Piątek, 6 września 2024

imieniny: Beaty, Eugeniusza, Zachariasza

RSS

Co się dzieje z resztą ścieków?

21.03.2013 16:26 | 24 komentarze | woj

Oczyszczalnia ścieków w Kuźni pracuje w połowie swojej mocy. Aby temu zaradzić, urzędnicy chcieli, żeby mieszkańcy gminy obowiązkowo opróżniali szambo cztery razy w roku.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kuźnia Raciborska. Rada miejska podczas ostatniej sesji nie przyjęła uchwały o regulaminie utrzymania czystości na terenie gminy. Najważniejszą kwestią sporną był zapis mówiący o tym, że każdy właściciel samodzielnego gospodarstwa musi cztery razy w roku (raz na kwartał) opróżniać szambo. Aby wszystko było zgodnie z przepisami, taka osoba musiałaby, na wypadek kontroli, przechowywać fakturę za tę usługę.

Już w zeszłym roku urzędnicy zdecydowali, że na terenie gminy ścieki ze zbiorników bezodpływowych muszą być odprowadzane co najmniej dwa razy w roku. Najważniejszym powodem było utrzymanie efektu ekologicznego oczyszczalni ścieków, która wykorzystuje obecnie nieco ponad połowę swoich mocy przerobowych oraz ograniczenie wylewania ścieków do przysłowiowego ogródka.

Zeszłoroczny nakaz nie przyniósł jednak efektów. Pomimo zaangażowania policji, która podczas wyrywkowych kontroli straszyła mandatem za brak faktur, ilość nieczystości zwożonych beczkowozami do Kuźni wiele nie wzrosła. Nowe przepisy miały to zmienić. – Na terenie gminy jest dużo małych zbiorników i odbiór cztery razy w roku wydaje się być optymalny – przekonywał wiceburmistrz Bogusław Wojtanowicz. Tomasz Kostka z zarządu kuźniańskich wodociągów dodał, że nowy przepis miałby wyrównać koszty odbioru ścieków osób mieszkających w blokach i tych z domków. – Średnio, miesięcznie jedna osoba zużywa 3 m sześc. wody. Za tyle płacą średnio mieszkańcy bloków. W porównaniu do opłat ponoszonych przez mieszkańców domków to dwa razy więcej – powiedział. Przedsiębiorstwo wodociągowe jest już ponaglane pismami z zapytaniem, dlaczego oczyszczalnia nie przyjmuje więcej ścieków. Pomimo odpowiedzi odwlekających sprawę, za taki stan grozi kara. Żeby uspokoić sytuację oczyszczalnia musiałaby pracować co najmniej na 80 proc. swojej mocy. Wiceburmistrz przekonywał, że właściciele domków coś muszą robić z zużytą wodą i prawdopodobnie pozbywają się ścieków w nielegalny sposób.

Na wioskach jest inaczej
Radny Sylwester Larysz przekonywał, że koszty utrzymania szamba są wyższe od tych ponoszonych przez mieszkańców bloków na utrzymanie instalacji. Ponadto w gospodarstwach część wody zużywa się np. do podlewania ogródka i nie należy jej wliczać na poczet wyprodukowanych ścieków. Zdaniem radnego odbiór dwa razy w roku w zupełności by wystarczył. Należałoby jednak konsekwentnie tego wymagać od mieszkańców. Sołtys Rudy Jan Stanek dodał, że większość gospodarstw w wioskach liczy dwie osoby, które nie produkują aż tyle ścieków. Henryk Machnik, sołtys Jankowic powołał się na ceny odbioru nieczystości beczkowozem, które w przypadku mieszkańców jego wioski są dwa razy wyższe niż w miejscowościach leżących bliżej oczyszczalni. Opłata za odbiór, poza ilością nieczystości, zawiera w sobie również dystans, który musi przebyć wóz asenizacyjny. Ta ostatni sytuacja ma się zmienić dopiero po uruchomieniu małej oczyszczalni w Rudach.

Wyliczenia i potrzeby
Marcelina Waśniowska, radna z Turza podała, że na osiedlu w Kuźni stawka za metr sześc odprowadzonych ścieków wynosi 7,8 zł brutto. Jeśli jedna osoba, zużywająca w miesiącu 3 metry sześc wody oddaje tle samo ścieków, to płaci za to 23,4 zł. Koszt dla czteroosobowej rodziny to prawie 94 zł. Natomiast wywóz szamba wozem o pojemności 7 m sześć to koszt około 150 zł, bez względu na liczb mieszkańców domu. – Taka opłata raz na kwartał wcale nie jest wielkim obciążeniem. Jestem za tym aby wszyscy ponosili podobne koszty. Musimy wspólnie dbać o środowisko – argumentowała.

Uszczelnienie systemu
Z danych statystycznych wynika znów, że jeśli wszyscy mieszkańcy gminy oddawaliby zawartość szamba dwa razy w roku, to oczyszczalnia nie dałby rady tej ilości oczyścić. – Urządzenie zostało zaprojektowane dla samego miasta. Dopóki nie zbudujemy sieci kanalizacji musimy uzupełnia braki właśnie przez dowóz cieków wozami – wyjaśnił Tomasz Kostka.
W tym momencie pojawił się pomysł radnego Adama Skórki, który proponował aby pozostać przy obowiązku dwóch wywozów w roku, za to częściej kontrolować tych, którzy się z tego nie wywiązali. – Problem leży w braku egzekucji dotychczasowych przepisów – stwierdził. Tego samego zdania był Manfred Wrona, przewodniczący rady. Sugerował aby urzędnicy magistratu wypracowali nowy sposób kontroli, a nie liczyli tylko na pomoc policji. Jego daniem zwiększenie liczy wywozów ścieków może nic nie zmienić, gdyż ludzie nadal nie będą się wywiązywać z tego obowiązku. Proponował żeby upominać pismami z urzędu osoby nie oddające ścieków do oczyszczalni. Uprzedził jednocześnie aby nie powtórzyć błędu, kiedy funkcjonariusze losowo odwiedzali domostwa, nawet te których właściciele wywiązują się ze swoich powinności. Kiedy do drzwi puka policjant wiele osób uważa, że to źle wygląda w oczach sąsiadów.
W rezultacie radni nie przyjęli proponowanej uchwały. Kolejna, ze zamianami (dwa wywozy w ciągu roku), zanim zostanie przyjęta musi zostać poddana konsultacjom społecznym.

Co z oczyszczalniami przydomowymi?
W całej dyskusji pojawiła się kwestia osób korzystających z przydomowych oczyszczalni ścieków. Radny Tadeusz Koral proponował aby w uchwale znalazły się zapisy zwalniające te gospodarstwa  obowiązku oddawania ścieków. Burmistrz Rita Serafin poinformowała, że na terenie gminy jest około 50 takich urządzeń lecz są to urządzenia prywatne i gmina nie posiada możliwości sprawdzenia jak działają. Zdaniem radcy prawnego zapis proponowany przez radnego Korala regulują inne akty prawa, których nie można powielać w uchwałach rady miejskiej.

Marcin Wojnarowski