Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Czyniąc miłosierdzie

02.01.2002 00:00

Ostatni dzień szkoły przed świąteczną przerwą, twarze młodzieży gimnazjum i liceum nie skrywały uśmiechów. Na czas jakiś pójdą w kąt plecaki, zeszyty i książki. Można będzie dobrze się zabawić, można będzie zaszaleć. Ale jaki był ten miesiąc w szkole poprzedzający święta? Trzeba było porządnie się uczyć, bo jeden sprawdzian gonił drugi, a na zadane lektury nie było czasu.
 
Kilka przedświątecznych tygodni było dla kuźniańskich oddziałów klasowych przy ul. Piaskowej, gorącym czasem szykowania paczek dla samotnych mieszkańców miasta. Pomysł narodził się bez mała przez 10 laty, kiedy to pani Antonina, babcia jednej z uczennic, zaprosiła zainteresowaną taką formą pomocy nauczycielkę, do Ośrodka Pomocy Społecznej. Okazało się, że istnieje duża grupa ludzi, dla których chociażby pojawienie się młodej buzi ze świecą w ręku byłoby wielkim i radosnym przeżyciem. I tak się zaczęło. Wpierw były świąteczne stroiki, dzielenie się opłatkiem, a dziś młodzież organizuje szkolną zbiórkę przede wszystkim żywności i środków czystości. Umowa była taka: każda z klas robi 2 paczki. A iskra, która zapaliła wielki płomień dobroci podpowiada: kiedy dostaniesz od rodziców kieszonkowe, zamiast kupić czekoladę i zjeść po kryjomu, kup dwa batony i jeden podaruj. Tak młodzi uczą się wielkoduszności. Ponad to przynoszą coś z domu albo kupują.
 
Klasa III a gimnazjum w ubiegłym roku zebrała najwięcej mąki i budyniów. Produkty o długiej dacie przydatności do spożycia są najmilej widziane. Choć pojawili się sponsorzy na przykład wędlin. Do kolorowych reklamówek opiekunka akcji - nauczycielka i wychowawczyni, a zarazem mentorka szkolnego samorządu, pakuje słodycze, bakalie, mydło, szampon, ciastka, mandarynki, makaron, konserwy, cukier. Niechby tylko każdy uczeń przyniósł jedną rzecz. Akcja trwa dzięki przychylności naszych rodziców i wychowawców. Ci, którzy idą do ludzi czują radość i satysfakcję - powiedzieli  uczniowie.
 
Zapytani o reakcje obdarowanych osób wyznali: Przeważnie są to ludzie samotni, starsi i biedni, którym przyszło utrzymać się z jednej lichej emerytury czy renty. Często zapomniani przez rodzinę, tęsknią za rozmową. Kiedy przychodzimy widzimy łzy w ich oczach i wielką radość. Dzielimy się opłatkiem, pytamy czy nie potrzebują pomocy. Żeby przynieść węgiel albo wytrzepać dywan na święta. Jeden z naszych kolegów wynosił kiedyś przez długi czas śmieci raz na tydzień kobiecie, która mieszkała na ostatnim piętrze.
 
Po skończonych lekcjach w ostatni dzień nauki, na dwa, trzy dni przed samą Wigilią, około godz. 15.00, kiedy śnieg skrzypi pod nogami albo leje deszcz, wzięli paczki, świece, opłatki i ruszyli w teren. Adresy samotnych osób od lat leżą pod szybą na biurku ich nauczycielki, której wolą jest, aby kolejne pokolenia przejmowały w spadku ten piękny gest miłości.

A. Zimoń

  • Numer: 1 (509)
  • Data wydania: 02.01.02