Spór o śmieci. Radny Jarosz chce zmian w nowym systemie.
Artur Jarosz zaproponował zmianę stawki opłaty śmieciowej na wyższą, ale mieszkaniec nie musiałby martwić się skąd wziąć kubeł na śmieci.
Według nowych przepisów od 1 lipca mieszkaniec zapłaci miastu 9 zł opłaty śmieciowej ale o kubeł będzie musiał zadbać sam - albo go kupi albo wydzierżawi. Radny Artur Jarosz z PO zasugerował na dzisiejszym posiedzeniu komisji gospodarki aby gmina wzięła na siebie zapewnienie mieszkańcom kubłów i kontenerów na śmieci. Wzrosłaby wówczas stawka opłaty śmieciowej. O ile? Na początek Jarosz wymienił kwotę 13 zł, po konsultacjach z kolegami z koalicji mówił o stawce 11,20 zł. - A może byłoby to 9,40 zł. To jest do wyliczenia i ustalenia - wyjaśniał radny.
Jarosz powołał się na nowelizację przepisów państwowych jakiej dokonano w połowie lutego. Umożliwiła gminie przejęcie roli dysponenta miejsc gromadzenia śmieci produkowanych przez mieszkańców. Teraz tę rolę wypełnia firma wywożąca odpady na wysypisko. Radny, który ma firmę zarządzającą nieruchomościami obawia się, że po 1 lipca dojdzie do bałaganu z kontenerami na śmieci i podrzucania odpadów do pojemnika sąsiada. - Wyższa opłata podatnikowi się opłaci i nie będzie żerowania na sąsiedzie. Dzisiejszy system jest skuteczniejszy niż ten do którego się przymierzamy - przekonywał Artur Jarosz.
Mirosław Lenk przyznał, że pomysł radnego nie jest zły, ale gmina jest już za daleko w przygotowaniach do wprowadzenia nowego systemu i nie będzie zmian w ustaleniach sprzed paru miesięcy. - Stawkę ustaliliśmy, mieszkańcy już nam składają deklaracje. Przetarg ogłosimy tylko na rok i po tym okresie być może zmienimy system - odpowiedział rajcy.
Jarosz nie zgodził się z prezydentem twierdząc, że samorząd wciąż buduje system. - W deklaracji podana jest przede wszystkim liczba osób przez którą mnoży się stawkę opłaty. Możemy mieć lepszy system od planowanego.Jeszcze mamy zmiany - argumentował. Lenk ripostował: podjęliśmy daleko idące zobowiązania społeczne i mamy już specyfikację przetargową. - Uchwały rady miasta to nie jest prawo objawione, można je zmieniać - nie poddawał się Artur Jarosz.
W sukurs prezydentowi pospieszył zastępca. - Mówiliśmy że nawet jak będzie nowelizacja przepisów państwowych to organizacyjnie nie damy rady skorzystać z tych zapisów. W połowie maja musi być wybrana firma, która zajmie się wywozem śmieci. Ona musi mieć czas na przygotowanie się do np. zapewnienia punktów selektywnego odbioru śmieci - stwierdził Wojciech Krzyżek.
Polemizował on z opinią radnego czy ten proponuje lepsze rozwiązanie. - Z punktu widzenia mieszkańca może tak, ale ze strony samorządu niekoniecznie. Ze złożonych już deklaracji wychodzi, że mieszkańcy nie potrafią wskazać gdzie mają pojemnik na śmieci. Pewnie korzystali z jakiegoś "cudownego" miejsca śmiecenia. Za pół roku ponowimy dyskusję nad systemem - zapewnił wiceprezydent. Narzekał, że z pierwszych deklaracji jakie przyjęto w urzędzie wynika, że wielu domów już nikt nie zamieszkuje, a ten kto się stamtąd nie wymeldował i mieszka to śmieci nie produkuje. Nie krył obaw, że liczba mieszkańców miasta jaka wyjdzie z deklaracji będzie niższa od spodziewanej przez władze.
Nad propozycją Artura Jarosza komisja gospodarki nie głosowała, radny nie złożył oficjalnego wniosku w tej sprawie. Wcześniej długo dyskutował z kolegami z koalicji, którzy przyznali, że "podwyżka opłaty na 13 zł zjeżyła im włos na głowie".
Ludzie:
Artur Jarosz
Radny Gminy Racibórz V i VI Kadencji.
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Wojciech Krzyżek
Zastępca Prezydenta Wodzisławia
Komentarze
7 komentarzy
radny a nieogolony jak pijaczek w barze u wojciecha...
jak ma dużo kasy to niech płaci bo jawypłate mam śmieciową biedny
A co ? Jarosz ma cykorię że mu dadzą nie segregowane śmieci ?... Nic nie robi , bierze kasę za darmo --- niech segreguje .... Do roboty Jaroszu ....
W jakieś tam miejscwości wdrożyli ten ssystem i przybyło im śmieci o 100 %, tak też będzie w Raciborzu. W następnym roku radni ztwierdzą że jest za mało pieniędzy i podniosą opłaty i tak do u..ranej śmierci.
Mieszkam w bloku. Mam do wyboru dwie stawki: 9 zł (jeżeli będę segregować) i 18 (bez segregacji). Wiadomo, że większość ludzi wybierze niższą stawkę, nawet jeżeli nigdy w życiu nie segregowali śmieci i nie zamierzają tego robić - ma być tanio. Stąd moje pytanie: w jaki sposób zarządca budynku będzie sprawdzał kto segreguje, a kto wywala wszystko do jednego kubła? Przecież znajdą się ludzie, którzy uczciwie zapiszą, że segregować nie chcą - dla nich będą kubły na wszystkie śmieci.
JArosz to twój problem z kubłami, dlaczego osoby mieszkające w domku maja więcej płacić. Niektórzy mają swoje kubły na śmieci i mają płacić za nic. Ty się puknij w łeb.
Jest inteligentny sposób aby wszyscy segregowali, nawet w budynkach spółdzielczych i ABY OPŁATA ZA ŚMIECI BYŁA NIEWYGÓROWANA - ale jakoś rady gmin, zarządy spółdzielni mieszkaniowych i grupy trzymające władzę udają że nic o tym sposobie nie wiedzą, wychodząc z założenia, że oni dobrze zarabiający i tak się „wyżywią” - szczegóły (na czym polega ta inteligentna selektywna zbiórka odpadów) na google.pl po wklejeniu hasła "jak płacić mniej za śmieci" oraz hasła „system eko ab” - można czytać a nawet oglądać... Radni POwinni na miejscu w Płocku przekonać się, że nie trzeba kubłów przy kazdej kamienicy...