Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Tajemnicze lochy pod zamkiem

10.04.2002 00:00
Podczas wyrównywania zamkowego dziedzińca robotnicy odkryli przypadkowo zejście do piwnicy nieistniejącej już średniowiecznej baszty. Według tzw. mapy Schneidera odkrytej w kaplicy zamkowej pod koniec lat 80., to tu właśnie brało swój początek legendarne przejście pod Odrą, które kończyło się w klasztorze dominikanek. Wiele wskazuje na to, że natrafiono na jego ślad. Nowiny Raciborskie jako pierwsze prezentują zdjęcia z tajemniczych lochów. Otwór w dziedzińcu okazał się na tyle duży, by mógł przejść przez niego człowiek. Do wnętrza baszty prowadzi podziemny korytarz. Krótkie oględziny przekonują, że miejsce to kryje wiele tajemnic. Czy zamurowane przejście prowadziło kiedyś pod Odrą do miasta?

Zejście do lochów odkryto przypadkowo. Podczas wyrównywania terenu przy ruinie ściany wschodniej, który został przeznaczony pod ogródki letnie, zapadło się kilka cegieł i oczom robotników ukazała się czarna czeluść podziemi. Okazało się, że stoją nad korytarzem prowadzącym do piwnicy baszty, widocznej jeszcze na planie zamku Saebischa wykonanym w 1609 r. W 1988 r. okolice te badali archeolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego, ale trafili jedynie na zewnętrzne mury tej budowli. W tym samym czasie, podczas remontu dachu kaplicy zamkowej, w sygnaturce znaleziono tubę z mapą datowaną na 1843 r., na której budowniczy o nazwisku Schneider naniósł linię wiodącą od zamku do klasztoru dominikanek (obecnie Muzeum), które podpisał „tajemnicze przejście”. Bierze ona swój początek właśnie na miejscu dawnej baszty. Czyżby zagadka najbardziej znanej raciborskiej legendy została rozwiązana?
 
W 1988 r. archeolodzy z Łodzi pracujący pod kierunkiem Błażeja Muzolfa byli o krok od odkrycia piwnicy baszty. Swój wykop zrobili kilka metrów dalej. Natrafili na zewnętrzne fundamenty. Określili okres powstania budowli i jej średnicę. Ich oczom ukazał się także zarys zejścia prowadzącego w kierunku Odry. Nie zdecydowano się jednak kopać w tym kierunku, bo kilka metrów dalej skarpa zamkowa nagle się urywa. Wykop zasypano i o sprawie zapomniano.
 
Tymczasem sprawa „tajemniczego przejścia” Schneidera czeka na wyjaśnienie. Mapa została wykonana w trakcie odbudowy zamku po wielkim pożarze z 1858 r. Runęła wówczas większość zabudowy. Przy jej ponownym wznoszeniu w latach 1858-1873 nie było problemu z penetracją zamkowych podziemi, w tym także pod budynkiem ściany wschodniej, po którym pozostał jedynie goły mur widoczny od strony mostu. Nikt do dziś nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy XIX-wieczny budowniczy zmyślał, czy też rzeczywiście odkrył słynny loch, a może tylko zejście do niego.
 
Wszystko na to wskazuje, że Schneider jednak nie konfabulował. Udało nam się zejść do wnętrza piwnicy baszty i wykonać unikalne zdjęcia, które czytelnicy Nowin Raciborskich oglądają jako pierwsi. Wiedzie do niego - w kierunku południowym - częściowo zasypany ponadtrzymetrowy korytarz. Podłoże okrągłego pomieszczenia znajduje się około czterech metrów pod obecnym poziomem dziedzińca. Patrząc na ścianę od strony miasta widać początek zamurowanego przejścia prowadzącego dalej na południe, w stronę Odry, tego samego, na które w 1988 r. natrafili archeolodzy z Łodzi. Prawdopodobnie w połowie XIX w. nikt nie chciał ryzykować wejścia do lochu i kazano postawić ścianę z cegieł. Być może piwnica była później wykorzystywana jako skład. Na pewno nie była ogólnie dostępna. Zamek od lat 30. XIX w. był własnością książąt raciborskich Hohenlohe-Schillingsfürst, którzy stale rezydowali w Rudach. Mieszkali tu jedynie jego urzędnicy i zarządcy sąsiedniego browaru. Po II wojnie światowej budynek, który wznosił się na miejscu baszty został rozebrany po pożarze, a piwnice pod nim zasypane.
 
Nie wiadomo, kiedy ostatni raz ktokolwiek tu był. W ścianie południowej widać wykuty duży otwór. Mniejszy, tuż przy posadzce, znajduje się w ścianie zachodniej. Jest to wejście do jakiegoś korytarza prowadzącego pod dziedziniec. Ktoś rozkuł również część ściany północnej. Miejsce to z pewnością wymaga dokładnych oględzin.
 
Według legendy, tajemne przejście pod Odrą istniało już od średniowiecza. Łączyło obronny gród, siedzibę Piastów raciborskich, z klasztorem sióstr dominikanek, w którym przebywała Eufemia Ofka, córka pierwszego księcia raciborskiego Przemysła, któremu przypisuje się wzniesienie zamku murowanego. Na czas nagłych najazdów był on miejscem schronienia dla dominikanek oraz bogatszych mieszczan. Przechodzili tu właśnie tajemnym przejściem. Technicznie jego budowa była w średniowieczu wykonalna. Mapa znaleziona w sygnaturce kaplicy zamkowej była dotychczas pierwszym dowodem na jego istnienie. Swój początek miało brać w południowej baszcie.
 
Według Muzolfa miała ona 18 metrów średnicy obejmującej również potężne, grube mury. Wzniesiono ją na przełomie XIII i XIV w., czyli w czasie rządów Przemysła. Została zburzona w połowie XVII w.

Grzegorz Wawoczny

  • Numer: 15 (523)
  • Data wydania: 10.04.02