Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Okruchy wspomnień

20.02.2002 00:00

Zaprzągnięci w kierat spraw codziennych, zajęci tzw. „walką o byt” czy też zaaferowani wielką polityką, często nie dostrzegamy zmian, które zachodzą w naszej obyczajowości, obrzędach i w zachowaniach. W jeden deszczowy dzień nadeszła mnie taka fala wspomnień i sam byłem zdziwony ile się w ostatnich 50-ciu latach w tej dziedzinie zmieniło. W rozmowie ze znajomymi nawiązałem do tego tematu, a ci zaś namówili mnie abym to spisał. Nie jest to żadna wielka historia, są to często obyczaje lokalne, które umierają wraz z moją generacją.

Formuły powitania i pożegnania
 
W młodości naszych rodziców powszechnym przywitaniem było „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” czy też niemieckie „Grüss Gott” w urzędach stosowało się oczywiście formuły laickie typu „Dzień dobry”, a za czasów nazistowskich „Heil Hitler”. Moje pokolenie 60-cio latków pozdrowienia „Niech będzie pochwalony...” stosowało jedynie do osób duchownych, wyjątkowo do starszych znanych osób.
 
Pozdrowienie to jest coraz częściej zastąpione krótkim „Szczęść Boże”, co pochodzi z obyczajowości górniczej. Wypowiadali je górnicy zjeżdżając pod ziemię, wypowiadał je sztygar przychodząc na miejsce zbiórki górników przed wysłaniem ich na poszczgólne stanowiska robocze. Tak witali się górnicy życząc sobie, aby im Bóg dał szczęście.
 
Krewnych witało się słowami „Witom was ciotko” czy „Witom Was ujcu”. Idących z kościoła witało się „Witom Was z kościoła” na powyższe była odpowiedź „Pan Bóg zapłać”. Kiedy babcia wracała z targu z Rybnika czy Rydułtów witało się ją „Witom Was ze światu”. W odpowiedzi oprócz słowa otrzymywało się słodycze czy też parę złotych na loda. Słowami pożegnania było „Z Panem Bogiem”, albo krótko „Z Bogiem”. Te słowa powitań czy pożegnań są już w zaniku, a bywają zastąpione oficjalnymi „Dzień dobry”, „Do widzenia”, czy też wśród przyjaciół krótkim „Cześć”.

Podziękowania
 
Powszechnymi słowami podziękowania były „Bóg zapłać” odezwą na to było „Zdrowaś”. Inną żartobliwą odezwą było „Tego mom pełno gora, a szkałbami wylazuje” (gora - strych, szkałby - szpary).

Inne formuły
 
Kiedy przychodzący do mieszkania zastał domowników spożywających posiłek mówił: „Nie szedłem miedzą, a trafiłem kaj jedzom”. Racz Wam dać Pan Bóg żegnać”. Na to była odpowiedź „Nie domy się odegnać, po to my siedli aby my zjedli, pojedzcie z nami na... obiad, swaczynę (w zależności od rodzaju posiłku). Przeważnie się też przybysza zapraszało do stołu, a on nie odmawiał. Powszechne było, że swoje dziecko przylatywało z podwórza prosząc o kawałek chleba, zaś za nim szli jego koledzy, oni też dostali taką samą kromkę, często był to chleb nieposmarowany. Przechodząc obok ludzi pracujących w ogrodzie lub w polu mówiło się „Boże pomogej”, na to była odpowiedź „Dej Panie Boże”. Żartobliwą odpowiedzią wśród znajomych było „Wy se ze wszystkim na Ponboczka nie spuszczejcie, a sami pomóżcie”.
 
Wspomnieć jeszcze należy okolicznościowe przysłowia, jak „Kto nieskoro stowo, tego chleb odbiego”, czy „leniu chcesz czeski, ja wraź mi go do kapsy”. Mówiąc o umarłym dodawano często: „Boże mu tam ciężkie grzechy odpuść”. Chcąc aby osoba z którą rozmawiamy wierzyła w nasze informacje dodawano często słowo „Dalibóg”. Co oznacza tyle co „Na miły Bóg” i było słowem przysięgi.
 
Nad drzwiami domu weselnego, który był zwykle domem Panny Młodej zawieszano ozdobną tablicę z napisem „Serdecznie Witamy”, na odwrocie zaś był napis „Już go mamy”.
 
Nad barami w gospodach wisiała tabliczka „Za darmo umarło. Borg nie żyje. Kto nie płaci niech nie pije”.
 
Takich różnych zwrotów było bardzo dużo. Dziś odchodzą już w zapomnienie bądź są zastąpione innymi. Tradycyjne zwyczaje w roku kalendarzowym.

Nowy Rok
 
Z życzeniami noworocznymi chodziło się do wszystkich sąsiadów, krewnych i znajomych. Dzieci otrzymywały przy tym drobny podarek. Tradycyjnymi słowami życzenia było:
Winszujem Wom szczęścia, zdrowio na ten Nowy Rok, ale ni eno na ten, ale też na dalsze czasy, abyście długo żyli, w małych grzechach we wielkich radościach, a po śmierci się do Królestwa Niebieskiego dostali”.

Marzanka
 
Dwa tygodnie przed Wielkanocą, młode dziewczyny chodziły z goikiem hoszać. Goik, było to małe drzewko lub wiązka gałązek ustrojonych wielobarwnymi wstążkami. Śpiewano przy tym piosenkę, która miała kilka zwrotek, po każdej zwrotce następował refren. Zwrotki były zmieniane w zależności od sytuacji rodzinnej osób, do których się z goikiem przychodziło.
 
Podom tu tylko kilka, nabardziej popularnych zwrotek.
1. „Hoszu, hoszu, hoszu siedzi panna w koszu we zielonym wionku, we strzybnym pieszczonku
Ref: Nasz goik zielony, pieknie przystrojony.
2. Na naszym goiku malowane jajca, co je malowała np. Kowolowo Hanka
Ref.
3. U naszego ujca piękne konie mają, a jak je wypuszczą po placu skokają.
4. Jeszcze by te konie raz tak piękne były, kieby ten np. Jorglik nie był taki zgniły
5. Nasza paniczka mo czerwone liczka, rada by se wzięła szwarnego paniczka.
6. Nasza paniczka siedzi na stołeczku, piastuje dzieciątko w pięknym zegłoweczku.
 
Po śpiewaniu, przy którym potrząsano goikiem dziewczyna otrzymywała podarunek. Zwyczaj ten zanikł prawie zupełnie.

Żniwa i kiermasz
 
Przy obecnie powszechnie stosowanych kombajnach zbożowych, żniw prawie nie widać. Są natomiast trudności w sprzedaży zboża. Jeszcze kilkanaście lat temu powszechnym hasłem było „Każdy kto na wagę złota”, zaś do pomocy przy żniwach kierowano załogi z fabryk. Do wysuszenia snopy zbóż ustawione były na polu w tzw. „lalki”. U prywatnych gospodarzy pierwsza lalka miała na czubku wetknięty krzyż zrobiony ze zboża. Po zakończeniu żniw były dożynki połączone z wystawą rolniczą. Uroczystościom tym towarzyszyły zabawy ludowe na wolnym powietrzu i w świetlicach zakładów pracy. Kilka tygodni po dożynkach jest kiermasz. Jest to święto (rocznica) poświęcenia kościła parafialnego. Chociaż faktyczna rocznica przypada w innej porze roku, świętowanie jest jesienią, po zakończeniu prac polowych.
 
Na kiermaszowej zabawie zawsze grana była kiermaszno piosenka, której jedną zwrotkę tu przytoczę
„Kiermaszku, kiermaszku, Pon Bóg cie stworzył , choć by mi do kabsy sto twardych włożył, co się przepiło, nadrobić trzeba, bo ty mój kiermaszku przychodzisz z nieba”
 
Dziś piosenka ta już jest całkiem zapomniana, a była kiedyś bardzo popularna.

cdn.

Henryk Swoboda

  • Numer: 8 (516)
  • Data wydania: 20.02.02