Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Dawaj telefon

28.08.2002 00:00
Dwa lata i dwa miesiące spędzi w więzieniu 22-letni raciborzanin, który kilku młodym ludziom skradł telefony komórkowe. Jedną z ofiar, uczennicę szkoły zawodowej, dotkliwie poturbował.

Skazany Dariusz D. swój przestępczy proceder prowadził od 7 do 22 lutego tego roku. Jego ofiarami byli nieletni, którym grożąc śmiercią lub pobiciem, zabierał telefony komórkowe warte po kilkaset złotych. Sprzedawał je potem „za friko”, zdobywając w ten sposób pieniądze na swoje potrzeby. Działał w towarzystwie nieletniego, którym zajął się sąd dla nieletnich.
 
Policja ujęła D. po tym jak 22 lutego tego roku brutalnie napadł i pobił do nieprzytomności młodą dziewczynę, której zabrał warty 200 zł telefon Alcatel. Napadł ją kiedy wychodziła ze szkoły przy ul. Wileńskiej. Przykuła jego uwagę, kiedy rozmawiała przez telefon a następnie nadawała SMS. D. podążył jej krokiem. Kiedy miał pewność, że jego przyszłej ofierze nikt nie pomoże, zaatakował. Próbował wyr-wać dziewczynie telefon, ale ta mocno go trzymała. Przewrócił więc ofiarę na kamienny murek, na tyle niefortunnie, że dziewczyna uderzając się w głowę straciła na chwilę przytomność. D. natychmiast zabrał telefon i uciekł. Chwilę później został zatrzymany na ul. Słowackiego. Policjanci, którzy udzielili uczennicy pomocy, zabrali ją do radiowozu i wyśledzili napastnika.
 
W toku dalszego postępowania ustalono, że Dariusz D. ma na swoim koncie szereg podobnych przestępstw. Policja miała sygnały o ich popełnieniu, ale wciąż nie udawało się odnaleźć sprawcy. D. tymczasem działał w dość przemyślany sposób. Zawsze wypatrywał ofiary z wartymi kilkaset złotych telefonami. Atakował, gdy zyskał pewność, że nikt im nie pomoże, a one same nie będą się bronić.
 
W jednym przypadku podszedł do chłopaka, kiedy ten kupował bilet na dworcu PKS-u. D. wyciągnął mu telefon z kieszeni i zaczął uciekać. Kiedy ofiara z kolegą go dogoniła, zagroził jej nożem. Chłopak z obawy o życie wycofał się. Pozostało mu jedynie zawiadomić organy ścigania.
 
Kolejnym razem D. umówił się ze swoją przyszłą ofiarą - chłopcem, który chciał sprzedać telefon. Do spotkania doszło w okolicach Mechanika. Zamiast do transakcji doszło do kradzieży. Pechowy oferent wycofał się z zatargu z obawy o zdrowie.
 
W innym przypadku skazany wszedł w posiadanie telefonu dość przypadkiem. Poszedł wraz z kolegą na komisję wojskową. Tu, przed wejściem do budynku, w którym komisja urzęduje, spotkali młodzieńca, który próbował nadać SMS-a. Zaoferowali mu swoją pomoc, otrzymali telefon od nic nie podejrzewającej ofiary, lecz zamiast jej udzielić zaczęli szybko uciekać. Kiedy chłopak zażądał zwrotu swojej własności, zagrożono mu, że zostanie pobity.
 
Jednego razu Dariusz D. i jego kompan śledzili swoją ofiarę od Rynku, gdzie ta, niczego nie podejrzewając, rozmawiała na oczach przechodniów ze swojej komórki. Szli za chłopakiem do parku. Tu zaatakowali. Chłopiec został uderzony w twarz. Z obawy o życie i zdrowie oddał aparat.
 
Warte od 200 do 800 zł komórki były potem sprzedawane przygodnie napotkanym klientom za 100 zł. Sąd poza wymierzeniem kary pozbawienia wolności nakazał Dariuszowi D. pokryć wyrządzone szkody. Musi zapłacić swoim ofiarom ponad 2000 zł.

(waw)

  • Numer: 35 (543)
  • Data wydania: 28.08.02