Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Londyńskie pamiętniki Arki Bożka (9)

23.01.2002 00:00

U nas w raciborskim chwała Bogu pierwsze powstanie, a nawet II i III powstanie, to jeszcze jakoś obleciało z niepotrzebnym przelywym krwi. Polegało to może na tym, że mieliśmy stosunkowo dosyć własnych przewódców i kierownictwo, mogliśmy spokojnie zrezygnować z „przybyszów” i speców. A zaś te ofiary, które powstały były już przeważnie z własnych win i nieostrożności.
 
Przebieg I powstania śląskiego w raciborskim powiecie.
 
Gdy wojna w 1918 r. się skończyła nie było, tak można spokojnie powiedzieć, żadnego wyraźnie zorganizowanego ruchu polskiego. Co było przed wojną w 1914 r., to przez wojnę zupełnie uschło i przez 4 lata nieczynności się rozleciało.
 
Pęd do polskości był jednakowoż duży, jak na wioskach tak i w samym Raciborzu. Może był to mniej jakiś odruch wyraźnie idyowo-narodowy, który byłby świadomie przył Ślązaków do połączenia Śląska z Polską w imie jakichś patriotycznych haseł, choć była pewna warstwa Ślązaków, która nabrała gębę dosyć pełną różnych sloganów narodowych, usiłując niezgrabnie się posługiwać tylko poprawnym językiem polskim, ale było ich bardzo niewielu i u ludu - tych mas śląskich nazwani agitatorami, nieduże mieli znaczenie ani posłuchu, ale prostoty rozum rdzynnym Ślązakom i ich dusza śląska, skłaniała po porostu w kierunku Polski. Pora i okoliczności były takie, że każdy szanujący się i przodków swoich Ślązak, nawet żadne namowy nie potrzebował, był Polakiem. Przodkowie przecież, tak jak jego ojciec, matka byli Polacy, bo po polsku z nim mówili, po polsku z nim się modlili, on przecież mówi po polsku, choć tam nie tak, jak Galicjoki albo Poznanioki, to jednak po polsku łatwij się z nimi dogadać, aniżeli taki huba druba z Waldenburga z Bajerokiem w ich dialekcie. Dużo im poznanie te prawdy naturalne dopomogła wojna i w ogóle wojskowa służba w armii niemiecki. Tam się spotykali Ślązoki z Niemcami różnych dzielnic i przekonali się, co to za groch z kapustą te Niemcy. Często było tak, że Ślązok musiał ich z jego w szkole nabytom niemczyzną, godzić i być ich tłomoczym. Do tego też swoje robiła ta różna niesprawiedliwość wyrządzana przez ich przełożonych Niemców.
 
A trzeba wiedzieć, że Ślązok jest bardzo czuły na wyrządzone przez obcych jemu lub jakiemuś jego Lansmannowi niesprawieliwość, i choć nieraz milczy, to długo pamięta wyrządzoną mu krzywdę. A takie Niemcy jemu dużo wyrządzili w całych pokoleniach, tak że i teraz, gdy Niemcy przegrywając wojnę się rozlatywały, przeciętny Ślązok nie tylko z obojętnością, ale nawet z pewnym zadowoleniem patrzył na to jeszcze wiedząc, że tworzy się nowa Polska. Czy pojedynczy, czy też w olbrzymie masie Ślązacy wierzyli w to, że gdy do te nowe Polski przyniosą tak drogocenny skarb jak ich Śląsk, to będą tam w tej Polsce równymi wśród równych braci, a nie tak jak u Niemców? Na myśl im wtedy nie przysło, ażeby mogło być inaczej.
 
Dziś niestety widzimy, jak się tyn nasz kochany ludek mylił okropnie, jak on dalej był tym parobkiem, niestety i w Polsce. Zmieniali się tylko panowie. Berlińscy pojechali, na ich miejsce przyszli warszawsko-krakowscy. Jeżeli się chce być obiektywnym, to trudno by dziś ocynić sprawiedliwie, którzy byli gorsi, zdaje mnie się, że niestety ci drudzy, ci ze wschodu... Jakieś przekleństwo na nas ciąży, że jak już ze Śląska, to ani u Niemców, ani u Polaków jakoś nie jesteś uznany za coś równego, pełnowartościowego. Rozumie to każdy Ślązok, że jeżeli Niemiec ma podejzdrzynie i nieufność, to to różnica krwi, języka, no i obyczaju, tempereantu, w ogóle inna narodowość, rasa; ale u Polaka być podejzdrzany, nieufnie traktowany, pomimo że się z Niemcami pozrywało wszelkie mostki i ścieżki przez wystąpienie i walczynie w powstaniu przeciw tak zwany „zwirchności”, a pomimo tego być u Polaków traktowanym jako coś drugorzędnego, mniej wartościowego - nie, to już rozpacz i zwątpienie...
 
Wypadki niesprawiedliwości wyrządzone Ślązakom zdarzały się nawet tu na emigracji w wojsku i cywilu, które ja raz kiedyś będę musiał opowiedzieć jako dowód; a ileż tysięcy ich było w kraju, obojętnie czy za Grażyńskiego, czy Korfantego, bardzo to bolesna prawda i tragedia mojego ludu, którom nasz patriotyczny ludek tak cierpliwie znosili, znosi do dziś w roli woźnych i ciurów w wojsku polskim.
 
Dajże mi Panie Boże zdrowie i pozwól mi żyć, a by już nie po co innego jak tylko po to, żeby móc bronić tyn kochany lud śląski w przyszłości w naszej wolny Polsce przed ich własnymi braćmi. Może komuś ta prośba wydawać się za skromna. Oj nie, bo wyrządzona komuś przez swych braci krzywda, oj ona stokroć bardzi boli, aniżeli gdy doznaje się jej od wroga. Przez setki lat trwającej niewoli specjalnie wykuty charakter u Ślązaka jest taki, że nie potrafi on się gdzieś natrącać, dobijać na niewłaściwe miejsce, odciągać się od pracy, zaniedbywać obowiązki, wykłamywać się gadatliwością, popełniać świadomie draństwa. Wstyd i poczucie obowiązkowości, rzetelność, otwartość, szczerość i sumienność jemu nie pozwala na coś podobnego, co jest codziennym chlebem i naturalnym zjawiskiem u zgangrynowanej tak zwanej śmietany, zawsze znajdującej się jak piana u góry i przeważnie z „decydującymi” wpływami u dużo naszych rodaków.
 
Przyznaję, że już dziś myśląc o naszej przyszłej wolnej Polsce boję się jej, jeżeli by ona miała być podobna do tej przeszłej. Nieraz (dziś mogę się do tego przyznać), będąc w województwie śląskim, widząc tam niesprawiedliwość, słysząc słuszene narzekanie po cichu, rad byłem, że mogam wracać do domu poza granicam. Bo choć w Niemczech nawet gorszy los mnie czekał i będąc człowiekiem II klasy gorsze krzywdy mnie wyrządzono, ale to były krzywdy wyrządzone od wroga, z którym można było walczyć, bronić się jako przed obcym, bez brania pod uwagę jakichś względów, jakie musieli brać na dobro ojczyzny, całości kraju i narodu skrzywdzeni bracia w kraju. Te względy wykorzystywali dranie skończone, zlepione w różnych klikach gangsterskich. Mogli robić bezkarnie siuchty, bogacić się społecznym mieniem w kraju tak jaskrawej niesprawiedliwości społecznej, gdzie nieoficjalnym hasłem było „złe złym kryć”.
 
Moim przekonaniem jest, że dopóki rządzą lekkomyślność, próżność, przekupstwo i pragnienie życia na koszt drugiego, wszystkie zakłamane naleciałości szlacheckie nie będą wytępione z żywego ciała narodu polskiego, dopóty nie będzie sprawiedliwości ani zadowolenia rzetelnego obywatela. Surowa karność musi być bez jakichś względów dla wszystkich za każde przestępstwo, nie spełnenie obowiązków, choćby one wyglądały najbardzi niewinnie. Za defraudacje, złodziejstwo, przekupstwo - jedyna kara szubienica. Nie może być w Polsce względów wobec rodzeństwa, klik i innych jakichś sztuczek. Na względy jedynie mogą liczyć ludzie doprawdy zasłużeni dla ojczyzny przez heroizm i poniesione ofiary krwi, poświęcenie się mozolnej pracy i niebezpieczeństwu w obronie ojczyzny, które wychodzą poza obowiązek obywatelski. W odznaczeniach i wyróżnieniach za wyczyny i wysielanie się pierwszeństwo muszą mieć niezawodowi.
 
Na przyklad zawodowy żołnierz i zawodowy urzędnik państwowy jest specjalnie zobowiązany do poświęcenia się na swym posterunku, aniżeli pomocnik, ochotnik, niezawodowy.
 
Oj, rozjechałem się zaś na całego, odjeżdżając od tymatu daleko całymi milami. Zrozumnie, ale mnie ci, co to może czytać będziecie, że codziennie patrząc na to tutaj, co się tu kręci tak wśród i koło tych różnych urzędów, ministerstw i sztabu naszego wojska, to diabli mnie biorą. A gdy tak człowiek jeszcze się zetknie z tym co dawniej było w kraju, tom sferom rządzącom, to mnie diobli już wcale szarpią. Dziś miałem to może nieszczęściy dłużej gadań z takim to jednym asym, co w kraju odgrywał jednom z pierwszych krzypek. Panie Boże, jakżeś ty ciężko tyn nasz kochany ludek takimi ludźmi raczył karać. Władza każda ma być od Boga. Chyba mi Panie Boże nie weźmiesz za złe, kiedy Cię pytam, dlaczego nasz żeś tak karał i niestety dalej wciąż jeszcze karzesz?
 
Może cię ta krew męczeńska naszego narodu i te łzy tych niewinnym dziatek naszych tam w ojczyźnie potokami płynące skłonią Cię Panie Boże do obdarzenia najlepszą władzą, składającą się z ludzi mądrych i uczciwych, doprawdy patriotów gotowych do poświęceń.

(Opracowanie R.K.)

  • Numer: 4 (512)
  • Data wydania: 23.01.02