Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Mistrzowski sezon Tumulki

20.02.2002 00:00
Henryk Tumulka z Bojanowa był w ubiegłym roku najlepszy w oddziale w kategorii gołębi dorosłych. Hodowca od przeszło 46 lat, stale stara się poprawiać wyniki swych ptaków - a od nadmiaru pucharów i dyplomów zginają się już meblowe półki.

Henryk Tumulka został zwycięzcą ubiegłorocznego sezonu lotowego w raciborskim oddziale - za nim kolejne miejsca zajęli hodowcy z Płoni: Marian Nowak i Henryk Trompeta. W kategorii gołębi młodych wygrała zaś spółka Wojcieszek - Grzymkowski ze Starej Wsi, kolejne miejsca w klasyfikacji zajmowali Bernard Piontek (Stara Wieś) i Józef Knura (Płonia).
 
Bojanowski mistrz rozpoczynał swe prace z gołębiami dokładnie w 1966 roku, jeszcze na terenie Sławikowa, w grupie lotowej Nędza (kiedyś nasz region był podporządkowany województwu opolskiemu). Pierwsze znaczące sukcesy zaczął notować w latach 70., z czasem dochowując się licznego grona dobrych ptaków, ściśle wyselekcjonowanych. Ubiegły rok miał wyjątkowo udany - jest mistrzem oddziału w kategorii A sport, podobnie w kategorii D supermistrzostwo (w kategorii B zajął trzecia lokatę). W sumie na koncie ma już czwarte mistrzostwo oddziałowe w grupie lotowej gołębi dorosłych, a trzy w kategorii lotów gołębi młodych. W poprzednim sezonie lepiej spisywały się gołębie dorosłe, ale mam też parę dobrze rokujących ptaków młodych. Ale w hodowli jest tyle niewiadomych, że trudno od razu wyrokować, który gołąb, o doskonałych warunkach, będzie mistrzem - wyjaśnił hodowca z bojanowskiej sekcji. Praca wymaga mrówczej cierpliwości i nierzadko poświęcenia. Trzeba się znać na wielu sprawach - Tumulka utrzymuje kontakty ze znajomymi hodowcami z Niemiec, z Wuppertalu. Mam od spółki Kandora - Berghmann kilka gołębi rasy Van Roy. Na nich opieram hodowlę - wyjaśnia. W sumie ma obecnie około stu ptaków, wszystkich kategorii. Ciągle szuka nowych możliwości poprawienia warunków przygotowania do lotow - niedawno zbudował okazały gołębnik. Tylko ktoś, kto sam zajmuje się ptakami, wie, ile może dać to satysfakcji. Ale też w okresie lotów człowiek nerwy nierzadko może sobie nadszarpnąć. Ptaki mogą nie wrócić, choć wszystko na trasie zapowiada się bez przeszkód. Kiedyś, podczas jednego lotu w 2000 roku straciłem 14 gołębi z 33, jakie wtedy posłałem. Nie wiem, co się z nimi stało - mówi. Są dni, że gołębie przylatują w doskonałym czasie, bijąc rekordy - ale też trafiają się konkursy, kiedy się czeka godzinami, lękając o najlepsze okazy. Bo gołąb może być asem, ale w powietrzu mu nie pomoże nikt. A niebezpieczeństw czyha na niego bez liku. 

(sem)

  • Numer: 8 (516)
  • Data wydania: 20.02.02