Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Zawracanie Wisły kijem

06.02.2002 00:00
Kwestia rozwoju gospodarczego Raciborza jest przez wielu radnych utożsamiana z inwazją hipermarketów, a dyskusja nad problem ekspansji sieci handlowych przypominała raczej lament kota nad rozlanym mlekiem niż rewię sensownych pomysłów.

Założenia do programu aktywizacji gospodarczej Raciborza były głównym tematem obrad na ostatniej sesji Rady Miasta. Zarząd przedstawił w niej propozycje utworzenia strefy aktywności gospodarczej przy ul. Bosackiej (baza zlikwidowanego Prodrynu) oraz obszaru inwestowania przy ul. Cecylii-Komunalnej. Do materiałów dołączył również „Prognozę skutków oddziaływania wielkopowierzchniowego obiektu na sytuację społeczno-gospodarczą” autorstwa warszawskiej firmy Uniconsult z nadzieją, że pozwoli ona podjąć decyzję co do kierunków działania w kwestii ściągania lub nie dużej sieci handlowej.
 
Konieczność utworzenia strefy przy ul. Bosackiej i obszaru wzdłuż kanału Ulgi na Ostrogu nie wzbudziła kontrowersji. Trzeba spróbować, bo podobnie postępują inne gminy chcące zneutralizować, nie czekając na efekty rządowych działań, problem narastającego bezrobocia. Lepiej późno niż wcale - powtarzali rajcy i zapalili zarządowi zielone światło. Teraz przyjdzie czas na konkretne działania i oczekiwanie na ich rezultaty.
 
O wiele więcej kontrowersji wzbudziła sprawa hipermarketu. Rada już raz dyskutowała o tym problemie i uznała, że mogą powstawać, ale o powierzchni nie większej jak 1000 m kw. na jednej kondygnacji. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Przede wszystkim prawo o zagospodarowaniu przestrzennym, które dopuszcza budowę obiektów o powierzchni samej sali sprzedażnej, a więc bez magazynów i biur, do 2000 m kw. i to bez względu na to, czy się to radnym podoba, czy nie. Po drugie, czego nie chce Racibórz, chcą inne gminy i Krzanowice wzięły się ostro do roboty. Mają w Wojnowicach kilkanaście hektarów, na których już wkrótce bez przeszkód będzie mógł stanąć potężny market.
 
Władze Raciborza dysponują na razie jedynie raportem Uniconsultu, z którego wynika, że sklepów w Raciborzu, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, jest u nas dwukrotnie więcej niż średnio w Polsce. Połowa padnie więc niezależnie od tego, czy hipermarket powstanie, czy też nie. Raport ujawnia również badania statystyczne, w których większość raciborzan opowiedziała się przeciw realizacji tej inwestycji, a jeśli już miałoby do niej dojść, to na obrzeżach miasta.
 
Większość radnych była zdania, że raport (powstał w połowie tamtego roku) trzeba wykonać jeszcze raz. Zadać ludziom bardziej precyzyjne pytania, powiedzieć więcej o korzyściach i stratach, a przede wszystkim naświetlić sytuację, że obiekt prawdopodobnie i tak powstanie np. w Wojnowicach, w związku z czym zapytać, czy ratusz powinien starać się o ściągnięcie tej inwestycji do Raciborza (miejska kasa zyskałaby na podatkach). Dyskusja o tym, czy hipermarket powinien powstać, to zawracanie Wisły kijem. To nieuchronny proces. Nie ma przed nimi obrony. Powinniśmy zrobić wszystko, by ubiec sąsiadów. Inaczej spotkają nas jedynie negatywne skutki powstania takiego obiektu, a nic nie zyskamy - stwierdził radny Tadeusz Karski z SLD, komentując wypowiedzi niektórych kolegów, którzy uznali, że market to więcej strat niż korzyści. Przypomniał, że i tak sklepów jest za dużo, więc czeka jest fala upadków i przebranżowiania.
 
Najdalej poszedł radny Jan Kuliga, który popierając stanowisko T. Karskiego uznał, że roztrząsanie strat i korzyści świadczy, iż niektórzy nie rozumieją sytuacji. Zostaliśmy postawieni przed faktem (od red: działaniami Krzanowic). Obyśmy nie obudzili się z ręką w nocniku - zobrazował swój punkt widzenia. Wyraził opinię, że za dotychczasowymi działaniami przeciwko sieciom stał lobbing handlowy, który „szkodzi sobie i miastu”. W naszych sklepach jest mydło i powidło, a po zakupy, stwierdzam z przykrością, jeżdżę poza Racibórz - zakończył.
 
Zbulwersowało to radnych Raciborskiej Izby Gospodarczej, którzy w domyśle, wedle J. Kuligi, lobbing ten tworzą. Nie fair, że w tym towarzystwie padają takie argumenty - odparł radny Wiesław Jacheć (ma skład budowlany). Mamy świadomość nieuchronności procesu, ale chodzi o to, by ci, którzy się ostaną mogli liczyć na jakąś pomoc miasta - dodał radny Janusz Glinka (prowadzi sklep z odzieżą) uznając, że błędem władz miasta było zbyt późne ujawnienie raportu, który „przeleżał w szufladzie” od października. Jego zdaniem kupcy powinni go otrzymać dawno, bo prawdą jest, że muszą opracować plan działania na najbliższe lata, względnie przygotować się do przebranżowienia.
 
Burzliwą dyskusję zakończono. Wniosków ostatecznych nie sformułowano i do dziś nie wiadomo, czy radni popierają budowę hipermarketu powyżej 2 tys. m kw. powierzchni sprzedażnej, czy też nie. Z naszych informacji wynika, że inwestowaniem w Raciborzu jest zainteresowane Tesco. Sieć (prowadzi swoje sklepy całodobowo) woli stolicę powiatu od Wojnowic, których słabym punktem jest położenie przy mało atrakcyjnej trasie do Opawy. Dobrym terenem jest dla niej parcela wzdłuż Ulgi, pomiędzy SP 2 a stacją Orlenu przy ul. Rybnickiej. Budowa obiektu ma pochłonąć kilka milionów dolarów. Przygotowanie do niej potrwałoby kilkanaście miesięcy. W tej sprawie Rada trzyma rękę na guziku do sygnalizacji. Na razie świeci światło pomarańczowe. Czy zapali się zielone? Czas pokaże.

G. Wawoczny

  • Numer: 6 (514)
  • Data wydania: 06.02.02