Czwartek, 16 maja 2024

imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Adama

RSS

Arab, co godo po śląsku

25.05.2004 00:00
Wolę tutaj chleb rogowski jeść niż gonić po świecie za szczęściem - mówi Nabil Salah Alddin z Rogowa. Dwanaście lat temu opuścił swój rodzinny kraj, Jemen. Przyjechał na studia do Polski i został już na stałe. Ma tutaj żonę, dwoje dzieci i pracę w Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach. Najciekawsze jest jednak to, że Nabil bardzo szybko nauczył się gwary śląskiej i ze wszystkimi dokoła umie sobie pogodać. „Wiem, co to znaczy antryj, kaj i bonclok” - żartuje przybysz z Półwyspu Arabskiego.
Niedawno zdenerwował się na pracowników firmy budowlanej, którzy podczas prac zatarasowali przejście w gorzyckim Domu Pomocy Społecznej. Wołałem kilka razy: Od kogo ta kara jest?, ale nikt nie reagował. Skąd miałem wiedzieć, że to są taczki? W Rogowie wszyscy mówią kara i kara - żartuje Nabil Salah Alldin. Od dziewięciu lat mieszka wraz z rodziną w Rogowie.
 
Bonclok po arabsku

Zabawną sytuację przeżył też w meczecie w Katowicach. Jeździ tam wraz z córką Sarą co niedzielę na modlitwy, uczy także dzieci języka arabskiego oraz  religii. Pewnego razu wyjaśniał małym słuchaczom, jak jest po arabsku…bonclok. Dzieci zrobiły taaakie oczy i śmiały się, bo zupełnie nie wiedziały, o co mi chodzi. A ja zdumiony  pytałem: Jak to nie wiecie, co to jest bonclok? Zupełnie nie wiedziałem, jak inaczej nazwać kamionkowe naczynie. U nas w Rogowie wszyscy mówią bonclok - dodaje Arab. Na co dzień rzadko powie „gdzie” czy „tak”. Woli swojsko brzmiące „kaj” i „ja”. Najbardziej
zaskoczył go jednak ostatnio jego trzyletni syn Jakub, który mówi tylko gwarą. Nauczył się jej od śląskich dziadków i krewnych. Powiedział „niechej to”, czyli zostaw to. Zupełnie nie wiedziałem, o co chodzi - przyznaje Nabil. Dodaje, że łatwiej jest mu godać po śląsku niż mówić. Dużo godom, bo wszyscy u nas godajom, w domu i w pracy. A Jakub ani słowa nie umie po polsku. Cały czas godo - opowiada Arab. Dodaje, że kocha Polskę i czuje się tutaj dobrze. O miejscowości, w której mieszka mówi „u nas w Rogowie”.
 
Nie jestem obojętny na problemy społeczeństwa, gminy czy powiatu. To są również moje problemy. Zawsze jednak zachowuję dystans. Zawsze postępuje tak, jakbym chciał, żeby inni względem mnie postępowali - snuje refleksję Nabil Salah Alddin. Tolerancji uczy także swoje dzieci. Jeśli będą otwarte na ludzi, wówczas i oni będą otwarci na nich - cytuje arabskie przysłowie.
 
Dwie ojczyzny

Kiedy Nabil Salah Alddin wyjeżdżał do Polski, rodzice powtarzali mu, żeby nie pił alkoholu i nie żenił się z Polką. Życie potoczyło się jednak swoim torem. Podczas studiów w Akademii Medycznej w Zabrzu poznał Bożenę, swoją przyszłą żonę, a obecnie lekarkę. Niebawem na świecie pojawiła się Sara, a potem Jakub. Kiedy urodziła nam się córka to byłem jeszcze jedną nogą na Półwyspie Arabskim, a jedną w Polsce, ale kiedy przyszedł na świat syn, to już jestem obiema nogami tutaj - stwierdza wesoło Nabil. Bardzo kocha swoją rodzinę, nie ukrywa jednak, że tęskni za swoim krajem. Z kultury arabskiej czerpie to, co najlepsze, Na co dzień nie je wieprzowiny, nie pije alkoholu, a w kuchni używa arabskich przypraw i gotuje arabskie potrawy. Swojemu synowi dał na drugie imię Hamzah, a Sarę nauczył biegle mówić w języku mieszkańców Arabii. Dziewczynka recytuje z pamięci sury Koranu i wymawia trudne arabskie głoski, których nie ma w żadnym innym jęzku.  W ubiegłym roku Nabil Salah Alddin pojechał w odwiedziny do domu, a do Rogowa przyjechały z kolei jego mama i siostra z Jemenu. Teraz mam dwie ojczyzny, chociaż  więcej w Polsce mam teraz więcej przyjaciół niż tam - stwierdza Jemeńczyk. Przegląda pocztówki i zdjęcia przywiezione ze swojej ojczyzny. Wzrusza się na widok orientalnych zabytków. Nie wszyscy wiedzą, co to znaczy Jemen. Ludzie kojarzą ten kraj z interesami i biznesem tak, jak Kuwejt czy Emiraty Arabskie, ale to nieprawda. Jemen to kraj królowej Saby, państwo o równie bogatej tradycji i kulturze, jak Sudan albo Egipt - dodaje Nabil Salah Alddin.
 
(izis)
  • Numer: 22 (226)
  • Data wydania: 25.05.04