Radny ocenił funkcjonowanie urzędu miasta. Doszło do słownej utarczki
Zgrzyty, sprzeczki i spięcia. Czerwcowa sesja wodzisławskich radnych obfitowała w wiele emocji. Sięgnęły one zenitu podczas dyskusji jednego z radnych z sekretarzem i radcą prawnym.
WODZISŁAW ŚL. Ostatnia sesja wodzisławskiej rady zapewne zapadnie w pamięci wielu osobom. Nie tylko ze względu na głosowanie nad wotum zaufania czy absolutorium dla prezydenta miasta. Trwające ponad dziewięć godzin posiedzenie obfitowało w liczne spory i utarczki słowne. Głośnym echem odbiły się również wypowiedzi, które padły podczas posiedzenia z ust niektórych radnych.
Kolejna nieobecność prezydenta
Jedne z najmocniejszych słów padły już późnym wieczorem w ostatnich punktach posiedzenia. Po raz kolejny w tej części obrad nie uczestniczyło kierownictwo miasta na czele z prezydentem Mieczysławem Kiecą. – Podobnie jak w czasie poprzedniej sesji o tej porze nie ma już pana prezydenta – poinformował sekretarz miasta Zbigniew Gamza. Ta sytuacja oburzyła część rajców. – Pan prezydent ma swoje obowiązki, nie jest zatrudniony na 8 godzin. Gdzie pan prezydent jest i co robi? Gdzie są jego zastępcy? Jestem zgorszony taką sytuacją. Kpiną i drwiną jest to, że pana prezydenta tutaj z nami nie ma – grzmiał radny Adam Króliczek. Swoje niezadowolenie brakiem obecności prezydenta Kiecy wyraził również radny Roman Kapciak i przewodniczący rady Dezyderiusz Szwagrzak. Sekretarz wyjaśnił radnym, że prezydent jak i jego zastępcy są jedynie gośćmi na sesji i nie muszą w niej brać udziału.
Zarzuty pod adresem działalności urzędu
W dalszej części obrad wywiązała się dyskusja między radnym Króliczkiem a sekretarzem Gamzą. Króliczek przypomniał, że na reorganizację struktury urzędu, którą zajmuje się Gamza, wydano kilkaset tysięcy zł, a efekty tych działań są marne. – Mieszkańcy mają wiele uwag do pracy urzędu, który źle funkcjonuje – mówił Adam Króliczek. – Wchodząc do sekretariatu pana prezydenta, jakaś osoba siedzi z długimi nogami na jednym z biurek. Co się dzieje w Służbach Komunalnych Miasta? Co chwile zmienia się tam dyrektor. Proszę się w końcu zająć takimi i podobnymi do tych sytuacjami. Odpowiada pan w końcu za pracę urzędu – wymieniał zwracając się do Zbigniewa Gamzy. Ten odpowiedział mu, że to nie on jest od oceniania jego pracy. – Nie widzę, żeby miał pan odpowiednie kompetencje ku temu, żeby się wypowiadać na temat struktury organizacyjnej urzędu i jego funkcjonowania – mówił sekretarz. – To nie jest pana rola – podkreślił.
Radni i pracownicy oburzeni
Mocne słowa padły również z ust radnego Romana Szamatowicza. – Słucham i nie wierzę. Słucham i nie wierzę, że doszło do takiej sesji. Jest mi wstyd, że jestem radnym. Przepraszam – mówił komentując wypowiedzi radnego Króliczka. Z kolei na znak protestu w sesji w pewnym momencie przestał uczestniczyć radny Eugeniusz Ogrodnik. Wypowiedzi radnego Króliczka wzbudziły również poruszenie u Adrianny Tatarczyk-Makówki, urzędowego radcy prawnego. – Chciałabym zabrać głos jako pracownik urzędu, tzw. urzędas. Chciałabym się wypowiedzieć w imieniu koleżanek i kolegów, którzy wysyłają mi moc wiadomości i są oburzeni, bo poobrażał pan wszystkich, którzy tutaj pracują – mówiła radczyni prawna zwracając się do Adama Króliczka. – Może należałoby się zastanowić, co pan mówi, panie radny – dodała. Adrianna Tatarczyk-Makówka zapewniła, że pracownicy wodzisławskiego urzędu ciężko pracują na rzecz miasta. – Ubiera się pani w nie swoje buty. Proszę się zająć swoimi sprawami, a ja zajmę się swoimi i będzie wtedy porządek – skwitował na koniec dyskusji radny Króliczek.(juk)
Najnowsze komentarze