Niedziela, 1 września 2024

imieniny: Bronisławy, Idziego, Bronisza

RSS

Róbta co chceta?

20.02.2002 00:00
Zakaz przeprowadzania zwolnień pracowniczych nie stanie prawdopodobnie na przeszkodzie w przekształcaniu Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego. Problem jednak w tym, czy do przekształ-ceń w ogóle dojdzie. Starostwo szuka partnera do rozmów, a tego nie ma.

Zakaz przeprowadzania zwolnień wprowadziła Rada Powiatu na sesji 6 listopada ubiegłego roku. Zdecydowała ona wówczas o upoważnieniu zarządu do podjęcia prac związanych z prywatyzacją ZLA (część dawnego ZOZ-u obejmująca przychodnie w Raciborzu). Ma ona polegać na likwidacji obecnej struktury, utworzeniu spółki prawa handlowego, w której udziały będą mieli pracownicy i powierzeniu jej zadania świadczenia usług medycznych. Przygotowaniem procesu, jak powiedział nam wicestarosta Krzysztof Kowalewski, ma się zająć zewnętrzny podmiot doradczy, którego dotychczas jednak nie wyłoniono. Jeśli się znajdzie, to przy pracy nad wytycznymi nie będzie krępowany 3-letnim zakazem zwalniania pracowników. Na sesji 26 lutego ma o tym ostatecznie zdecydować Rada Powiatu. Obowiązywać będzie jedynie zapis o konieczności zachowania po przekształceniu dotychczasowego standardu oraz dostępności świadczonych usług.
 
Dlaczego w listopadzie zakaz redukacji zatrudnienia mógł być, a obecnie już nie? Wtedy firma nie wykazywała strat, a teraz okazało się, że są - powiedział nam wicestarosta Krzysztof Kowalewski, w którego opinii zwolnienia nie są wcale takie oczywiste. Badamy przyczyny wystąpienia strat. Podaje się różne kwoty. Najmniejsza to 200 tys. zł. Sądzę, że wpływ na to może mieć brak środków państwowych na restrukturyzację służby zdrowia  - powiedział nam Henryk Siedlaczek, członek zarządu powiatu odpowiedzialny za sprawy służby zdrowia. Wyjaśnia, że zdaniem Komisji Zdrowia Rady  zakaz zwolnień na obecnym etapie może komplikować sprawy. Czy będzie wprowadzony po przekształceniu? Być może, ale nikt nie będzie miał możliwości, by zmusić do tego spółkę. Władze powiatu mogą jedynie żądać tego w zamian np. za niższy czynsz przy dzierżawie przychodni. Sprawę komplikuje też to, jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że straty były do przewidzenia już na początku 2001 r., a teraz jest jeszcze kłopot z ustaleniem ich wysokości.

Dziś nikt nie ręczy, że do przekształcenia ZLA w ogóle dojdzie. Dyrektor nie będzie restrukturyzować firmy. Cofnięcie zakazu zwolnień, to nic innego, jak stworzenie mu normalnych zasad funkcjonowania, zgodnie z kodeksem pracy - dodaje H. Siedlaczek. Starostwo oczekuje, że inicjatywa wyjdzie od samych pracowników ZLA. Mają utworzyć spółkę pracowniczą i przystąpić do rozmów. Spółka na razie nie powstała. Zebrała się jedynie grupa inicjatywna, z którą władze powiatu, jak powiedział nam H. Siedlaczek, rozmawiać o szczegółach nie mogą i nie będą. Powstała sytuacja patowa. Nikt nie chce głośno powiedzieć, że przekształcenie będzie trudne, a obecny stan braku jakichkolwiek zdecydowanych ruchów działa na niekorzyść ZLA. W uzasadnieniu do listopadowej uchwały zapisano, że nowa spółka wystartuje z zerowym kontem, a organ założycielski, czyli powiat nie będzie obciążony długami ZLA. Teraz będzie musiał je pokryć, bo trudno liczyć, że balast ten weźmie na siebie spółka. Pieniędzy na spłatę długów służby zdrowia, nie tylko ZLA, ale i Szpitala Rejonowego tymczasem nie ma. Przedłużanie obecnej sytuacji, to odsuwanie problemu na potem, ale korzystne dla budżetu powiatu, bo przy braku pieniędzy na cokolwiek dług ZLA nie pogłębia marazmu jego finansów. Kłopot również w tym, czy nowy podmiot zostałby uwolniony od źródła powstawania zadłużenia. Jeśli bowiem i on ma przynosić straty, to restrukturyzacja nie ma sensu. Wiadomo zaś, że ZLA gospodaruje na dużym majątku, wymagającym znacznych nakładów remontowych, generuje zbyt duże koszty w administracji, o wiele większe niż w przypadku małych praktyk lekarza rodzinnego, które odbierają mu pacjentów. Pat wokół przekształceń ZLA działa wyraźnie na ich korzyść.
 
Powiat decyduje się więc jedynie na przekazanie dyrektorowi pełnej swobody w polityce kadrowej, łącznie z prawem dokonania kolejnych zwolnień, bo dzięki temu straty mogą być mniejsze. Posunięcia dyrektora ZLA budzą jednak ostre sprzeciwy związków zawodowych. Na styczniową sesją do rąk powiatowych radnych wpłynął ich protest. Chcą one, by z uchwały nie wykreślać zakazu zwalniania pracowników. Skarżą się, że w 2001 r. dyrekcja uzgodniła wprawdzie redukcję o 27 pracowników, pracę straciło ostatecznie 26, ale w 4 przypadkach odbyło się to bez konsultacji ze związkami. Nie konsultowały również dalszych redukcji załogi oraz uzgodniły z dyrektorem, że bez ich zgody nie przyjmie do pracy nowych osób. Tymczasem w ubiegłym roku firma zatrudniła 12 pracowników. Skarżą się też na napiętą atmosferę w stosunkach międzyludzkich. Dyrektor Aleksander Wolski w telefonicznej rozmowie z nami odmówił wszelkich komentarzy w tej sprawie.

Grzegorz Wawoczny

  • Numer: 8 (516)
  • Data wydania: 20.02.02