Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Będą protestować nawet w powietrzu

30.05.2017 00:00 red.

W minionym tygodniu odbyły się dwa posiedzenia wspólne komisji z udziałem mieszkańców Godowa, protestujących nie tylko przeciw wyznaczeniu alternatywnej drogi dojazdowej do piaskowni, ale protestujących w ogóle przeciw planom rekultywacji polegającej na zasypaniu odpadami wyrobiska. Tym razem ich protest dotarł bezpośrednio do uszu właściciela piaskowni, Tomasza Kotowicza.

GODÓW W pierwszym spotkaniu, które odbyło się 23 maja, mieszkańcy wyrazili swoją dezaprobatę w stosunku do działań włodarzy gminy. Uważają, że ci niedostatecznie stają po ich stronie, co przejawia się m.in. w tym, że ciągle mówią o konieczności rekultywacji wyrobiska. Przypominają, że piaskownia znajduje się w centrum miejscowości i gminy, otoczona jest domami, a każdy dojazd wiedzie przez gęsto zaludniony teren. Wójt Mariusz Adamczyk tłumaczył, że jako organ musi postępować zgodnie z prawem. A skoro obowiązek rekultywacji jest, to gmina musi wskazać właścicielowi drogę dojazdu. - Jako Mariusz Adamczyk was rozumiem, jako wójt muszę przestrzegać prawa – mówił do mieszkańców. Ci zapytali więc, czy jeśli dowóz odpadów na piaskownię ruszy, to stanie z nimi do protestu jako osoba prywatna? Ten odparł, że tak, za co zebrał brawa.

Trzy opcje dojazdu

W dużym skrócie przypomnijmy: kiedy Kawi-Tech w 2014 r. kupował piaskownię, droga dojazdowa do wyrobiska prowadziła przez Nową i Kopernika. Potem ograniczono tam tonaż do 12 ton. W zeszłym roku właściciel wystąpił o zmianę organizacji ruchu, polegającej m.in. na zniesieniu ograniczenia tonażu. Projekt zatwierdzono, również dzięki pozytywnej opinii gminy, która jednak swoją zgodę obwarowała kilkoma warunkami, jakie musiałby spełnić właściciel. Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się o tych postanowieniach, zaprotestowali. Wskazywali, że Nowa i Kopernika w ogóle nie nadają się do ruchu ciężkich 40-tonowych aut. Wizja na miejscu potwierdziła, że mają rację. Właściciel piaskowni na początku stycznia poprosił w takim razie gminę o wyznaczenie alternatywnej drogi dojazdowej. Komisja doraźna do spraw piaskowni (opiniująca działania wójta w tej sprawie) wskazała drogę przez Skrzyszów i Sośnię. Nierealną, bo wiążącą się z poniesieniem przez właściciela olbrzymich nakładów związanych z jej utwardzeniem, poszerzeniem i budową mostu, poza tym częściowo miałaby biec po prywatnym terenie. Komisja, proponując ten dojazd, nie ukrywała zresztą, że chodzi głównie o zniechęcenie właściciela piaskowni. Z kolei komisja stała ds. mienia pozytywnie zaopiniowała alternatywną drogę przez ul. 1 Maja i Polną w Godowie, a następnie technologiczną za zakładem masarskim, która dopiero musi powstać. Za propozycją tą opowiedział się również wójt. Mieszkańcy Godowa, tym razem głównie z 1 Maja i Polnej ponownie zaprotestowali.

Może czy nie może rekultywować?

O swoich obawach po raz pierwszy mogli powiedzieć właścicielowi piaskowni dopiero 25 maja. Tomasz Kotowicz, biznesmen z Gliwic, który od długiego czasu unikał kontaktu z mieszkańcami, przyjechał na posiedzenie komisji. Nic dziwnego, że mieszkańcy przyszli bardzo tłumnie, a sala obrad nie była w stanie pomieścić wszystkich. Na spotkaniu obecny był również Leszek Bizoń, członek zarządu Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu, który przedstawił obecny stan prawny związany z rekultywacją. Przypomniał, że obowiązujący projekt rekultywacji został zatwierdzony w 2008 r. Zdaniem mieszkańców projekt ten już dawno powinien zostać zaktualizowany, bo nie bierze pod uwagę choćby tego, że część piaskowni jest zrekultywowana. Bizoń projektu bronił. W październiku 2014 r. starostwo przeniosło obowiązek rekultywacji na nowego właściciela piaskowni (po tym, jak WPBP Sterkovny-Kruszbet sprzedał ją Kawi-Techowi). W marcu 2016 r. starosta cofnął swoją decyzję z 2014 r. i ponownie przeniósł obowiązek rekultywacji na poprzedniego właściciela. Bo uznał, że rekultywację powinien wykonać ten, który piaskownię degradował. A Kawi-Tech nie wydobył z piaskowni ani tony piasku, choć miał ważną koncesję na wydobycie. Kawi-Tech i Kruszbet od tej decyzji odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Te do dziś sprawy nie rozpatrzyło. - W związku z tym w mocy pozostaje decyzja z października 2014 roku – przyznał Bizoń. Wcześniej mówił naszej gazecie, że w opinii starostwa obecny właściciel nie może rekultywować piaskowni.

Błąd strategiczny

Zarówno Kotowicz, jak i Bizoń usłyszeli w Godowie sporo uwag. Starostwu oberwało się za to, że wydało decyzję o rekultywacji, nie zastanawiając się nad tym, że nie ma do piaskowni odpowiedniej drogi dojazdowej, którą można by było dowozić materiał do zasypania wyrobiska. Właścicielowi piaskowni zarzucono, że kupił wyrobisko z zamiarem zarobienia na rekultywacji, nie zastanawiając się, że nie ma do niego odpowiedniego dojazdu. - Po wojskowemu wyjaśnię: popełniliście błąd strategiczny. Nie zrobiliście rozpoznania w terenie – skwitował Aleksander Bojułka, mieszkaniec Polnej.

Na biznes własnym kosztem mieszkańcy się nie zgadzają

Nie od dziś wiadomo, że kopalnie na gwałt szukają miejsca, gdzie można by składować kamień, będący odpadem z wydobycia węgla. Istniejące hałdy są pełne. Mieszkańcy obawiają się, że piaskownia zostanie zasypana właśnie takim odpadem. Obawiają się, że źle wpłynie to na środowisko oraz na ich zdrowie. Natomiast obecnie rekultywację piaskowni można prowadzić w kierunku leśnym, zasypując ją jedynie gruzem i ziemią. - Na ten moment mam pozwolenie na te właśnie materiały – powiedział Kotowicz. Dopytywany przez mieszkańców zaznaczył jednak, że nie wie, czym w przyszłości będzie rekultywował wyrobisko. - Na pewno jednak tylko dozwolonymi odpadami, a więc nie niebezpiecznymi – dodał Kotowicz. Mieszkańcy o takim rozwiązaniu nie chcą słyszeć. Mówią wprost: - Jedyna rekutlywacja, na jaką się zgodzimy, to wyrównanie wyrobiska poprzez skarpowanie. O takiej rekultywacji mówiono nam, kiedy sprzedawano działki budowlane wokół piaskowni.

Jedyna opcja: sfrezowanie skarp

Takiej możliwości obecnie jednak nie ma. Obecny, ważny projekt rekultywacji zakłada owszem wyrównanie wyrobiska, ale poprzez jego wypełnienie nawiezionym materiałem do założonych w projekcie rzędnych. Leszek Bizoń powiedział wprost: - Z wnioskiem o zmianę projektu rekultywacji może wystąpić tylko ten na kim ciąży obowiązek przeprowadzenia tej rekultywacji. A więc nie może zmienić go starosta ani wójt, o co dopytywali mieszkańcy. Obecnie może to zrobić jedynie obecny właściciel wyrobiska, bo jak wskazał wcześniej Bizoń, prawnie to na nim spoczywa na razie obowiązek rekultywacji. Tomasz Kotowicz nie zdradził ani słowem czy bierze pod uwagę taką możliwość. - Jestem gotowy na kompromis. Czekam, ale nie widzę dobrej woli z państwa strony – mówił, ale jego słowa dotyczyły wyłącznie wyznaczenia alternatywnej drogi dojazdowej. Może go czekać jednak ciężkie rozczarowanie, bo mieszkańcy nie zamierzają dopuścić do zasypywania piaskowni. - Nas żadna droga nie interesuje. Nawet jeśli pan samolotami będzie chciał zasypywać piaskownię, to my będziemy protestowali balonami – powiedział jeden z mieszkańców, dostając od reszty gromkie brawa.

Na koniec posiedzenia komisja zajęła się wnioskiem radnego Donata Trafiała, który chciał odrzucenia drogi alternatywnej przez Polną. Przed głosowaniem głos zabrał wójt. - Proszę radnych o odpowiedzialność. Nie chowajcie głowy w piasek. Odrzucenie Polnej jako alternatywy oznacza, że od jutra właściciel piaskowni będzie mógł rozpocząć rekultywację, transportując materiał Nową i Kopernika, zachowując ograniczenie tonażowe do 12 ton – powiedział wójt. - Postawiono nas pod ścianą. Mieliśmy do wyboru trzy możliwości, czyli dojazd przez Nową i Kopernika, dojazd przez Sośnię, który właściwie nie istnieje i dojazd przez Polną. Wybraliśmy mniejsze zło. Decyzję zostawiono na barkach 7 członków komisji – powiedział radny Jacek Kołek, pełniący obowiązki przewodniczącego komisji mienia komunalnego. Ostatecznie komisja 3 głosami za przy 2 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, zagłosowała za odrzuceniem wniosku radnego Trafiała. To oznacza, że gmina jako alternatywę zaproponuje właścicielowi piaskowni dojazd ul. 1 Maja i Polną.

Artur Marcisz

  • Numer: 22 (863)
  • Data wydania: 30.05.17
Czytaj e-gazetę