Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Skandynawia jest piękna przyrodą

25.03.2014 00:00 red

Wojciech Bronowski, rybnicki animator kultury, a prywatnie zapalony podróżnik i szczęśliwy mieszkaniec dzielnicy Maroko-Nowiny w kolejnej edycji „Kącika podróżnika” opowiada nam o swoich podróżach do Skandynawii.

Tym razem wyjątkowo chciałbym opowiedzieć nie o jednym kraju, a o trzech, bo o Norwegii, Szwecji i Finlandii, zahaczając o czwarty – Danię. Miałem okazję odbyć podróż przez wszystkie te kraje. Zacząłem oczywiście od promu do Malmö, skąd udałem się na eksplorację Szwecji. Jadąc drogami i autostradami szwedzkimi widzimy piękne lasy, jeziora, rzeki, a także gdzieniegdzie góry, ale to już bardziej w Norwegii. Zatrzymaliśmy się w Sztokholmie. Zawsze chciałem to miasto zwiedzić, bo jest piękne. Położone na wodzie, może spokojnie wygrać rywalizację z Wenecją. Sztokholm leży na 1000 wysp, a przecież nie jest to bardzo wielkie miasto, bo ma nieco ponad milion mieszkańców. Mnóstwo jest tam kanałów, rzeczek. Można analogicznie powiedzieć, że gdyby było to w Rybniku, byłyby ulice Chrobrego i Kościuszki. Mieszaniec ulicy Chrobrego piechotą musiałby przejść nawet 8 km, aby dojść do Kościuszki, a wodą to byłoby kilka minut.  Tam każdy ma łódkę, kajak. Z tej wody wyrastają w Sztokholmie nowoczesne domy. To urokliwe i bajkowe miasto. Jest tam sporo do zwiedzania. W ratuszu jest np. Sala Złota, która ma 19 mln. poskładanych złotych płytek. W Sztokholmie jest 70 muzeów, m.in. Muzeum Astrid Lindgren.

Kraina 1000 jezior

Ze Sztokholmu podczas mojej wyprawy pojechałem do Uppsali, czyli dawnej stolicy Szwecji. Tam znajduje się słynny uniwersytet. W tym mieście urodził się najlepszy dla mnie reżyser świata Ingmar Bergman, a także słynny Karol Linneusz. Uppsala łączy w sobie dziedzictwo historyczne i kulturalne. Po zwiedzeniu jeszcze kilku mniejszych miejscowości w Szwecji zawędrowałem do Finlandii. Wcześniej byłem już w Helsinkach, a podczas tej podróży zacząłem zwiedzać ten kraj od północy. To kraj tysiąca jezior. Ja zobaczyłem jakieś 300 z nich. Zacząłem zwiedzać Finlandię od miasta Rovaniemi. To stolica prowincji Laponia. Miasto leży nad jeziorem, które ma 400 km kwadratowych. Trasa zawiodła mnie oczywiście do Świętego Mikołaja. Do niego przyznają się różne kraje i miasta, m.in. Myra w Turcji, Konstantynopol itd. Zdania są podzielone, mówi się jednak również, że Święty Mikołaj działał na granicy fińsko-rosyjskiej na wzgórzu Korvatunturi.

U Mikołaja

Dojechaliśmy do domku Mikołaja. Tam wejścia pilnują elfy. Tuż obok stoją sanie gotowe do wyjazdu, a za nimi w zagrodzie ponad 30 żywych reniferów. Wszedłem do domku Świętego Mikołaja. Tam stały trzy eleganckie worki z napisem „listy od dzieci”. Ponad 3 mln listów z całego świata, które spływają przez cały rok. Usiadłem przy pięknym stole i obok Świętego Mikołaja dostałem pióro, kartkę i zacząłem odpisywać na listy za zgodą Mikołaja oczywiście. Obok domku świętego można też zwiedzać specjalnie zbudowaną jaskinię-tunel, obrazującą sposób w jaki Mikołaj w jedną noc dostarcza prezenty na całym świecie. Jest również obok domku Mikołaja zaznaczony przebieg koła podbiegunowego. Otrzymałem certyfikat przekroczenia tej granicy. Jedną nogą można być przed, a drugą za kołem podbiegunowym. W tamtej miejscowości zimą temperatura spada nawet do minus 40 stopni i nigdy nie zachodzi słońce, zarówno latem, jak i zimą.

Zamglony North Cap

Pojechaliśmy bagnistą trasą do Norwegii. To droga reniferów. Jadąc nią widzieliśmy jakieś dwa tysiące reniferów zainteresowanych tym, co to za człowiek z Rybnika – coś od nich chce. Jest tam też masa małych wysepek na jeziorach. Norwegia to królestwo trochę większe od Polski. Kraj zamieszkuje 5,5 mln ludzi. Tam wszędzie się jeździ na nartach. Na zawody, do sklepu, do sąsiada. Są tam tysiące ptaków. Tak podziwiając widoki dojechałem do North Cap, czyli najdalej wysuniętego na północ krańca Europy. Widok na Morze Arktyczne jest wspaniały, ale na 24 godziny doby, przez 22 utrzymuje się tam mgła. Trzeba mieć duże szczęście, aby coś widzieć. Dalej już tylko tratwa i na biegun. W całej Norwegii podziwiać można fiordy. Jadąc z North Capu przez 800 km wąską drogą, co jakiś czas widzieliśmy wodospady. Niektóre leciały nad samochodem. Fiordy są bardzo głębokie, więc bardzo rzadkie są mosty. Mijając jeden z nich dotarliśmy do Narviku, gdzie walczyli bohaterscy polscy żołnierze. Tam byłem na cmentarzu z ich mogiłami. Od tego miejsca drogi były już szersze i trafiło się nawet coś w rodzaju autostrady. Zobaczyłem po drodze m.in. miasto Lillehamer, słynne z olimpiady. Następne miasto to Trondheim. Jest tam stare miasto, piękne uliczki i jedna z największych na świecie katedr. Nidarosdomen, bo tak się nazywa, to budynek gotycki, bardzo okazały. Z Trondheim dojechaliśmy do Oslo, stolicy Norwegii. Tam mogę polecić do zwiedzenia Muzeum Łodzi Wikingów, pałac królewski, katedrę i słynną skocznię w dzielnicy Holmenkollen. Jest też parlament, opera, Galeria Narodowa i ciekawy obelisk, na którym przedstawiono wszystkie stadia ludzkiego życia.

Wyskok do Danii

Na mojej dalszej trasie znalazł się również Göteborg, istniejący od 1120 roku. Jest tam wieli stadion, na którym odbywały się jakieś mistrzostwa Europy. Kiedy w końcu dojechaliśmy z powrotem do Malmö miałem jeden dzień „w zapasie”. Korzystając z okazji rankiem wskoczyliśmy na prom i popłynęliśmy do Kopenhagi w Danii. Trasa trwała 40 minut. W ten sposób zwiedziłem 4 państwa skandynawskie. W Kopenhadze znajdziemy dużo wody, kanałów jak w Amsterdamie. Zwiedziłem browar mojego drugiego po Pilsnerze ulubionego piwa Carlsberg.  Tam było trzech panów ubranych elegancko, którzy chodzili sobie w pomieszczeniach i ustawiali różne „zegary”. W sąsiednich pomieszczeniach piwo warzyło się automatycznie. Podjeżdżały butelki, piwo się lało i oczywiście była degustacja pięciu gatunków. Wyszliśmy z tego browaru ok. godz. 13.00 na lekko uginających się nogach, ale mieliśmy jeszcze dość siły, by zwiedzić centrum Kopenhagi. Potem wróciliśmy do  Malmö i stamtąd już do Rybnika przez Świnoujście. Reasumując Skandynawia należy u mnie, obok Chin, do najpiękniejszych terenów jakie zwiedzałem. Tam nie ma wielkich zabytków, ale jest niezwykła przyroda, szczególnie w Norwegii. To jest właśnie ich urokliwe bogactwo.

Notował:(ska)

  • Numer: 12 (385)
  • Data wydania: 25.03.14