czele w swej grupie, podobnie trampkarze starsi Marka Klobuczka i Andrzeja Wypłosza. Część chłopców chodzi już do klasy sportowej - piłkarskiej w Gimnazjum nr 2 na Ostrogu. I również od dyrektor szkoły Ludmiły Nowackiej otrzymała pamiątkowe dyplomy. Kolejkę uzupełnili juniorzy Andrzeja Niewiery i Zbigniewa Oszka, a także zespół dziewcząt Remigiusza Trawińskiego. A na końcu ekipa rezerwy z klasy A Jerzego Kwaśnego i oczywiście czwartoligowcy Józefa Golli. Ci ostatni rozegrali później pokazówkę futsalową z pierwszoligową kadrą Ruchu Chorzów. Goście wygrali 7:0 (2:0), głównie dzięki skutecznej grze Damiana Gorawskiego (3 gole), Mariusza Malinowskiego (2 br.), Jana Wosia i Aarona Linesa. Ciekawostką był wystep tego ostatniego, rodowitego... nowozelandczyka. Testowała go Szczakowianka, ale bliżej podpisania z nim kontraktu jest właśnie Ruch. Unici nie grali źle, ale nie potrafili pokonać bramkarzy „niebieskich”. Sam mecz bardzo się jednak mógł podobać publiczności,
której na widowni nie brakowało.

(sem)

  • Numer: 49 (556)
  • Data wydania: 04.12.02