Niedziela, 19 maja 2024

imieniny: Iwa, Piotra, Celestyna

RSS

Do komórki nie można się przytulić

04.11.2008 00:00
Na barki rybnickich nauczycieli i psychologów spadł dodatkowy problem - eurosieroctwo.
Do komórki nie można się przytulić
 
Tatuś nie umiał sobie sam poradzić z dzieckiem i poszedł z nim do psychiatry. Podczas wizyty, zniecierpliwiony i bezradny, wykręcił numer do pracującej w Anglii mamy i... oddał słuchawkę lekarzowi.
 
Inny ojciec miał dość samotnego zajmowania się dziećmi, wsadził je do samolotu i wysłał do Londynu. Na lotnisku miała je odebrać mama. Nie było jednak nikogo. Rodzeństwo trafiło do domu dziecka. To tylko dwie spośród wielu historii eurosierot - dzieci, których rodzice pracują za granicą.
 
Mamo, tato, wracajcie!
 
Odkąd Polacy masowo ruszyli na podbój zagranicznych rynków pracy, w Polsce pojawił się problem eurosierot, dzieci pozostawionych w kraju. - Jedna z anonimowych opowieści to dramatyczna historia dziecka, które mama wychowywała samotnie. Kiedy wyjechała do pracy za granicę, zostawiła je pod opieką sąsiadów - mówi Mariola Kujańska, rybnicki psycholog. Mały człowiek to jednak nie kwiatki, które wystarczy podlać, czy zwierzątko, które zadowoli się pokarmem. - Dziecko cierpi bez rodziców. Brakuje mu tego, do czego ma pełne prawo: rodziny, miłości, rodzinnego ciepła, opieki, poczucia bezpieczeństwa. Nie wystarcza mu argumentacja któregoś rodziców: wiesz, ja tu mam firmę, o którą muszę dbać. Ja tu pracuję, żebyśmy mieli z czego żyć. Nie wystarczają telefony, chociażby codzienne, bo przecież do komórki nie można się przytulić. Problem pojawia się wraz z zaburzeniami emocjonalnymi, które ujawniają się podczas diagnozy psychologicznej - dodaje Mariola Kujańska.
 
Cierpienie eurosierot
 
- W domu jest fajnie, ale nie ma taty. Nie ma mamy - skarżą się dzieci w rozmowie z pedagogami i psychologami. W szkole nie umieją się skoncentrować. Pojawiają się lęki, niepokoje, depresje, a w skrajnych przypadkach - psychozy. Dzieci narzekają na bóle głowy, cierpią też na zaburzenia wegetatywne, bóle brzucha, wymioty, nudności. - Na taką chorobę jest tylko jedno lekarstwo: rodzice, wracajcie do domu!  - mówi rybnicki psycholog. Wspomina także inną historię: jedna z dziewczynek miała omamy słuchowo-wzrokowe. Kiedy mama miała przyjechać, prowokowała chorobę, żeby ją zatrzymać przy sobie.
 
Pieniądze nie zastąpią miłości
 
O większości tych dzieci nie można powiedzieć, że zostały porzucone. - Wielu rodziców jest odpowiedzialnych, stara się zapewnić dzieciom odpowiednią opiekę. Ale nawet jak jeden z rodziców zostaje z dziećmi, to często i tak nie wystarcza. Nie zawsze  tata potrafi przejąć rolę mamy, a mama rolę ojca. Rodziców nie zastąpią też dziadkowie - mówi Mariola Kujańska. Psychologów i pedagogów o problemach eurosierot alarmują najczęściej szkoły. O pomoc proszą zarówno szkoły podstawowe, jak i gimnazja, a nawet szkoły średnie. Nieraz jest tak, że młody człowiek tęskni, a ma zdawać ważny egzamin, maturę. Nie potrafi się skupić, skoncentrować na nauce - dodaje rybnicki psycholog.
 
Na czas nieobecności w kraju rodzice powinni ustanowić opiekę prawną nad dziećmi. Mogą to uczynić sądownie albo notarialnie.
 
W niektórych regionach kraju problem eurosieroctwa pojawił się już dość dawno. Obecnie dotyczy niemal każdego miasta, w dużym stopniu Opolszczyzny i Łodzi. Ministerstwo Edukacji Narodowej zleciło szkołom policzenie dzieci, których rodzice pracują za granicą. Na apel ministra odpowiedziała tylko jedna trzecia szkół, gdyż akcja była prowadzona w czasie wakacji. Z niepełnych danych wynika, że w naszym regionie mamy 187 dzieci, których oboje rodzice wyjechali za granicę i 1267 dzieci, których mama lub tata pracują za granicą. W sumie, w województwie śląskim mieszka 4422 eurosierot.
 
(izis)
  • Numer: 45 (104)
  • Data wydania: 04.11.08