Zdecydowane „nie” dla pirolizy gumy
Mieszkańcy Kolonii Fryderyk nie zostawili złudzeń właścicielom firmy Bella 28Q, która stara się o decyzję środowiskową dla budowy zakładu pirolizy gumy. Zebrali około 700 podpisów sprzeciwu, a na zebraniu wiejskim niemal jednogłośnie opowiedzieli się przeciwko budowie zakładu. Wątpliwości nie zostawił też wójt Gorzyc Daniel Jakubczyk. - Wobec tych głosów sprzeciwu proszę przedstawicieli firmy, by zweryfikowali swoje decyzje biznesowe - powiedział Jakubczyk.
KOLONIA FRYDERYK Trzy tygodnie temu na łamach Nowin Wodzisławskich poinformowaliśmy czytelników o planach budowy zakładu pirolizy opon. Po naszym artykule mieszkańcy zainteresowali się sprawą. Dwa tygodnie temu przyszli na zebranie rady sołeckiej. Zapowiedzieli zbieranie podpisów przeciw budowie zakładu. Ostatecznie zebrali ich 700, a więc nawet więcej niż ma mieszkańców Kolonia Fryderyk. Zakładu obawiają się też, np. w sąsiednich Gorzyczkach czy Gorzycach.
Na drugie - oficjalne zebranie wiejskie, które odbyło się 16 kwietnia - przyszło również wiele osób, więcej niż była w stanie pomieścić niewielka sołtysówka w Kolonii Fryderyk. Przedstawiciele firmy Bella 28Q przyszli z własną ochroną, obecny był też funkcjonariusz policji. Spotkanie miało jednak raczej spokojny przebieg, choć czuć było napięcie. Naprzeciw mieszkańców zasiedli przedstawiciele firmy Bella28Q: właściciel firmy Tomasz Hercog, inwestor Jacek Kaleta oraz technolog Józef Stadnik. Gminę reprezentowali wójt Daniel Jakubczyk, przewodniczący rady gminy Krzysztof Małek oraz Izolda Gajowska, kierownik referatu gospodarki komunalnej. Obecny był też organizator spotkania sołtys Kolonii Fryderyk Bolesław Lenczyk.
Technolog nie znał raportu
Tomasz Hercog zapewniał, że zakład będzie bezpieczny i w pewnym sensie nowatorski. Mieszkańcom jednak ta nowatorskość nie przypadła do gustu. – Można powiedzieć, że to będzie prototyp, złożony z różnych podzespołów. Nie wiadomo więc, jak będzie tak naprawdę działał – mówiła jedna z obecnych na zebraniu pań. Mieszkańcy przyszli do sołtysówki dobrze przygotowani, z kopiami opracowanego na zlecenie inwestora raportu oddziaływań zakładu na środowisko. Najpierw zadawali pytania, a później punktowali niejasności. Przykład? Technolog firmy, inżynier Józef Stadnik zapewniał na spotkaniu, że w zakładzie przerabiana będzie tylko guma. Tymczasem mieszkańcy wytknęli, że w raporcie oddziaływań na środowisko są zapisy, świadczące o tym, że przetwarzane mają być też tworzywa sztuczne. - Ja tego raportu nie znam – odparł Stadnik, czym zaskoczył chyba nie tylko mieszkańców, ale przypuszczalnie też i właścicieli firmy. Próbował uspokoić mieszkańców. - Z doświadczenia wiem, że w takiej instalacji, jaka ma zostać wybudowana, plastiku przetwarzać nie można – zapewniał technolog, ale chyba nikogo nie przekonał.
Nie chcą opon
Obecni na spotkaniu pytali też o kwestię cięcia opon. Technolog odpowiadał, że cięcia opon na terenie zakładu się nie przewiduje. - Duże opony przyjadą tu już pocięte – mówił. Mieszkańcy przypomnieli jednak, że na wcześniejszym spotkaniu o takiej możliwości była mowa, a również ze wspomnianego raportu wynika, że cięcie opon na terenie bazy jest rozpatrywane. Wraz z nim może zaś dochodzić do pylenia oraz do hałasu. Stadnik mówił, że opony składowane będą w namiotach, co też nikomu się nie spodobało. - W upalne dni oznaczać to będzie smród – mówili mieszkańcy, wskazując też na obawy o zapalenie się opon. Samozapłon opon wykluczał z kolei Tomasz Hercog.
Mieszkańcy wyliczyli też, że kiedy zakład osiągnie pełną moc produkcyjną (przypomnijmy 57 tys. ton gumy rocznie), to wówczas średniodziennie przyjeżdżać będzie tu około 10 ciężarówek (każda z 15. tonami opon). - Te ciężarówki nie tylko tu przyjadą, muszą też stąd wyjechać. Przyjechać też tu muszą i wyjechać ciężarówki, którymi wywożone będą produkty uzyskane w procesie przetwórstwa.
Ulice Leśna i Kopernika zostaną rozjechane. Nie róbcie sobie tego - apelował Bogusław Jordan.
Apel wójta
Wójt Daniel Jakubczyk powtórzył na spotkaniu to, co mówił wcześniej naszej gazecie, kiedy pytaliśmy go o działania gminy wobec planów budowy zakładu i sprzeciwu mieszkańców. Przypomniał, że gmina wyłączyła się z postępowania, po to, by móc być jego stroną, a dalszą konsekwencję tego jest sprzeciw gminy do postępowania prowadzonego przez prezydenta Jastrzębia-Zdroju (wyznaczonego do wydania decyzji środowiskowych przez Samorządowego Kolegium Odwoławcze). - Pismo z naszym stanowiskiem zostało wysłane do Jastrzębia bodajże 12 kwietnia – powiedział Jakubczyk, który kilkakrotnie zaapelował do firmy, by rozważyła zmianę swoich planów biznesowych.
Niczego nie przesądzają
Na spotkaniu podnoszonych było wiele innych argumentów przeciw budowie zakładu. Przedstawiciele firmy zapewniali, że będzie on bezpieczny dla otoczenia, ale nikogo nie przekonali, w efekcie poza jedną osobą, całe zebranie zagłosowało przeciw budowie zakładu. Już po głosowaniu mieszkańcy pytali przedstawicieli firmy, czy wobec zdecydowanego sprzeciwu, tak jak zapowiadali, zrezygnują z planów budowy zakładu. - Na ten moment niczego nie przesądzamy – odpowiedzieli, dodając jednak, że rozpatrują również inne lokalizacje.
Sołtys Bolesław Lenczyk powiedział, że decyzji prezydent Jastrzębia-Zdroju można się spodziewać najwcześniej latem, a może za pół roku. Pozytywną decyzję dla firmy można zaskarżyć do SKO. Z kolei, jeśli decyzja nie będzie po myśli firmy, to ona również może się odwołać. To zaś oznacza długi czas przepychanek, jeśli firma będzie chciała postawić na swoim.
Artur Marcisz
Najnowsze komentarze