Ranking popularności legend i podań
Współczesny człowiek nie wierzy już w istnienie demonów i ich ingerencję w nasz ludzki świat. Co nie znaczy, że przestał o nich opowiadać. Nadal z pokolenia na pokolenie przechodzą opowieści o fantastycznych zdarzeniach oraz legendach i podaniach związanych z cudownymi postaciami i miejscami. Ale, niestety, coraz rzadziej młodzi ludzie wyrażają chęć słuchania opowieści swoich dziadków. Aby sprawdzić, czy młodsze pokolenie mieszkańców Raciborza orientuje się w faktach historycznych i legendach dotyczących tej ziemi, postanowiłam przeprowadzić ankietę wśród młodzieży szkolnej pomiędzy 10 a 18 rokiem życia. Niniejszy artykuł oparty będzie na ponad 600 ankietach wypełnionych w raciborskich podstawówkach, gimnazjach i liceach. Wyniki moich badań są bardzo ciekawe. Ilustrują stosunek młodych raciborzan do przekazów ustnych i faktów historycznych związanych z naszym miastem.
Z ankiet młodzieży przebija wyraźnie ich inny stosunek do przekazów ustnych dziadków niż jak to było niegdyś, kiedy to oni byli szkrabami. To jedynie najmłodsze dzieci wierzą jeszcze w opowieści starszej generacji. Pierwotnie młodsze pokolenie stykało się z podaniami i legendami w domu rodziców. Do tradycji należały niegdyś spotkania, w czasie których opowiadało się o strachach, duchach i tajemniczych miejscach. Dzieci uczestnicząc przy darciu pierza, łuskaniu grochu albo przebieraniu ziemniaków, były wtajemniczane przez gawędziarzy w magiczny świat legend, dziwnych historii, o których potem opowiadały swoim rówieśnikom. Obecnie takich okazji jest coraz mniej, a jeśli się zdarzają, to tematyka spotkań znacznie różni się od tych sprzed lat.
Współczesna raciborska młodzież wiedzę na temat legend i podań Raciborza i okolic czerpie najczęściej w domu. Wraz z opowieściami nestorów rodziny, popularnością cieszą się również wydawnictwa lokalne, jakie przez ostatnie kilka lat ukazywały się na raciborskim rynku wydawniczym. Ankietowani podają również, że najwięcej wiedzą dzięki rodzicom (prawie sto osób) i starszym znajomym, a nawet sąsiadom. Co ciekawe, zajęcia szkolne jako źródło ich wiedzy są podawane zazwyczaj na dalszym miejscu. Przedmiotem, na którym mówi się o faktach historycznych jest, oczywiście, historia, natomiast wiedzę dotyczącą kultury i przekazów folklorystycznych podaje się na lekcjach języka polskiego. Młodzież często wymienia również gazety lokalne oraz lekcje muzealne. Kilka osób wymieniło również raciborskie kościoły, jako miejsce, w których można zdobyć informacje o kulturze regionu. Jednak w większości ankiet młodzież przyznaje się, że ich wiedza na ten temat jest nikła. Jako powód podaje, że opowieści te usłyszała bardzo dawno lub ich rodzice nie pochodzą z Raciborza.
Postanowiłam zapytać ankietowanych, jakie znają legendy i podania związane z naszą miejscowością. Niestety, nie można powiedzieć, że większość z nich orientuje się, jaka jest treść najbardziej znanych raciborskich legend.
Jeśli chodzi o ranking najpopularniejszych legend o Raciborzu, to zdecydowanie na pierwsze miejsce wysuwa się legenda o powstaniu Raciborza. Najbardziej znaną wersją przez ankietowaną młodzież jest ta, która znalazła się w opracowaniu dra Janusza Nowaka „Legendy i podania Raciborza”. Książka wydana w 1988 r. przez raciborskiego polonistę jest jedynym opracowaniem legend od czasów obszernego zbioru Georga Hyckla z 1924 r. Jak zapewniają raciborscy bibliotekarze, legendy zebrane przez Janusza Nowaka są chętnie wypożyczane przez raciborskich uczniów. To właśnie z nich czerpią wiedzę na ten temat.
Jako legendarnego założyciela miasta prawie stu ankietowanych podaje księcia Racibora, drugie tyle - księcia Ratibora. Jednak zdecydowana większość nie wie nic o powstaniu miasta. Dwie osoby podają, że nazwa Racibórz powstała od racic jelenia i sarny, a jedna - od borów, które przed wiekami porastały tę część ziemi nad Odrą. Częstym zjawiskiem jest również podawanie różnych wariantów tej samej legendy. Powstanie Raciborza zawdzięczamy księciu Ratiborowi. Gdy jechał karocą przez puszczę, bardzo spodobały mu się te tereny. Wybrał się wraz z towarzyszami na polowanie. Książę zbłądził, a właśnie nadchodziła noc. Bał się. W nocy było tam strasznie. Gdy wstał świt, książę szukał drogi powrotnej. Podczas wędrówki Ratibor zauważył rzekę - Odrę. Bardzo mu się spodobała ta okolica i wpadł na pomysł, że założy tam miasto. I tak powstał Racibórz - opisuje 11-letnia Justyna z SP 1.
Na drugim miejscu bezsprzecznie można wymienić legendę o powstaniu herbu Raciborza. Młodzi ludzie najczęściej z dwóch zasłyszanych legend tworzą jedną. Kilkadziesiąt osób podało, że Racibor (albo Ratibor), legendarny założyciel miasta, jest też bohaterem legendy związanej z powstaniem raciborskiego herbu. Inni natomiast twierdzą, że przygoda ze złamanym kołem przytrafiła się królowi Janowi III Sobieskiemu. Jak podaje Janusz Nowak, twórcą raciborskiego herbu ma być Mieszko zwany Plątonogim, który w drodze powrotnej z Opawy, między Lekartowem a Wojnowicami, wpadł swoim pojazdem na wielki kamień. Jedno z drewnianych kół rozpadło się na dwie połowy, z których jedną ktoś z książęcej służby oparł o wóz w pobliżu namalowanego na nim herbu z połową orła. Mieszko doszedł do wniosku, że nie był to przypadek i połączył koło i orła w jeden znak, będący po dziś dzień herbem naszego miasta.
Dużą popularnością cieszy się również wśród młodych raciborzan legenda o Kolumnie Maryjnej znajdującej się na raciborskim rynku. Ponad 50 ankietowanych podaje, że jej wybudowanie jest związane z epidemią cholery oraz jej naruszenie grozi zniszczeniem Raciborza. Większość osób powiązała tę legendę z powodzią w 1997 r., kiedy to na rynku przeprowadzane były prace archeologiczne. Oto kilka najciekawszych wypowiedzi:
11-letnia Justyna: Dawno temu pewien inżynier i bogata dama planowali upiększyć rynek Raciborza. Pewnego dnia damę nawiedził we śnie obraz kolumny, na której stała Maryja. Po przebudzeniu się postanowiła wybudować Kolumnę. I tak się stało. Dama powiedziała, że Kolumna jest duchem Raciborza. Legenda głosi, że gdy Kolumna zostanie zniszczona to Racibórz też. Odtąd ona chroni przed wszelkim niebezpieczeństwem. Gdy była powódź nie uległa zniszczeniu.
16-letnia Anna: Wokół zamku istnieją lochy i mówiło się o tym, że te lochy były pod Odrą. Kiedyś w Raciborzu panowała zaraza i dzięki pewnemu mężczyźnie udało się ją opanować. W podzięce wystawiono pomnik- Kolumnę Maryjną. Krąży legenda, że pod pomnikiem znajdują się kości tego mężczyzny i gdy pomnik zostanie naruszony, to Racibórz nawiedzi powódź. Niedawno przebudowano trochę rynek i w 1997 r. Racibórz zalało.
16-letnia Małgorzata: Podobno pod rynkiem, dokładniej pod Kolumną Maryjną, znajduje się studnia lub pompa wodna. Dlatego istnieje legenda, że gdy ktoś naruszy tę Kolumnę, to całe miasto znajdzie się pod wodą.
11-letnia Anna: Kolumna Maryjna w Raciborzu przepowiada powódź, gdy ziemia wokół niej zostanie naruszona, a także koniec świata - gdy zostanie zburzona.
18-letnia Ania: Mówi się, że jeżeli naruszy się pomnik stojący na rynku to miasto zostanie zalane. Pomnik ten został postawiony po zakończeniu epidemii cholery w mieście.
17-letnia Oliwia: Dawno temu, gdy całą Polskę nawiedzała choroba - nie pamiętam jaka, raciborzanie modlili się do św. Maryi, aby choroba ominęła ich miasto. Jakimś cudem tak się stało i raciborzanie na cześć św. Maryi wybudowali na rynku pomnik.
Ankietowani często podawali również, że znana im jest legenda o cudownym zdarzeniu związanym ze świętobliwą Ofką Piastówną. Ciekawa jest legenda o księżniczce Eufemii, córce księcia piastowskiego, która zobaczyła gołębia, czyli Ducha Świętego i postanowiła wstąpić do zakonu. Została przeoryszą i przez całe życie czyniła dobro. Teraz w Raciborzu jest plac o jej imieniu - podaje dziesięcioletni Maciek z SP 1. Podobną historię podaje 11-letnia Justyna: Dawno temu żył król Przemysław. Miał on piękną córkę Eufemię, która bardzo chciała zostać zakonnicą. Niedaleko jej zamku był klasztor dominikanek. Pewnego dnia wyglądając przez okno zobaczyła gołębia w niebiesko - żółtej aureoli. Wtedy narodziło się w niej jeszcze większe natchnienie wstąpienia do klasztoru. Ojciec nie był zadowolony z tej decyzji, ale wpadł na pomysł, że może zafundować temu klasztorowi nowe rzeczy. Eufemia się zgodziła.
Tylko siedem osób wymienia podanie o tajemniczym przejściu pod Odrą łączącym zamek piastowski z Muzeum, gdzie kiedyś mieścił się klasztor dominikanek. Zaledwie dwie osoby podały, że znają legendę o głowie Tatara. Zdecydował się ją opisać 16-letni Jakub z II LO: Kiedy Mongołowie zostali pobici, przywieziono na zamek głowę Wielkiego Chana. Po spreparowaniu zawieszono ją w kaplicy. Miejsce, gdzie wpatrywały się oczy Chana są miejscem ukrycia wielkiego skarbu. W czasie II wojny św. głowa zaginęła.
Znajomością legendy o „Liczyrzepie” pochwaliła się zaledwie jedna ankietowana osoba. Jest to o tyle ciekawe, że legenda ta znalazła się w ogólnopolskim zbiorze „Legendy i podania polskie” w opracowaniu Mariana Orłonia i Jana Tyszkiewicza. Znam legendę o Liczyrzepie. Liczyrzepa był to karzeł, który umiał zamieniać przedmioty i ludzi. Chciał on poślubić księżniczkę Ofkę, która zgodziła się pod warunkiem, że zrobi dla niej co ona zechce. Ofka zażyczyła sobie konia. Liczyrzepa dał jej konia, a ta pojechała do zamku, lecz wcześniej powiedziała: „Wyczaruj mi tyle sług, ile jest rzep na tym polu”. Karzeł nie mógł się ich doliczyć, a Ofka w tym czasie uciekła - podaje 11-letnia Anna z SP 1.
Ewa Wawoczny
Najnowsze komentarze