Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Motyl obżartus

31.07.2002 00:00
Kolejny rok liście kasztanowców zżerają gąsienice szrotówka kasztanowcowiaczka. Przybysz z Macedonii pozostaje bezkarny. Przyrodnicy są wobec niego bezsilni.

To fura mięsa na drzewie - mówią zgodnie przyrodnicy, którzy bezsilnie obserwują trwającą od kilku lat inwazję szrotówka kasztanowcowiaczka na kasztanowce pospolite (Aesculus hippocastanum) Europy Środkowo-Wschodniej, wyczekując aż znajdzie się inny owad łasy na takie pożywienie. Szrotówka to w istocie motyl, który zaczyna swoje niszczące dzieło w kwietniu, kiedy kasztanowce kwitną, pięknie bieląc się w wiosennym słońcu. Motyl siada wtedy na pniu drzewa i przesuwa się na liście, gdzie składa jaja. Z nich wylęgają się gąsienice, które zajmują się tzw. minowaniem liścia, czyli wyjadaniem tkanek pomiędzy górną a dolną skórką. Na jednym może ich być nawet 270. Dla nas jest to proces jak najbardziej zauważalny. Już w maju i czerwcu liście są brązowe, powyginane, w lipcu zaczynają opadać przenosząc nas w środku lata w nastrój iście jesienny.
 
Po około miesiącu bezkarnej konsumpcji, w specjalnej kolebce w liściu następuje przepoczwarczenie gąsienicy. Z poczwarki wylatuje następnie motyl, który osiada na pniu drzewa i historia opisana wyżej znów zaczyna się od początku, w sumie przynajmniej trzy razy w roku. Zimę poczwarki spędzają w opadłych liściach. Obliczono, że do wiosny przeżywa około 50 proc. z nich. To jednak wystarcza, by w kwietniu odpowiednia liczba motyli znów wyleciała w kierunku pni kasztanowców.
 
Jak dotychczas naukowcy nie znaleźli skutecznego środka na zwalczanie szkodnika. Decydujące znaczenie ich zdaniem ma dokładne zgrzebanie liści jesienią i ich zakopanie. Dzięki temu wiosną drzewo może zaatakować znacznie mniej szrotówka. Kiedy na pniu zobaczymy motyle należy je zwalczać preparatami o działaniu kontaktowym (np. Decis 2,5 EC) - radzą specjaliści. Skuteczność tej metody zależy przede wszystkim od tego, czy jesienią akcja sprzątania liści zostanie przeprowadzona na przykład w całym mieście. Jeśli pozostanie kilka ognisk, wszystko na nic. Motyl powróci na swoje pozycje.
 
Pozostaje jeszcze zaufać przyrodzie. Gąsienice to przecież żywe mięso, które jakiś inny owad mógłby zjeść uwalniając kasztanowce. Innym słowem w ciągu kilku lat w naturze powinien pojawić się jakiś wróg motyla minera o równie dobrym apetycie. Oby do tego czasu kasztanowce nie zostały nadmiernie osłabione.

(waw)

  • Numer: 31 (539)
  • Data wydania: 31.07.02