środa, 25 grudnia 2024

imieniny: Anastazji, Piotra, Eugenii

RSS

Pod jednym dachem z kapucynką

01.03.2016 00:00 red

Kocha psocić, ma swoje ulubione zabawki i osoby, z którymi świetnie się dogaduje, a bardziej od bananów smakują mu kotlety schabowe. Tak w skrócie opisać można Czarka, małpkę kapucynkę, której właścicielami są pani Patrycja i pan Mateusz z Rybnika. Co więcej, zwierzę mieszka pod jednym dachem z czteromiesięcznym niemowlakiem.

Lubi facetów z żelem na włosach

 – To wulkan energii. On wszystkiego musi dotknąć i zobaczyć – otrzymuję informację na „dzień dobry”. Czarek jest na początku bardzo nieufny w stosunku do mnie, nawet lekko przestraszony. Jednak ciekawość nowego gościa w końcu bierze górę, a kiedy pani domu daje mi smakołyk, którym mam „przekupić” małpkę, lody zostają przełamane. – Jest bardzo ciekawie. Taka małpka to energia za kilkoro dzieci. Trzeba się opiekować, doglądać, zmieniać pampersy, kąpać, piłować pazurki, a w czasie zimowym ubierać. To kwestia przyzwyczajenia. Jeśli ktoś ma silną wolę, wielkie serce, a zarazem stalowe nerwy to jest to do przetrzymania – rozpoczyna swoją opowieść pani Patrycja. W tym czasie Czarkowi prawie udało się uciec z moim dyktafonem. – Początki były bardzo trudne. Moi znajomi raczej wątpili w to, że wychowam dzikie zwierzę. Ale w pewnym stopniu to się udało. Z Czarkiem trzeba współpracować, mówić do niego i pokazywać mu różne rzeczy, bo on nas naśladuje – mówi właścicielka, podczas gdy małpka wyzbyła się już resztek strachu i postanowiła, że siądzie mi na głowie. – Lubi facetów z żelem na włosach – rzuca z szerokim uśmiechem na twarzy pani Patrycja i dodaje, że kapucynki osiągają dojrzałość w wieku siedmiu lat. Czarek do tego czasu cały czas będzie się uczył, obserwując i naśladując domowników. – Najtrudniej było na początku, kiedy musiałam go wykąpać, a następnie założyć pampersa. Półtora roku temu w domu była po prostu tragedia. Meble pogryzione, głośniki z kina domowego pogryzione, wszystko pozdejmowane i pochowane. Praktycznie nic nie było w dobrym stanie – wspomina właścicielka małpki.

Niemowlak i małpka, czyli dwójka małych dzieci

Wydaje się, że mieszkanie z kapucynką to spore wyzwanie. A kiedy dochodzi do tego małe dziecko, sytuacja dla niektórych może być już kompletnie nie do ogarnięcia. Ale nie dla pani Patrycji, która opiekę nad Czarkiem łączy z wychowywaniem czteromiesięcznego synka. – W takiej sytuacji musisz liczyć się z tym, że masz dwójkę małych dzieci. Bo Czarek też jest jeszcze malutki i trzeba go traktować jak dwuletnie dziecko, jak małego człowieczka. Marcel ma dopiero 4 miesiące, ale świetnie się dogadują. Choć jak byłam w ciąży to wszyscy dookoła mówili mi, że mam się pozbyć małpy, bo pojawi się instynkt zazdrości i możemy sobie nie poradzić, bo Czarek będzie agresywny w stosunku do dziecka. Ja miałam jednak inne przeczucie i nie myliłam się, choć powiem szczerze, że miałam momenty zawahania. No, ale przeciągałam tą decyzję i namawiałam mojego mężczyznę, by zobaczyć, jak to będzie po porodzie. Nie chciałam skreślać Czarka, bo wiedziałam, że on jest bardzo otwarty w stosunku do ludzi i nikomu nie robi krzywdy, a wręcz przeciwnie – wyjaśnia świeżo upieczona mama, a Czarek tym razem próbuje zdjąć zegarek z mojej ręki, liżąc mnie jednocześnie po policzku. Po chwili dowiaduję się, że na linii Czarek-Marcel, nie ma żadnych konfliktów. – Są sytuacje, że rozkładam koc, kładę małego, obok małpkę i każdy bawi się swoimi zabawkami, siedząc obok siebie – mówi młoda mama. – Nie oddam Czarka, bo to jest część naszej małej rodzinki. Poświęcam mu czas tak samo, jak dziecku. Nie ma innej opcji. Oprócz tego są codziennie obowiązki, czyli sprzątanie, gotowanie, pranie czy prasowanie. Jestem kobietą, staram się zadbać o wszystko każdego dnia – dodaje.

„Zwariowana małpa w pampersie”

W dwuletnim życiu Czarka nie brakowało chwil grozy, z trzema poważniejszymi ucieczkami na czele. To były straszne przeżycia dla właścicieli.– Pierwszy raz uciekł po prostu z mieszkania, kiedy pojechałam na zakupy. Został sam na 2 godziny. Kiedy wróciłam, zastałam otwarty balkon, a Czarka nie było. Po czasie dostałam telefon, że ktoś widział, jak uciekał i że został potrącony przez samochód. Na szczęście uszedł z życiem, bo ma tych żyć chyba więcej, niż kot. Złamał tylko nogę – przytacza historię pani Patrycja, zaś małpka postanowiła spróbować wyciągnąć z pokrowca mój aparat. Na szczęście ta próba nie zakończyła się sukcesem. – Drugi raz Czarek uciekł w Rydułtowach. Byłam akurat na weselu, z którego oczywiście się urwałam na kilka godzin, żeby go szukać. Ludzie widzieli, że pobiegł w kierunku ogródków działkowych i pokierowali mnie mówiąc, że „biegła tędy zwariowana małpa w pampersie”. Czarka udało się znaleźć po przeciwnej stronie drogi, na jednej z posesji wśród domków jednorodzinnych. Schował się w chlewiku. Podczas trzeciej ucieczki Czarek oddalił się od domu i zabłądził. Wołaliśmy go, ale bezskutecznie. Całą noc spędził poza domem. Dzień później znalazł się na wysokiej sośnie, pod którą był przywiązany pies. On ujadał, a Czarek tak samo. I tak sobie rozmawiali – uśmiecha się pani Patrycja i zaznacza, że pomimo tych „przygód”, nieustannie darzy małpkę ogromnym uczuciem. – Czarek jest jak dziecko czy jak partner życiowy, któremu trzeba poświęcać czas. I jak widać, dajemy radę żyć pod jednym dachem – podsumowuje. A Czarek polubił mnie do tego stopnia, że pod koniec wizyty nie odstępował mnie praktycznie na krok.

Kuba Pochwyt

  • Numer: 9 (486)
  • Data wydania: 01.03.16
Czytaj e-gazetę