Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Na śladach przeszłości Tybetu

23.01.2002 00:00

Zrozumiałem, że jestem w Tybecie na śladach przeszłości, które są przykryte parszywym kurzem sprzeczności komunistycznych - oznajmił Ladislav Drezdowicz, czeski fotografik podczas swej wyprawy do Tybetu  siedem lat temu. To właśnie te ślady przeszłości uchwycone przez niego w kadrach fotograficznych można od 17 stycznia oglądać w galerii Gawra przy ul. Kasprowicza. Komisarzem wystawy jego prac jest Gabriela Habrom-Rokosz.
 
Do Tybetu przyjechał w 1996 roku. Jego zadaniem, jako fotografa było wówczas udokumentowanie realizacji filmu „Solni ludzie z Tybetu”. Film miał ukazać tradycje tybetańskich koczowników, wędrujących w okresie wiosennym do solnych jezior północnego Tybetu. To właśnie dzięki wydobytej tam soli zarabiali na życie. Bogate obrzędy, które były połączone z pochodem każdej karawany powoli zanikały, a film ten miał Tybetańczyków pobudzić do tego, aby powrócili do tradycji - mówi Ladislav Drezdowicz.
 
Ku rozczarowaniu ekipy filmowej, w ostatnim momencie władze chińskie zabroniły kontynuowania kręcenia filmu. Ladislav Drezdowicz postanowił opuścić ekipę i na własną rękę udokumentować Tybet i jego mieszkańców. Dokument z jego podróży można obecnie oglądać w Raciborskiej Galerii Twórczości Gawra przy Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej przy ul. Kasprowicza. Dokładnie czterdzieści zdjęć fotografika znalazło się w Raciborzu dzięki Gabrieli Habrom-Rokosz, która współpracując z dr Erichem Šewčikiem - dyrektorem Muzeum w Krawarzu, w którym fotografie były eksponowane, wypożyczyła zdjęcia, by pokazać je kolejno w Raciborzu, Rydułtowach i Rybniku.
 
Pierwszym miejscem, który zafascynował czeskiego fotografika były stepy wokół jeziora Namtso, leżące na wysokości 4 tys. m.n.p.m. Warunki życia są tu bardzo ekstremalne. Nocą temperatura spada poniżej zera w środku lata. Ludzie, mimo swej daleko rozumianej odmienności, są przyjaźni i gościnni. Wielokrotnie zwalniali nam swoje legowiska w czasie śnieżyc, by nas ochronić przed wiatrem i zimnem - oznajmia podróżnik.
 
Celem jego wyprawy było również poznanie życia mnichów w Lamaistycznych klasztorach w środkowej części Tybetu. Na wystawie można oglądać fotodokumentację z pobytu w klasztorach w Drepung, Sera, Ganden, Yerpa, Tsurphu i Namling. Postanowiłem udokumentować to, co jeszcze pozostało ze sławnej  tradycji ich życia. W wyniku chińskiej rewolucji kulturalnej setki klasztorów zostało obróconych w ruiny - wspomina L. Drezdowicz. Setki mnichów zostało uwięzionych albo zamkniętych w obozach pracy, gdzie poddani są praniu mózgu. Po całej ziemi rozwieszone megafony do dziś potępiają religijne obrzędy - dodaje.
 
Ladislav Drezdowicz udokumentował również pobyt w Lhasie - siedzibie Dalaj Lamy. Po moim przyjeździe do Tybetu biegałem przez puste ulice Shigayse. Z wielu domów rozbrzmiewał gwar modlitw i monotoniczny śpiew buddyjskich suter. Nocą, gdy się kładłem do snu wyły dzikie psy - wspomina.
 
Autor wystawy urodził się 60 lat temu w Ostrawie. Jest absolwentem anglistyki i germanistyki na Uniwersytecie Masarykova w Brnie. W 1968 roku otrzymał azyl polityczny w Szwajcarii, gdzie dziesięć lat później osiedlił się na stałe. Tam obecnie pracuje jako nauczyciel języka angielskiego i fotoreporter prasowy. Ma na swoim koncie podróże do Niemiec, Izraela, Iraku, Anglii, Holandii i Hiszpanii.

E. Wawoczny

  • Numer: 4 (512)
  • Data wydania: 23.01.02